Mówi, że jej teściowie cały czas dają im drogie prezenty, a ja nie. Ale nie bierze pod uwagę faktu, że swaci mają własną firmę, a ja żyję z emerytury.

Moja córka jest późnym dzieckiem, urodziłam ją, gdy miałam już czterdzieści pięć lat. Mój mąż i ja straciliśmy nadzieję, że kiedykolwiek zostaniemy rodzicami.

Oczywiście rozpieszczaliśmy naszą córkę, jak tylko mogliśmy, bo była naszą długo wyczekiwaną i jedyną. Zrobiliśmy dla Kasi wszystko, co możliwe i niemożliwe, bo była naszym światełkiem w życiu.

Razem z mężem pracowaliśmy na dwa etaty, aby nasza córka miała wszystko. Kiedy mój mąż skończył pięćdziesiąt lat, jego serce nie wytrzymało takiego obciążenia i odszedł.

Nasza Kasia zawsze była grzeczną i posłuszną dziewczynką. Zawsze pomagała mi w pracach domowych.

Nasza dziewczyna zawsze dobrze się uczyła, nigdy nie była chciwa i nawet jej nastoletnie lata przebiegały gładko.

Moja córka chciała studiować, aby zostać tłumaczem, ale nie mogła dostać stypendium, a ja nie byłabym w stanie za to zapłacić, więc poszła do college'u pedagogicznego.

Kiedy moja córka się uczyła, jakoś nie dogadywała się z chłopakami. W grupie miała głównie koleżanki, a wieczorami zostawała w domu.

Swojego przyszłego męża poznała, gdy zaczęła pracować na pół etatu jako sprzedawczyni w sklepie.

Konrad bardzo pięknie opiekował się córką, ale miał też na to pieniądze, ponieważ jego ojciec miał własną małą firmę. Córka nie mogła się oprzeć takiemu kawalerowi. Mieli porywczy romans, potem zaczęli mieszkać razem, a wkrótce pobrali się.

Nie byłam na ślubie córki, miałam wtedy kryzys nadciśnieniowy i byłam w szpitalu. Po badaniu lekarz powiedział, że mam bardzo zły kardiogram i dlatego potrzebuję leczenia.

Moja córka cały czas mnie odwiedzała i martwiła się, że nie będę mogła pójść na ich ślub.

Po zwolnieniu musiałam zrezygnować ze wszystkich moich prac, ale jestem sama i moja emerytura jest wystarczająca.

Kiedy masz prawie siedemdziesiąt lat, nie potrzebujesz wyszukanych strojów. Oczywiste jest, że stałam się nikim, aby pomóc mojej córce, ale nie potrzebowałam jej pomocy. Jednak młodzi ludzie nigdy nie mają za dużo pieniędzy.

W przeciwieństwie do mnie, swaci cały czas rozpieszczali dzieci drogimi prezentacjami. Dali synowi dom z okazji ślubu, teraz pomagają im go wyremontować, ciągle dają im pieniądze na zagraniczne wycieczki.

Ja też staram się robić jak najwięcej prezentów na wszystkie święta moim dzieciom. Zdaję sobie sprawę, że nie dorównuję prezentom od swatów, ale nie ma sensu, żebym za nimi goniła, bo i tak ich nie dogonię.

Kiedy mąż mojej córki postanowił wybudować dom, jego rodzice dali mu pieniądze, ale ja nie miałam co dać moim dzieciom.

Odłożyłam czterdzieści tysięcy na czarną godzinę, ale to nie są pieniądze dla córki i zięcia. Kiedy moja córka zaczęła prosić o pomoc, powiedziałam jej, że mam bardzo ograniczone pieniądze.

- Ale jestem tym wszystkim zmęczona! - powiedziała do mnie córka. - Teściowie dali nam dom, dali nam pieniądze na podróże, a teraz pomagają nam z remontem. A ty nam nie pomagasz. Czasami czuję się jak sierota! Przez ciebie wstydzę się nawet przed rodzicami mojego męża.

- Córko, oni mają własny biznes, a poza tym są dużo młodsi ode mnie, mają jeszcze siłę, a ja żyję za grosze. Chcesz zabrać pieniądze, które oszczędzałam na własny pochówek, żebyście nie mieli tego na głowie.

Moja córka rozzłościła się jeszcze bardziej i powiedziała, że nie potrzebuje moich groszy. Od tamtego dnia minęły dwa tygodnie, a ona jeszcze do mnie nie zadzwoniła, ani nie odbiera moich telefonów.

Zaczęłam już myśleć o znalezieniu pracy, ale kto mnie zatrudni w wieku siedemdziesięciu lat. Nie wiem, kiedy moja córka zmieniła się w materialistkę.