Wszystkie urodziny i święta zawsze obchodzimy w domu naszych rodziców. Mama przygotowuje całe jedzenie. Mama daje też jedzenie Ali i Romkowi, żeby zabrali je do domu.

Kiedy Romek ożenił się, a urodziny Ali były za dwa miesiące, nasza mama chciała jej złożyć życzenia. Kupiliśmy prezent i tort. Mama zadzwoniła do niej, a ta powiedziała, że nie planuje świętować swoich urodzin. Mama powiedziała jej, że jedziemy do nich.

- Po prostu wypijemy herbatę i zjemy ciasto. To wszystko! Nie musisz nawet nic gotować!

W każdym razie mama poprosiła nas, żebyśmy przyszli. A kiedy przyszliśmy, Ala wyszła na zewnątrz i powiedziała nam, że mieszkanie nie jest posprzątane i nie wpuści nas do środka. Daliśmy jej ciasto i prezent i poszliśmy do domu.

Od tego czasu moja mama nakrywa do stołu u siebie na święta. I to właśnie Ala powiedziała naszym rodzicom:

- Ale wy macie trzypokojowe mieszkanie i miejsce do przyjmowania gości. My mamy tylko jednopokojowe mieszkanie i nie mamy wystarczająco dużo miejsca!

Prawie spadłam z krzesła, gdy to usłyszałam. Oczywiście, w jednopokojowym mieszkaniu zdecydowanie nie ma miejsca na zaproszenie rodziców i siostry mojego męża.

A teraz Ala jest w ciąży. Nie mam jeszcze dzieci, więc dziecko Ali i Romka będzie pierwszym wnukiem moich rodziców.

Oczywiście mama bardzo martwi się o zdrowie Ali i dziecka. Jednak byliśmy bardzo zaskoczeni, gdy dowiedzieliśmy się, że Ala, która była w czwartym miesiącu ciąży, rzuciła pracę.

Mama zaczęła się martwić i zadzwoniła do Romka:

- Może Ala nie czuje się dobrze i potrzebuje mojej pomocy?

Okazało się, że nie: zdrowie Ali jest w porządku. Romek i Ala dostali normalną pensję. Byli przyzwyczajeni do życia na wysokim poziomie.

W końcu nie musieli spłacać kredytu hipotecznego. Mieli już mieszkanie. Dlatego wydawali wszystkie zarobione pieniądze. Żyli dobrze i niczego sobie nie odmawiali.

Ale po tym, jak Ala odeszła z pracy, ich dochody oczywiście spadły. Chciała żyć tak dobrze jak wcześniej, ale było to niemożliwe. Romek musiał więc sprowadzić ją na ziemię. Okazuje się, że Ala odeszła z pracy tylko dlatego, że bała się, że może zachorować.

A ostatnio Romek zaprosił nas na swoje urodziny. W domu! Oczywiście byliśmy bardzo zaskoczeni.

A tata powiedział:

- Nie gadaj! Czy naprawdę po raz pierwszy od pięciu lat będę mógł spróbować, jak gotuje moja synowa!

Nawet moja mama się ucieszyła. Zadzwoniłam do Ali, żeby ją o coś zapytać, a Ala zaczęła płakać. Po prostu wpadła w prawdziwy napad złości. Okazało się, że nie chce, żebyśmy przychodzili do ich domu.

- Musiałabym sprzątać mieszkanie i gotować! A ja jestem w ciąży i jest to dla mnie bardzo trudne.

I powiedziałam jej, że nie ma nic specjalnego do gotowania.

- Możemy po prostu ugotować mięso, zrobić tłuczone ziemniaki i jedną sałatkę. I kupimy ciasto. To wszystko! To zwykły obiad, ale nie dla dwóch osób, tylko dla pięciu. Nie rozumiem, w czym problem! - powiedziałam do Ali.

Potem zasugerowałem, żeby zamówiła gotowe jedzenie, ale ta znów zaczęła marudzić, że musi jeszcze posprzątać mieszkanie i umyć podłogi.

A ja nie rozumiem: w czym problem? To tylko jednopokojowe mieszkanie! Czy trzeba je sprzątać tylko przed przyjazdem gości?

- Ale jeśli nie chcesz, żebyśmy do ciebie przychodzili, to nie będziemy. Pogratulujemy Romkowi przez telefon i tyle! - powiedziałam Ali.

Potem powtórzyłam sprawę mamie i mama się ze mną zgodziła. Kiedy powiedzieliśmy o tym Romkowi, powiedział, że oczekuje nas i nie przyjmuje odmowy.

- Alicja nigdzie nie pracuje! Może ugotować obiad i posprzątać mieszkanie! A wy musicie mnie w końcu odwiedzić! Nie mamy pieniędzy na gotowanie i sprzątanie mieszkania. Więc moja żona będzie musiała sama ugotować obiad i posprzątać mieszkanie! - zdenerwował się mój brat.

W końcu wszyscy się pokłóciliśmy. Ani moi rodzice, ani ja nie mamy ochoty iść na przyjęcie urodzinowe Romka. Po prostu nie chcemy widzieć niezadowolonej miny Alicji.