Pozostaje tak samo nieodpowiedzialna i niepoważna jak wcześniej, jak w dzieciństwie. Po jej ostatnim psikusie oboje z mężem prawie zrezygnowaliśmy z pracy. A mamie jest jej żal i chce, żebym jej wybaczyła. Nie ma mowy! To była ostatnia kropla.

Marina jest moją młodszą siostrą. Nie mam pojęcia, jaka ona jest. Ale do tej pory nie może dorosnąć i wziąć się w garść. Nie można jej ufać w żadnej sprawie.

Potrafi zmienić zdanie, nie dotrzymać słowa, skłamać. I nie jest nikomu nic winna. Na nikim jej nie zależy i nikomu nie współczuje.

Co z tego, że nie jest gotowy? A miało być gotowe? Nie pamiętam. - wzruszyła ramionami, odwróciła się i odeszła.

Wkurzyło mnie to. Jestem taka inna. Nigdy nikogo nie zawiodłem. Zawsze dotrzymuję słowa. Myślę, że ludzie wokół mnie powinni być tacy sami.

Cóż, moja mama zawsze broni Mariny, mówiąc, że jej żarty są nieszkodliwe, że ona po prostu o niczym nie myśli, jeszcze młoda. Moja siostra natomiast czuła się pewna swojej bezkarności.

Kiedy byłam z siostrą w liceum, wolałyśmy się nawet nie witać. I starałyśmy się nie spotykać. Jedyny kontakt był przez mojego ojca lub matkę. Po przeprowadzce do innego miasta przestałam wracać do domu.

Każda z nas miała swoje dorosłe życie. Ja osiadłem w metropolii, a moja siostra została tam, gdzie była.

Matka czasem zdawała mi relację z tego, co u niej słychać, ale ucinałam ją w pół słowa - moja nienawiść do niej nie zmalała. Plus niechęć. Wolałem nic nie wiedzieć o jej życiu.

Udało mi się ożenić z koleżanką z pracy. Więc dobrze się razem bawiliśmy. I mieliśmy te same cele w życiu. Pracowaliśmy razem, spędzaliśmy razem wakacje, a potem urodziło nam się dziecko.

Moja siostra poszła na studia i próbowała znaleźć pracę. Ale nie poszło jej zbyt dobrze. Wolałam w ogóle o niej nie myśleć, ale mama znowu mi przypomniała.

Zadzwoniła do mnie i powiedziała, że moja siostra chce zmienić otoczenie. Stolica nie jest złym miejscem. Ja też tu jestem. W nowym mieście nie będzie tak samo.

Byłem przeciwny takiemu obrotowi spraw. Nie ukrywałem tego przed sobą. Ale mama zaczęła mnie przekonywać.

Jakby nie było potrzeby się nią opiekować - wystarczyło się z nią spotkać, pomóc w zakwaterowaniu i powiedzieć, co się dzieje. Sama sobie poradzi.

Jest już dorosła, zmieniła się, czas zapomnieć o swoich przewinieniach - przekonywała mnie mama. A ja po prostu nie potrzebowałam dodatkowych problemów.

Spotkanie przebiegło spokojnie. Siostra została u nas kilka dni. Potem wynajęła mieszkanie. Miała wystarczająco dużo pieniędzy.

Nie zawracała nam głowy niepotrzebnymi telefonami, była przyjazna i sama znalazła pracę. Poznawała okolicę. Ale nie było między nami zażyłości. Wyszła kilka razy z moją córką.

Moja mama i tata też postanowili ją odwiedzić. Wyszliśmy razem. Mama cieszyła się, że między nami jest coraz lepiej. Zaczęłam wierzyć, że moja siostra dorosła, zmieniła się.

Kilka tygodni temu miałam nietypową sytuację w pracy. Musiałem polecieć w podróż służbową, aby zorganizować projekt. To była wielomilionowa transakcja.

Przygotowywaliśmy się do tego przez długi czas. Kupiliśmy już bilety. I planowaliśmy zostawić naszą córkę z teściową. Ale nagle zachorowała na zapalenie wyrostka robaczkowego.

Zoperowaliśmy ją, zszyliśmy, ale córka jest jeszcze dzieckiem. Z kim ją zostawić? Nie było czasu na szukanie niani.

Musiałam zadzwonić do siostry i poprosić ją o pomoc. Miało nas nie być tylko trzy dni. A ona znała swoją córkę.

Powiedziałem jej, jak ważna jest ta podróż i wyjaśniłem, jak bardzo potrzebujemy jej pomocy. Marina zgodziła się i obiecała być z nami rano. Odetchnęłam z ulgą.

W końcu nie mogliśmy zawieść firmy. W przeciwnym razie stracilibyśmy mnóstwo pieniędzy i reputację. A jeśli nam się nie uda, lepiej będzie zrezygnować.

Obudziłam się rano i nikogo nie było. Taksówka miała właśnie przyjechać, a mojej siostry nie było. Dzwoniłam, nic. Kończy nam się czas, samolot nie będzie czekał.

Wzięłam córkę ze sobą, ubrałam ją, wsiadłam do samochodu, dalej krzyczę do siostry, już rozhisteryzowanej i krzyczącej, bo mój mąż sam nie może lecieć — każde z nas ma swoją część prezentacji. On odpowiada za technologię, a ja za ekonomię.

Odprawa do samolotu dobiega końca, a my czekamy zdezorientowani — co robić? W ostatniej chwili przybiegła jedna z naszych koleżanek, wręczyliśmy jej naszą córkę i popędziliśmy do przejścia.

Nigdy w życiu nie byłam tak przerażona! Próbowaliśmy się uspokoić, zebrać myśli, ale nasze nerwy były na krawędzi.

Nikt nie chciał nawet do mnie oddzwonić. Sama do niej zadzwoniłam i krzyczałam do słuchawki tak głośno, że prawie pękły mi bębenki. A ją to nie obchodziło.

- Nie chciałam cię zawieść. Cóż, alarm się nie włączył. Szybko zasnęłam, przepraszam — powiedziała obojętnym głosem i rozłączyła się.

Udało nam się wybrnąć z sytuacji i wszystko poszło dobrze. Współpracownica wzięła dziecko do siebie i zaopiekowała się nim. W końcu ona też miała dzieci. Kupiliśmy jej prezent, kiedy przyjechała. Gdyby nie ona, wyleciałybyśmy z pracy.

I od tamtej pory już nigdy nie odezwę się do siostry. Pokazała mi, że nigdy nie dorośnie. Tacy ludzie się nie zmieniają.

Popularne wiadomości teraz

„Moja teściowa zniszczyła mi radość. Wycięła mnie ze ślubnych zdjęć": opowiada synowa

Zużyta torebka po herbacie potrafi zdziałać cuda. Nie miałeś pojęcia, do jak długiej listy czynności może ona być użyteczna

Taka przyjaźń między człowiekiem a zwierzęciem praktycznie się nie zdarza. Kruk traktuje tego mężczyzną niczym swojego tatę

Sensacyjne doniesienia o jednej z uczestniczek programu „Kuchenne rewolucje”. Mroczna historia z Podhala

Pokaż więcej

Nie dbała o nikogo. Samolubna. Z drugiej strony matka nadal jest ślepa i głucha na swoją najmłodszą córkę. Ale ona nie może zmienić mojego zdania.