Naprawdę nie spodobało im się, że zdecydowaliśmy się sprzedać samochód. Próbują nam to wyperswadować. Cieszę się, że mój mąż w końcu mnie zrozumiał.

Nasz samochód jest bardzo ładny i nowy. Kupiliśmy go w salonie trzy lata temu. Wtedy mój mąż bardzo potrzebował samochodu. Nasz stary samochód ciągle się psuł. Kupiliśmy więc nowy samochód. Ale na kredyt. Po prostu nie było nas na niego stać w inny sposób.

Chciałam też nauczyć się prowadzić samochód. Próbowałam nawet kilka razy i zapisałam się do szkoły jazdy, ale zdałam sobie sprawę, że to nie dla mnie. Bardzo się denerwuję i gubię na drodze. Postanowiłam nie psuć sobie nerwów i zaprzestałam bezużytecznych prób nauki jazdy. Naszym nowym samochodem jeździł więc tylko mój mąż.

Potem zmienił pracę. Do nowej pracy dojeżdżał komunikacją miejską. Nowa praca była lepiej płatna, ale trzeba było bardzo ciężko pracować. Potem mój mąż zaczął podróżować z pracy do innych miast w interesach. A samochód po prostu stał w garażu.

Moja teściowa i siostra męża, Alina, postanowiły to wykorzystać. Zaczęły zabierać nasz samochód. A potem poprosiły mojego męża, żeby wpisał je do ubezpieczenia. Obiecały, że podwiozą mnie i dziecko, gdy będę potrzebowała pomocy.

Okazało się jednak, że były gołosłowne. Kiedy prosiłam teściową lub Alinę, żeby mnie gdzieś zawiozły, natychmiast miały coś pilnego do zrobienia. Musiałam dzwonić po taksówkę lub jechać we wskazane miejsce komunikacją miejską.

Bardzo często teściowa i Alina nawet nie tankowały samochodu. Musiał to robić mój mąż. Poza tym płaciliśmy ubezpieczenie i czasami naprawialiśmy samochód. A kredyt samochodowy pochłaniał przyzwoitą część pensji mojego męża. Dlatego zdecydowałam, że bardziej opłaca nam się po prostu sprzedać samochód: w końcu w ogóle nim nie jeździmy.

Na początku nie chciał sprzedać naszego samochodu. Powiedział, że wkrótce przestanie jeździć w podróże służbowe i sam będzie korzystał z samochodu.

Zdaję sobie sprawę, że mąż od dawna marzył o nowym samochodzie. I nawet nie miał czasu, żeby się nim porządnie przejechać. Ale naprawdę potrzebujemy teraz pieniędzy.

Wyjaśniłam mężowi, że w tej chwili samochód to dla nas luksus.

- Nie jeździmy tym samochodem! O wiele bardziej opłaca nam się czasami korzystać z usług taksówkarskich!

W końcu mój mąż musiał zgodzić się z moimi argumentami. Wziął dokumenty i kluczyki od swojej mamy i poinformował mamę i siostrę, że sprzedajemy samochód.

Wiedziałam, że nie będą zadowolone z tej wiadomości, ale nie sądziłam, że będą aż tak oburzone.

- Dlaczego o nas nie pomyślałeś? Co my zrobimy bez samochodu?! - oburza się moja teściowa.

Najciekawsze jest to, że mąż Aliny ma samochód, ale po prostu nie daje Alinie własnego samochodu. Mówi, że sam potrzebuje samochodu.

A teściowa może pojechać do znajomych lub do sklepu autobusem. Jeśli naprawdę chce się wozić, może wziąć taksówkę. Teściowa i Alina ciągle do mnie dzwonią i próbują odwieść mnie od sprzedaży samochodu.

- No bo co zrobisz, jak będziesz musiała gdzieś pojechać? Zawsze ci pomożemy! - powiedziała do mnie teściowa.

Nie wytrzymałam i powiedziałam prawdę.

- Tak jak ostatnie trzy razy ty i twoja córka nie miałyście dla mnie czasu. Wzięłam taksówkę dwa razy i jeden raz byłam skazana na transport publiczny. Jeśli tak bardzo chcesz mieć samochód, kup go od nas. Sprzedamy ci go taniej.

Ale ani teściowa, ani Alina nie są zadowolone z tej opcji. Oczywiście, że nie! Podobało im się to, że nie utrzymywały samochodu i nie kupowały benzyny. Tylko nim jeździły i to wszystko. Ale bardzo się cieszę, że mąż mnie zrozumiał, a to oburzenie w końcu ucichnie...