Gotowałam złe jedzenie, kupowałam złe rzeczy, nie zabierałam jej do centrów rozrywki i nie jeździliśmy nad morze. Nie kupiłam jej nawet hulajnogi. Biedactwo.

Cóż, nie kłócę się — żyliśmy skromnie. Byłam samotną matką. Nie miałam od nikogo pomocy. Mąż odszedł, alimenty były skromne. A moi rodzice odeszli. Musieliśmy sobie jakoś radzić.

Teresa nadal żyje skromnie. Prowadzi wycofany tryb życia. Ma dwupokojowe mieszkanie odziedziczone po rodzicach.

Całe dnie spędza na oglądaniu seriali i popularnych talk-show. Czasami lubi szydełkować. Następnie wszystkie produkty przechowuje.

Kupuje żywność na promocjach w supermarketach, a mleko i sery w innym sklepie. Chodzi na targ po warzywa.

Nie można powiedzieć, że brakuje jej pieniędzy. Ma dochody z wynajmu mieszkania, które kupiła na starość.

Wtedy ceny mieszkań nie były tak szalone. Teraz wszystkie nieruchomości gwałtownie podrożały, - Teresa wyjaśnia.

"Były czasy, kiedy mogłam wyrwać to mieszkanie. Dobrze, że tak się stało. Teraz mam bezproblemowe życie. I nie jestem od nikogo zależna.

W końcu jedna emerytura to za mało. A ja już nie mogę pracować. Nie mogę liczyć na córkę. Przecież ona nic innego nie potrafi tylko wyrażać niezadowolenie. Cały czas zgłasza pretensje i unika komunikacji."

Córka opuściła matkę w wieku 19 lat. Wyprowadziła się, gdy tylko rozpoczęła studia. Teraz ma 30 lat, rodzinę i sześcioletniego syna.

Zarówno mąż Kasi, jak i ona sama pracują. Mają kredyt hipoteczny na mieszkanie na przedmieściach, ich syn chodzi do przedszkola. Czasami, w nagłych wypadkach, zostawiają dziecko u sąsiadki. Ona nie pracuje.

Babcie nie rozpieszczają wnuka uwagą. Teściowa mieszka w innym mieście, a Kasia nie kontaktuje się z matką.

- Mimo że sama dorosłam i stałam się matką, nie mogę zapomnieć o swojej niechęci. - Kasia skarży się przyjaciołom:

"Nie mogę wybaczyć mamie mojego biednego dzieciństwa. Cały czas nosiłam cudze ubrania. Nigdy nie widziałam nowych butów, a moja klasa się ze mnie wyśmiewała."

- Słuchaj, ale to nie jest dobre! - mówi przyjaciółka Kasi. - Przecież twoja matka wychowała cię samotnie. Nie można jej winić za biedę. Twoja mama też miała ciężko.

- Nie przesadzaj! - rozzłościła się Kasia. - Przecież dobrze zarabiała. I miała własne mieszkanie. Pieniądze były wypłacane na czas. Nawet w złych latach 90. Nikt z jej przyjaciół i kolegów nie narzekał, ale my żyliśmy i odmawialiśmy sobie wszystkiego. Mnie było szczególnie źle. Matka nie szczędziła niczego dla siebie. Łącznie z nowymi ubraniami.

- Dlaczego nie kupiła ci żadnego?

To jest powód! Życzliwi ludzie dawali mi ubrania, litując się nad moją samotną matką. Nawet sąsiedzi od chłopaków dawali mi rzeczy. Mimo że nadszedł czas, by wyrzucić je na śmietnik. Musiałam nosić to do szkoły. Cała okolica się ze mnie śmiała. Ale mojej matki to nie obchodziło.

Kasia spojrzała w dół i westchnęła ze smutkiem...

"I nie chodziło tylko o rzeczy... Była taka oszczędna. A ja byłam za wszystko odpowiedzialna. Do dziś mam problemy z żołądkiem. I nadwagę. Wciąż się garbię. I moja skóra jest problemem z powodu mojej diety.

A moja mama nie naprawiła mi zębów w tamtych czasach. Lekarz chce, żebym chodziła na basen, ale ona po prostu mówi, że nie ma mowy.

Nie byłam na żadnej wycieczce. Wszyscy jeździli oprócz mnie. I nie poszłam na maturę, bo nie mogłam kupić wymaganego stroju na ten dzień"

- Kasia, więc może naprawdę nie miała za co tego wszystkiego kupić? - Przyjaciółka drąży temat.

- Jak tylko wyprowadziłam się z akademika, od razu kupiła nowe mieszkanie. Oczywiście nie dla mnie. W rezultacie ma dwie mieszkania, a my z mężem mamy kredyt hipoteczny i wszystko robimy sami

- Kasia, to jej oszczędności, jej osobiste oszczędności.

- Jej? Myślę, że moje. Cały czas oszczędzała na mnie. I nie widziałam żadnego jedzenia, żadnych ubrań, żadnych rowerów. Byłam półnaga. A potem kupiła sobie mieszkanie. To niesprawiedliwe.

- Z jednej strony wychowała, nikt z głodu nie umarł. Powinnaś być wdzięczna, że nie oddała cię do sierocińca, nie piła, nie zapraszała facetów. Wychowała tak, jak uważała za stosowne. I zwracała na to uwagę. W nadziei na bezpieczną starość — odpowiedziała jej przyjaciółka.