Ta nieprzyjemna sytuacja została stworzona przez moją przyjaciółkę, która niedawno została wegetarianką.

Chcę od razu powiedzieć, że nie czuję się negatywnie nastawiona do osób, których priorytety żywieniowe różnią się od moich, ponieważ uważam, że to osobista sprawa każdego z nas.

Jeśli dziewczyna jest wegetarianką, to jeśli przyjdzie mnie odwiedzić, ugotuję jej odpowiedni posiłek. Jeśli ktoś preferuje mięso, również uznam to za oczywiste.

Każdy ma swoje przekonania w głowie: niektórzy uważają wegetarianizm za zło, a inni nie akceptują jedzenia mięsa. 

Kiedy moja przyjaciółka powiedziała, że w trzydziestym roku życia postanowiła zostać wegetarianką, przyjęłam jej oświadczenie dość spokojnie.

Nie wiedziałam, co było powodem takiej decyzji. Eugenia, tak ma na imię moja przyjaciółka, jest dorosłą dziewczyną i to tylko jej wybór.

Poprosiłam ją, tylko żeby mnie uprzedziła, zanim przyjdzie, powiedziała, co ugotować, bo jestem kompletną ignorantką w tej kwestii.

Nie widziałam większego problemu w tym, że zamiast ziemniaków smażonych na smalcu przygotowywałam dla niej kaszę gryczaną z surówką, bo takie jedzenie jest faktycznie dużo zdrowsze dla organizmu. Moja przyjaciółka nie zrezygnowała z jajek, mleka, oleju roślinnego i chleba żytniego.

Cóż, kiedy zaczęły się pierwsze dzwonki, jakoś na początku nie zwracałam na nie uwagi. Na początku Eugenia zaczęła aktywnie wykładać wszystkim o tym, jak przydatne jest bycie wegetarianinem.

Nie angażowałam się w jej kazania, ponieważ też uwielbiam warzywa, ale nigdy też nie odmawiałam mięsa.

Wszyscy nasi wspólni znajomi również traktowali hobby naszej przyjaciółki ze zrozumieniem, a wielu z nich zaczęło nawet pytać, jak brak mięsa w diecie wpłynął na jej zdrowie i sylwetkę.

Stopniowo jednak napomnienia Eugenii zaczęły wszystkich denerwować, bo podczas wspólnych wypadów do lokali gastronomicznych koleżanka nie omieszkała mieć pretensji o to, że ktoś zamówił kebaba czy smażoną rybę.

Z powodu kaprysów Eugenii wszyscy pokłóciliśmy się ze sobą w naszym towarzystwie. Co więcej, między mną a moją przyjaciółką również zaczęło dochodzić do coraz częstszych kłótni.

Jeśli przychodzi, a moja rodzina je kiełbasę lub mięso, zaczyna głosić, że jesteśmy prawdziwymi mordercami i upiorami, jeśli możemy jeść mięso z zabitych zwierząt.

Nawet mój spokojny małżonek zaczął się denerwować. Kiedy moja przyjaciółka przychodzi wieczorem do naszego domu na herbatę, mój mąż idzie do kuchni i zaczyna jeść kiełbasę lub mięso z zadowolonym uśmiechem.

A Eugenia w takich momentach dostaje szału, a mąż ma tylko jedną odpowiedź dla mojej przyjaciółki:

"Mogę jeść, co chcę w moim domu, a jeśli ci się to nie podoba, możesz wyjść!"

Tego dnia miałam urodziny. Rodzice moi i mojego męża złożyli mi życzenia przez telefon, ponieważ mieszkają daleko, w pracy z kolegami wypiliśmy herbatę i zjedliśmy ciasto, w domu zaprosiłam sąsiadów i dwie przyjaciółki.

Nic nie gotowałam, więc zrobiłam kotlety, kilka sałatek, owoce i plasterki sera, tłuczone ziemniaki.

Kiedy Eugenia weszła do mieszkania, właśnie układałam kotlety na talerzu. Zaprosiłam przyjaciółkę do środka i powiedziałam, że zaraz wrócę.

Popularne wiadomości teraz

Z życia wzięte: "Jeśli dzieci nie chcą mi pomóc, sama zadbam o swoją starość"

"Kiedy mąż wyrzucił mamę z domu, przypomniała sobie, że ma mnie"

Tancerz powinien mieć nienaganną sylwetkę, prawda? Ten mężczyzna kompletnie temu przeczy, a mimo to jest znakomity w tym, co robi

Takie nieestetyczne plamki ma na ustach wielu z nas. W ten prosty sposób można sobie z nimi poradzić i pozbyć się na zawsze

Pokaż więcej

Kiedy weszłam do kuchni, prawie zaniemówiłam, ponieważ Eugenia wyrzuciła wszystkie kotlety z talerza do kosza na śmieci.

- Mózg ci się stopił? - Zadałam pytanie mojej przyjaciółce.

- Nie, moja głowa jest w porządku, to wy, idioci, jecie mięso i rujnujecie sobie zdrowie.

Prawie uczepiłam się włosów Eugenii. Mąż trochę zaniemówił, po tym jak przeklinając, kazałam Eugenii natychmiast opuścić nasze rodzinne gniazdo, ponieważ zamiast mózgu wyrosły jej pomidory i ogórki.

W ten sposób kotlety stały się jabłkiem niezgody w naszych relacjach z Eugenią. Gdyby moja przyjaciółka siedziała przy stole, w milczeniu jedząc kapustę, nikt nie powiedziałby jej ani słowa!