Mój spadkobierca! - powiedział z dumą mój mąż.
Ja nazywałam naszego syna "słoneczkiem". Mój mąż wychował naszego syna na prawdziwego mężczyznę. Kiedy Karolek był jeszcze dzieckiem, dał mu prawdziwy worek treningowy i zaczął z nim trenować.
Teraz nasz syn ma 18 lat. Mój mąż chciał, aby syn zaczął pracować w jego firmie. Ja chciałam, żeby Karol poszedł na studia.
Jednak Karol postanowił zrobić coś innego. Nagle powiedział nam, że ma dziewczynę i chce się z nią ożenić.
Krystyna była dwa lata starsza od Karola. Była piękną i inteligentną dziewczyną. Pochodziła z małej wioski. Wkrótce mój syn przyprowadził do nas swoją przyszłą żonę. Oczywiście od razu jej nie polubiłam. A mój mąż powiedział:
- No to niech się żeni!
I obiecał kupić mieszkanie dla młodej rodziny.
Krystyna bardzo chciała, żebyśmy ją polubili: pomogła mi nakryć do stołu, a potem zmywać naczynia. Karol spojrzał na nią kochającymi oczami, a my zgodziliśmy się na ich małżeństwo.
Jednak mój mąż i ja byliśmy bardzo zaskoczeni sposobem, w jaki zaczęła przygotowywać się do ślubu.
Chciała mieć drogą i bardzo piękną suknię, wesele w drogiej restauracji, drogi samochód, który zabierze młodych wszędzie. Ogólnie lista była bardzo długa!
- Taki ślub byłby bardzo drogi! Po co to wszystko? - Oburzyliśmy się z mężem.
- Krysia chce, żeby wszystko było na najwyższym poziomie! Chce publikować zdjęcia na swojej stronie! Chce się pochwalić koleżankom! - Karol zaczął ją usprawiedliwiać.
- Ale to tylko wyrzucanie pieniędzy w błoto! Obiecaliśmy, że kupimy ci mieszkanie! A ty chcesz wydać to wesele! - Byłam oburzona.
- Nie będziecie mieli podróży poślubnej! A ja się zastanowię, czy kupić mieszkanie, czy nie! - powiedział mój mąż.
Krystyna wzięła dużą pożyczkę z banku i rozpoczęła poważne przygotowania do ślubu.
Ale pomimo tego, że poświęciła tyle czasu i wysiłku na organizację ślubu, wesele było bardzo nudne. Było bardzo mało gości i wszyscy nie byli w nastroju.
Nie było wesołych piosenek, konkursów i tańców. Z jakiegoś powodu Kryśka nie znalazła dobrego wodzireja na swoje wesele.
Wesele było po prostu okropne. Posiedzieliśmy chwilę, pogratulowaliśmy młodym, a potem poszliśmy do domu. Kilka dni później odwiedzili nas syn z synową.
Krystyna od razu powiedziała:
- Gdzie jest mieszkanie, które obiecaliście? Zainwestowaliśmy tyle pieniędzy w nasz ślub! Wzięliśmy nawet dużą pożyczkę z banku! Chciałam, żeby wszystko było na najwyższym poziomie! Obiecaliście kupić nam mieszkanie. Gdzie ono jest?
- Ale obiecanie nie oznacza podpisanie cyrografu! - zażartował mój mąż. - Nie powiedziałem, kiedy dam wam mieszkanie. Pożyjemy — zobaczymy. W międzyczasie spłać kredyt.
- Gdzie będziemy mieszkać?
- Gdzie? Wynajmijcie mieszkanie, oboje pracujecie!
- A twój syn będzie musiał spłacić pożyczkę! - powiedziała ze złością synowa.
- Dlaczego? - Byłam zaskoczona.
- Był moim poręczycielem!
- Och, ty, synu! Tyle lat uczyłam cię mądrości i rozsądku! A ty zaufałeś dziewczynie!
Tak czy inaczej, mieszkali razem tylko przez miesiąc, a potem Krystyna złożyła pozew o rozwód.
- Będziesz teraz pracował w moim serwisie samochodowym? Będziesz musiał ciężko i dobrze pracować. Wciąż musisz spłacić kredyt żony! Twoja żona okazała się "dobrą" dziewczyną! - mój mąż wciąż dokucza synowi.