Czy coś ci się stało? - Zapytała moja przyjaciółka.

- Mam dużo do zrobienia w domu, nie mam na nic czasu. Chcę dobrze przygotować się do świąt i najwyższy czas zrobić generalne porządki w mieszkaniu...

- Nie możesz tego robić w weekendy? - ironizuje koleżanka.

- To niemożliwe — westchnęła smutno Walentyna. To już trzeci weekend, kiedy jestem z wnukami i nie mogę nic z nimi zrobić w domu.

- Powinnaś się cieszyć, bo kiedyś płakałaś, że synowa w ogóle nie przyprowadza do ciebie wnuków.

- Więc na początku się cieszyłam, byle z umiarem. Na przykład raz w miesiącu, ale teraz Diana skończyła urlop macierzyński i chce się zrelaksować i dobrze bawić w weekendy...

Syn Walentyny jest żonaty od 9 lat. Mieszkają w oddzielnym mieszkaniu, kupionym na kredyt hipoteczny. Walentyna nie kłóciła się z synową, ale nie nawiązały ciepłych relacji. Nie pomogły nawet narodziny pierwszego wnuka 7 lat temu.

- Wszystko wydaje się normalne, ale ona patrzy na mnie chłodno, jakby nie była zadowolona z mojej wizyty — wspomina Walentyna.

- Nie potrzebowała moich rad, słuchała tylko swojej mamy. Ona też nie chciała mnie widzieć, była chora lub zajęta. Wymyślała każdy powód, żeby nie przyjść.

A trzy lata temu urodziła im się kolejna córka, teściowa oczywiście zaoferowała swoją pomoc, dwoje małych dzieci, druga babcia jest daleko, ale synowa stanowczo odmówiła.

Diana powiedziała: "Możesz przyjechać jako gość, tylko daj mi wstępne ostrzeżenie, sama zajmę się dziećmi".

- Kilka miesięcy temu najmłodszy został oddany do przedszkola, a moja synowa zakończyła urlop macierzyński — mówi Walentyna.

Od tego momentu wszystko się zaczęło. Mój syn zaczął delikatnie, czy mogą zostawić dzieci na kilka godzin...

Zwykle przywozili dzieci na jeden dzień, wcześniej uzgadniając, na jak długo zostawią je z babcią. Walentyna przyzwyczaiła się już, że niedziele są zajęte. Z czasem jednak dzieci zaczęły stawać się coraz bardziej bezczelne.

- Chcielibyśmy kilka dni — błagał syn — w sobotę zaproszono nas na przyjęcie urodzinowe, a w niedzielę Diana chce iść na koncert...

- Synku — powiedziała Walentyna po podwójnym weekendzie z wnukami — na pewno posiedzę z wnukami, ale ty też masz sumienie. Zrozum, jestem w pracy przez cały tydzień, czasami muszę odpocząć i zrobić coś w domu.

Więc przestań być bezczelny, umówiliśmy się na jeden dzień w tygodniu, więc to jest jeden dzień w tygodniu. Nie mogę robić własnych rzeczy z dziećmi, są jeszcze bardzo małe, trzeba mieć na nie oko.

Syn zgodził się z argumentami Walentyny i obiecał, że nie będzie jej już zbytnio obciążał.

- W sobotę pokłóciliśmy się — kontynuowała Walentyna — zgodziliśmy się co do jednej rzeczy, ale okazało się, że chodzi o coś zupełnie innego.

- Zostawimy dzieci na kilka godzin — zadzwonił w piątek Igor — przywieziemy je do ciebie rano i odbierzemy w porze obiadowej, dobrze?

- Zgodziłam się, wszystko zaplanowałam. W końcu postanowiłam zrobić porządne sprzątanie po obiedzie, bo jutro jest Niedziela Palmowa i nie można nic robić w domu — powiedziała ze złością Walentyna — ale nie wyszło.

Ani po południu, ani później syn i synowa nie przyszli, i nie tylko to, oboje nie odbierali telefonu, to już było oszustwo z ich strony. Co miała zrobić? Nie mogła sama odesłać wnuków do domu, więc musiała odłożyć sprzątanie. Dzieci przyszły na początku godziny 23:00.

- Cóż, spóźniliśmy się, spotkaliśmy znajomych — młodzi próbowali się usprawiedliwić — ale dzieci już zasnęły? Wow, w domu nie można ich położyć spać o tej porze, a tu po prostu zasnęły. No cóż, co możemy teraz zrobić, odbierzemy je jutro rano.

Zamknęłam drzwi do pokoju, żeby dzieci się nie obudziły i powiedziałam im wszystko, co o tym myślałam. Obiecali mi jedną rzecz, a potem po prostu przestali odbierać telefony, tak się nie robi. W końcu ja też mam swoje plany, rzeczy do zrobienia i jakieś życie osobiste.

- A jakie ty możesz mieć plany?!

Diana zaczęła krzyczeć! Mój syn próbował ją uspokoić, ale ona była wściekła. Zaczęła hałasować, domagając się, żebym natychmiast oddała jej dzieci, by mogła zabrać je do domu.

I nie uspokajaj mnie — syknęła do Igora — skoro twoja matka nie jest zadowolona z tego, że przywozimy do niej dzieci, to wszyscy natychmiast wracamy do domu!

- Nie jestem zadowolona? - Dzieci śpią, a ja nie zamierzam ich budzić w środku nocy, żeby spełnić twoje zachcianki.

Igor z trudem uspokoił żonę. Rano przyszedł, przeprosił, zabrał dzieci i powiedział, że Diana przeprosiła.

- A ty? - Zapytała moja przyjaciółka.

Bardzo kocham moje wnuki — mówi Walentyna — ale nie będę tolerować jawnego chamstwa. Dopóki sama Diana nie przyjdzie do mnie i nie przeprosi, nie mogą już na mnie liczyć...