Ale mimo to udało nam się z mężem rozkręcić biznes, sprawy zaczęły nabierać tempa, postanowiliśmy kupić mieszkanie, a jednocześnie chcieliśmy rozwinąć naszą rodzinną firmę.

Nie mieliśmy wystarczająco dużo pieniędzy na wszystko, ale pomogło nam smutne wydarzenie — moja mama odeszła, a ja odziedziczyłam dom, który był w bardzo dobrym stanie.

Zaraz po pogrzebie ciocia chciała się tam przeprowadzić ze swojej rudery. Ani ona, ani jej mąż nie zwracali uwagi na swój dom. Kiedy powiedziałam ciotce, że dom zostanie sprzedany, zawyła i zaczęła naciskać na moje uczucia rodzinne, że wychowałam się w tym domu, jak to, obcy ludzie będą tam mieszkać itp.

Musiałam przezwyciężyć jej biadolenie i rozwiązać sprawę tak, jak planowaliśmy. Dom sprzedał się łatwo i szybko, po cenie rynkowej.

Wzięliśmy kredyt na mieszkanie i zainwestowaliśmy w rozwój przedsięwzięcia. Wszystko było w porządku, z wyjątkiem pogorszenia relacji z ciotką.

Krewni nie kontaktowali się z nami, ciotka zaczęła plotkować o naszej chciwości i niechęci do pomocy, plotki padły na podatny grunt i szybko się rozrosły.

Tylko sama ciotka, jak się okazało, nie straciła mnie z oczu. Zdałam sobie z tego sprawę, gdy znów niespodziewanie dostaliśmy w spadku nieruchomość, tym razem po babci męża, kawalerkę.

Gdy tylko zdecydowaliśmy się je wynająć, ciotka przyjechała z "przyjacielską wizytą". Przyjechała nie tylko z wizytą, ale także z inną propozycją — zamiany mieszkania na jej dom, jak mówią, bardzo chcą przeprowadzić się do miasta.

Byłam oszołomiona tą ofertą, nie mówiąc już o moim mężu. Po pierwsze, ciotka nie miała nic wspólnego z mieszkaniem jego babci, a po drugie, jej prezentacja rozpadającego się domu jako bardzo obiecującego domku letniskowego nie wytrzymała żadnej krytyki.

W związku z tym ciotka ponownie się obraziła, i to nie w najbardziej uprzejmy sposób, i rozpoczęła kolejną rundę konfrontacji ze swoimi krewnymi w wiosce.

Teraz jesteśmy dla nich wrogami, telefony nie odpowiadają, podejrzewam, że mój numer jest teraz na wszystkich ich czarnych listach.

Cóż, myślę, że nie jest naszym przeznaczeniem komunikowanie się z naszymi bezczelnymi krewnymi...