Do trzeciego roku życia byłam przekonana, że nazywam się "słoneczko". Dlaczego? Ponieważ tak nazywał mnie mój tata.

Kiedy stałam się nastolatką, takie pełne szacunku podejście mojego taty do mnie stworzyło dla mnie wiele problemów i trudności.

Mój tata nie pozwalał mi wychodzić z przyjaciółmi. Nie mówię nawet o chłopakach!

Pewnego razu posadzono mnie w szkole w jednej ławce z chłopakiem. Tata poszedł do szkoły i zrobił straszną awanturę.

Zażądał, żebym siedziała tylko z dziewczyną. Potem ukończyłam dobrą uczelnię, a tata pomógł mi znaleźć dobrą pracę.

Wszystkich facetów, którzy się do mnie zalecali, mój tata bardzo nie lubił. Odpędzał ode mnie wszystkich zalotników.

Już wcześniej postanowiłam, że nigdy nie wyjdę za mąż: po spotkaniu z moim tatą wszyscy faceci po prostu ode mnie uciekali.

I wtedy poznałam Tomka. Przedstawiłam go tacie dopiero w ostatniej chwili. Tomek poprosił mnie, żebym została jego żoną i musiałam przedstawić go mojemu tacie.

Mama i ja przygotowywałyśmy tatę do tego bardzo długo: żeby zachowywał się normalnie, ale tata nadal nie był zadowolony.

Tomasz bardzo się starał zadowolić tatę, ale to było niemożliwe: tata uważał, że wszyscy faceci nie są mnie warci.

I wtedy Tomasz i ja pobraliśmy się. Stało się to możliwe dopiero po tym, jak postawiłam tacie ultimatum: albo przestanie ingerować w moje życie osobiste, albo przestanę się z nim komunikować. Dopiero wtedy zgodził się na nasze małżeństwo.

Żyliśmy bardzo dobrze. Tylko wyjazdy do domu moich rodziców bardzo psuły nasze życie rodzinne. Mój ojciec ciągle pokazywał, że wcale nie jest szczęśliwy. Czasami dochodziło do absurdów.

- Wynoś się stąd! To jest sprawa prawdziwego mężczyzny! - mawiał tata do mojego męża, gdy ten próbował mu pomóc w grillowaniu.

Potem zaszłam w ciążę. Wszyscy byli bardzo szczęśliwi, kiedy urodziłam silnego i zdrowego chłopca.

Po tym wydarzeniu zmienił się stosunek mojego ojca do Tomka. Tata zdał sobie sprawę, że nadszedł czas, aby nawiązać kontakt, w przeciwnym razie może nawet nie zobaczyć swojego wnuka.

Tata zwrócił się do mamy o radę:

- Jak mogę poprawić moje relacje z Tomkiem?

- Pamiętasz, jak grałeś z moim ojcem w warcaby i szachy?

- Pamiętam! Twój ojciec wiele mnie nauczył!

- Może mógłbyś poprosić Tomka o wspólną grę w szachy.

- On pewnie nie umie grać w szachy! Prawdopodobnie nie zna nawet nazw figur szachowych!

- Ale nie wiesz tego na pewno! Spróbuj: zaproponuj mu grę! A jeśli nie umie grać w szachy, nauczysz go!

Następnego dnia rodzice zaprosili nas do siebie. Podczas gdy nasz mały synek spał, moja mama i ja piekłyśmy ciasta w kuchni.

Tomek i tata grali w szachy. Potem zaprosiliśmy ich do kuchni na herbatę i ciastka.

- Dobrze grasz! Brawo! Kto cię nauczył tak dobrze grać?

- Mój dziadek. Uwielbiał grać w szachy!

- Dam ci jeszcze kilka dobrych książek do przeczytania i będziesz świetnym szachistą! - powiedział tata. - Następnym razem, gdy nas odwiedzisz, zagramy znowu w szachy!

Tomek skinął głową ojcu z radosnym uśmiechem. Moja mama i ja uśmiechnęłyśmy się radośnie.

Zdałyśmy sobie sprawę, że teraz mój ojciec już nigdy nie będzie się kłócił z moim ukochanym i wspaniałym mężem. Ich walki będą tylko na szachownicy...