Tuż obok bloków mieszkalnych znajdowała się mała wioska, po której lubiła spacerować, przyglądając się domom.

Był jeden dom, który szczególnie jej się podobał i nawet wyobrażała sobie, że w nim mieszka. Ale wbrew jej marzeniom, mieszkała w mieszkaniu; miała małą kawalerkę, która nie miała nawet balkonu.

- Cześć — usłyszała głos od strony domu, który tak bardzo lubiła. Zobaczyła mężczyznę, już nie młodego, ale całkiem atrakcyjnego.

- Dzień dobry, często tak chodzę i nie mogę oderwać wzroku od pańskiego domu, jest cudowny.

- To dom moich rodziców, mieszkam niedaleko stąd — powiedział mężczyzna. Podczas rozmowy okazało się, że on i Aniela mieszkają bardzo blisko siebie.

Kiedyś w rozmowie z sąsiadką okazało się, że jest singlem, zasugerowała, że dobrze byłoby, gdyby Aniela spojrzała na niego łaskawym okiem.

- Nie ma mowy, gdzie ja jestem. - zaśmiała się Aniela. - Za późno na układanie sobie życia osobistego. A on jest przystojnym mężczyzną, nie mam szans.

- To nieprawda, dobrze byłoby bardziej o siebie zadbać. - powiedziała sąsiadka.

- Czy ja w ogóle źle wyglądam? - Aniela zapytała smutno.

Sąsiadka uniknęła odpowiedzi i uciekła we własne sprawy. Aniela pozostała ze swoimi myślami, zastanawiając się nad tym, co powiedziała jej sąsiadka.

Sama miała córkę, a nawet wnuka, teraz całe jej życie kręciło się wokół nich. Odwiedzała ich kilka razy w tygodniu, pomagała w domu i przy wnuku.

Wspierała ich finansowo, jak tylko mogła, starając się wygospodarować coś ze swojej niewielkiej emerytury.

Od czasu do czasu widywała się z tym mężczyzną. Pewnego dnia Olek poprosił ją o pomoc. Wyjeżdżał w interesach i bardzo się spieszył, poprosił ją, by zaniosła lekarstwa jego rodzicom.

Aniela oczywiście się zgodziła i tak poznała Terenię i Michała. Byli już w dziewiątej dekadzie życia. Ich dom był bardzo przytulny i schludny. Na koniec powiedzieli, że zawsze cieszą się na jej widok.

Aniela, spacerując teraz, często poświęcała czas na rozmowę z nimi. W głębi serca miała nadzieję, że wkrótce spotka tu Olka.

Wiekiem pasowali do siebie, oboje ledwo przekroczyli sześćdziesiątkę. Myślała o nim i była przerażona własnymi myślami.

Pewnego dnia, oglądając zdjęcia z córką, zobaczyła na nich siebie. Wtedy zdała sobie sprawę, jak naprawdę wygląda z zewnątrz i zdecydowała, że Olek nigdy nie będzie postrzegał jej jako kobiety. Od tego momentu starała się unikać możliwych spotkań.

Chcąc poprawić sytuację, Aniela poszła do fryzjera. Mistrz zrozumiał ją, jakby zajrzał w jej duszę. Ufarbowała włosy i poddała się metamorfozie.

Rezultat przerósł wszelkie oczekiwania. Od razu stała się młodsza i lepiej wyglądała, a co najważniejsze, polubiła siebie.

Przyszła do córki później niż było umówione. Córka nie zwróciła większej uwagi na zmiany. Powiedziała, że nie jest źle i pobiegła wykonywać swoje obowiązki.

Sąsiadka jednak ją wspierała, zaproponowała wspólne uprawianie sportu, a nawet miała konkretne możliwości.

Był tam basen z zajęciami zdrowotnymi. Musiała porozmawiać z córką i wyjaśnić, że będzie przychodziła rzadziej.

- Mamo, kto się zajmie twoim wnukiem? A ja nie mam dodatkowych pieniędzy, muszę kupić dziecku nową konsolę.

- Jeśli musisz to kup sama — ucięła Aniela. - Nie mogę wiecznie cię sponsorować i żyć tylko dla ciebie.

- A dla czego jeszcze masz żyć? - zastanawiała się córka.

- Dla siebie! Ja też jestem żywą osobą i chcę żyć dla siebie. Pomogę ci, oczywiście, ale wedle woli i na miarę moich możliwości. Zupełnie o sobie zapomniałam i zamieniłam się w żałosną staruszkę, a tobie pewnie było wszystko jedno, jak wyglądam i jak żyję.

Aniela stopniowo nauczyła się doceniać samą siebie i nie pozwalała już córce siedzieć sobie na karku.

Kiedyś pobłażała córce, która całą jej pomoc uważała za coś oczywistego i sądziła, że mama wypełnia swoje bezpośrednie obowiązki. Teraz wszystko się zmieniło.

Aniela odnowiła swoją garderobę, kupiła nowe buty i torebkę. Teraz z przyjemnością patrzyła na swoje odbicie. Sąsiadka bardzo pochwalała zmiany. Niestety, obiektu westchnień nie widziała od dłuższego czasu.

Jej córka i zięć nie byli szczęśliwi, dokuczali i wyśmiewali Anielę, więc kobieta ograniczyła swoje wizyty jeszcze bardziej.

Gdy pewnego dnia, Aniela spotkała w windzie Olka, ten nie zwrócił na nią uwagi, lecz gdy odezwała się do niego, zdębiał:

- Nie poznałem cię Anielko, bardzo się zmieniłaś — wyznał.

- Jadę do rodziców, przyłączysz się? - zapytał nieśmiało. Aniela nie marzyła o niczym innym...

Tak zaczęła się ich komunikacja już w innym tonie. Jak myślicie, czy Aniela będzie szczęśliwa?