Zarówno pierwsza, jak i druga synowa są dokładnymi kopiami siebie nawzajem: ich zakres zainteresowań ogranicza się do stylizacji paznokci, wycieczek do salonów piękności i najnowszych plotek. Ich umysły są całkowicie puste; nie interesują się nawet własnymi dziećmi.

W przeddzień jubileuszu mojej mamy stworzyłam grupę, do której zaprosiłam moje krewne, ani jednej, ani drugiej synowej nie zaprosiłam, zaprosili je moi braci. Rozmawialiśmy o tym, co dać jubilatce i gdzie świętować rocznicę.

Najstarsza synowa napisała:

- Niedaleko mojej pracy jest przytulna restauracja z dobrym jedzeniem i lojalnymi cenami. Wpadnę i zrobię zdjęcie menu i ci je wyślę.

- Moja przyjaciółka dekoruje święta, mogę ją poprosić o udekorowanie sali — napisała żona młodszego brata.

Jakoś tak się złożyło, że synowe wzięły na siebie cały trud organizacji uroczystości. Nikt ich o to nie prosił, a matka nawet zniechęcała. Jednak synowe zgodnie krzyczały, że takie kłopoty to dla nich sama przyjemność.

Oczywiście nie obyło się bez wpadek: tort przywieziono spóźniony, a balony były w złym kolorze, kuchnia w restauracji jest daleka od ideału, powiedziałabym, że przeciętnie kiepska.

Matka próbowała wszystkich uspokoić, mówiąc: "Najważniejsza jest uwaga i ludzie, a reszta to takie drobiazgi!".

Przed podaniem gorącego jedzenia matka chciała zrobić kilka zdjęć na pamiątkę. Mój małżonek zgłosił się na fotografa, ponieważ ma fajny aparat w telefonie.

Po zrobieniu kilku zdjęć jubileuszu z gośćmi mama postanowiła zrobić zdjęcia wyłącznie z członkami rodziny.

Podczas gdy matka oglądała wyniki, zarówno pierwsza, jak i druga synowa pobiegły na ulicę, żeby nacieszyć się świeżym powietrzem.

Matka nie była pod wrażeniem zdjęć i poprosiła, aby wszyscy zostali sfotografowani ponownie. Zawołałam jedną z synowych i poprosiłam o ich powrót, ale odpowiedziała, że powinniśmy zrobić zdjęcia bez nich.

Dopiero przy drugiej próbie udało nam się uzyskać nieskazitelne zdjęcie: wszyscy, w tym jubilatka i dzieci, wyszli idealnie. Jedno ze zdjęć bardzo spodobało się mamie.

Po uroczystości matka szczerze podziękowała zarówno jednej, jak i drugiej synowej za tak wspaniałą uroczystość i wszyscy poszli do domu.

Po uroczystości matka wysłała zdjęcia wszystkim gościom, którzy zostali na nich uwiecznieni. Matka wysłała również zdjęcia do moich synowych.

Żona jednego z braci zamieściła na swojej stronie zdjęcie lekko przekrzywionej twarzy męża.

Dwa tygodnie później nasza mama zamieściła zdjęcia z rocznicy na swojej stronie w sieci społecznościowej, a jedno ze zdjęć, które podobało jej się bardziej niż inne, postanowiła nawet wydrukować na płótnie.

Zdjęcie to matka podpisała: "Moi najdrożsi ludzie!". Problem polegał na tym, że ani pierwszej, ani drugiej synowej nie było na tym zdjęciu. Nie było co biec do palarni!

Dwa dni później mój brat powiedział mi, co powiedziała jego żona:

"Niech twoi krewni nie proszą mnie o nic więcej, ponieważ nie jestem wśród jej krewnych i nie jestem członkiem jej rodziny!"

Myślę, że synowa zobaczyła zdjęcie i poczuła się urażona, że nie ma na nim jej twarzy.

Żona drugiego brata również poczuła się urażona i powiedziała mojej mamie, że tak nie powinno się traktować krewnych, ponieważ ani ona, ani druga synowa nie należą do kręgu krewnych naszej mamy.

Matka odpowiedziała, że zaprosiliśmy ich, ale nie chcieli iść. A jeśli spojrzeć na to w ten sposób, kogo obchodzi, jakie zdjęcia moja matka zamieściła na swojej stronie i kogo obchodzi, jak je podpisała.

A pierwsza i druga synowa mają pretensje do naszej mamy, starały się, jak mogły, żeby zorganizować teściowej udane wakacje, a ich twarzy nie ma nawet na zdjęciu.

Ale nie zadzwonili do nich i nie poprosili, żeby przyjechali? Byli! Nie chcieli przyjechać! Czy to taki wielki problem, że ich twarzy nie ma na zdjęciu?

To, jakie zdjęcia kupuje nasza mama i jakie zdjęcia zamieszcza — to tylko i wyłącznie jej sprawa i nikt nie ma prawa jej w tym ograniczać.