Robiąc to, spakowała nie tylko swoje rzeczy, ale także zdecydowała się zabrać niektóre urządzenia z naszego mieszkania. Ula była bardzo wesoła i szczęśliwa.

- Mamo, będę mieszkać z Krzyśkiem!

- Ula, nawet mi go nie przedstawiłaś! A gdzie on pracuje, ten twój Krzyś? I gdzie będziesz mieszkać? Dlaczego wcześniej nic mi o nim nie powiedziałaś? A teraz nagle ogłaszasz, że się do niego wprowadzasz!

- Mamo, ale ja jestem dorosła i nie powinnaś się wtrącać w moje życie!

- Dobra, rób, co uważasz za słuszne!

Nie wtrącałam się do córki i nie kłóciłam się z nią. Nie próbowałam jej do niczego przekonywać. Po prostu postanowiłam pozwolić jej działać na własną rękę. Dokładnie tego chciała.

Ula zabrała swoje rzeczy, a następnie telewizor i kilka sprzętów gospodarstwa domowego. Krzysiek pomógł jej załadować wszystko do samochodu i odjechali.

Następnego dnia kupiłam nowy zamek i wymieniłam go. Po prostu postanowiłam nie podejmować niepotrzebnego ryzyka: całkowicie ufam mojej córce, ale nie ufam jej chłopakowi, którego w ogóle nie znam.

Minęły dwa tygodnie, a moja córka ani razu do mnie nie zadzwoniła. Wiedziałam, że moja córka w pewnym momencie mnie zostawi i zamieszka osobno, ale nie sądziłam, że stanie się to tak szybko.

I wtedy zadzwoniła do mnie Ula. Byłam bardzo szczęśliwa: myślałam, że za mną tęskni. Ale okazało się, że zadzwoniła z zupełnie innego powodu.

- Mamo, zapłacisz za moje studia, prawda?

- Nie, córeczko! Jesteś dorosła i sama musisz rozwiązywać swoje problemy! Tak jak chciałaś: nie wtrącam się teraz w twoje życie. Córeczko, postanowiłaś być samodzielna, więc nie proś mnie o pomoc!

- Mamo, nie spodziewałam się tego po tobie! - odpowiedziała moja córka i odłożyła słuchawkę.

Minął kolejny tydzień. Myślałam już o tym, jak urządzić pokój Uli. Postanowiłam, że wyrzucę kilka rzeczy i kupię nowe meble.

Postanowiłam jednak nie ruszać sofy Uli na wypadek, gdyby zdecydowała się wrócić. I mój instynkt macierzyński miał rację.

Minęły kolejne dwa tygodnie. Pewnego dnia wróciłam do domu z pracy, a moja Ula siedziała przed naszym mieszkaniem i płakała.

- Dlaczego do mnie nie zadzwoniłaś, moja córko?

- Było mi wstyd! Bałam się, że mnie nie wpuścisz!

- O czym ty mówisz? Tak bardzo za tobą tęskniłam!

Zabrałyśmy jej rzeczy do mieszkania. Odłożyła wszystko na swoje miejsce. Tyle że Ula wróciła bez telewizora.

- Co się stało z telewizorem?

- Mama Krzyśka mi go zabrała. Powiedziała, że to zapłata za to, że z nimi mieszkam.

Krzysiek ma 28 lat, pracuje. Ale kiedy moja córka poprosiła go, żeby zapłacił za jej studia, odmówił. Okazało się więc, że chciał mieszkać z moją córką, ale odmówił płacenia za jej studia.

Zastanawiam się: czego się spodziewał, kiedy zaproponował Uli wspólne życie? Przecież wiedział, że ona nigdzie nie pracuje i studiuje na płatnej uczelni, prawda?

Powinien był myśleć głową. W końcu zawsze należy myśleć przyszłościowo i trzeźwo oceniać swoje możliwości. I choć trochę powściągać własne pragnienia...