Dlaczego? Ponieważ podczas gdy moja rodzina przygotowywała się do naszego ślubu, Bogdan i jego mama przemeblowywali posiadłość.
Mam na imię Wiktoria. Mam 25 lat. Skończyłam studia i dobrze zarabiam. Kiedy poznałam Bogdana, byłam bardzo szczęśliwa. Sześć miesięcy później zdecydowaliśmy się pobrać. Wszystko było idealne.
Moi rodzice bardzo lubili narzeczonego, a ja byłam bardzo szczęśliwa, że mamy gdzie mieszkać.
W końcu moja babcia dała mi swoje mieszkanie trzy lata temu, a sama przeprowadziła się do domu na wsi.
Kiedy szukaliśmy z rodzicami restauracji, wybieraliśmy sukienkę, zastanawialiśmy się nad menu, okazało się, że Bogdan i jego mama mają inne sprawy do załatwienia i inne problemy.
Okazało się, że Bogdan ma ładne mieszkanie w centrum miasta. Byłoby nam bardzo wygodnie dojeżdżać stamtąd do pracy: zarówno jemu, jak i mnie.
Dlatego zdecydowaliśmy, że wynajmiemy moje mieszkanie, a sami zamieszkamy w mieszkaniu Bogdana.
Potem okazało się, że ukochany cały czas mnie okłamywał. Okazało się, że mieszkanie jest zarejestrowane na niego, a nie na jego mamę, jak mi mówił.
A kiedy przygotowywaliśmy się do ślubu, przerejestrował samochód i mieszkanie na mamę. Nie rozumiem, dlaczego to zrobił.
W końcu są one własnością przedmałżeńską i gdybyśmy mieli się rozwieść, nie podzielilibyśmy się samochodem ani mieszkaniem.
- Dlaczego? - Zapytałam Bogdana i jego mamę, kiedy się dowiedziałam.
- Tak na wszelki wypadek! Życie jest bardzo nieprzewidywalne! - Odpowiedziała mi mama Bogdana.
Byłam oburzona zachowaniem narzeczonego i jego matki. Więc po prostu odwołałam ślub i zerwałam z nim.
- Kogo obchodzi, kto jest właścicielem samochodu i mieszkania? Nie po to chciałaś poślubić mojego syna! - Mama Bogdana zadzwoniła do mnie niedawno.
Rozłączyłam się i już nie odbieram jej telefonów.
Wyszłabym za niego, gdyby nie miał samochodu i mieszkania. Ale tego, że mnie zdradził, nie mogę mu wybaczyć! Nie chcę mieć z nim nic wspólnego!