- Czy tylko mi się wydaje, czy twoja rodzina się powiększyła?

- Tak, Bóg to zesłał! Moja synowa mieszka z nami. Młodzi postanowili zaoszczędzić na kredyt hipoteczny, więc zasugerowałam, żeby zatrzymali się u nas na jakiś czas, żeby nie musieli mieszkać w cudzych kątach. Mieszkają w pokoju mojego syna.

- To świetna wiadomość, ale z jakiegoś powodu jesteś taka smutna! Może coś ci się stało?

- Oczywiście, że się stało, stało się, Reniu. Zaraz po ślubie powiedziałam młodym, żeby się do mnie wprowadzili. Ale synowa odpowiedziała, że nie chcą mi przeszkadzać.

Na początku mieszkali w jej pokoju w akademiku, teraz go wynajmują. Wyobraź sobie, zaciągnęła mojego Igora do akademika na karaluchy! A to przecież człowiek sztuki.

Nie polubiłam tej Sabiny od pierwszego dnia, to zwykła wiejska dziewczyna, w dodatku bardzo niegrzeczna.

Wtedy zdecydowałam, że szczęście mojego syna jest dla mnie ważniejsze, zwłaszcza że nazywał ją swoją muzą.

Nie mieli dokąd pójść, więc wprowadzili się do mnie.

A potem moja synowa założyła zamek w nowych, drogich drzwiach! Zapłaciliśmy z mężem dwie pensje za te drzwi, a ona nawet nie zapytała. Zrobiła to, kiedy byliśmy w pracy! Możesz w to uwierzyć?!

Mówiłam jej wcześniej, że powinna uważać nasz dom za swoją własność i robić, co chce, ale uważam, że wszystko powinno być w granicach rozsądku.

Nie miałam pojęcia, że może zrobić coś takiego. Odmawia używania zmywarki i zmywa naczynia tylko ręcznie.

Poza tym, że ma swój własny detergent do mycia naczyń, który nosi tam i z powrotem, ma wszystkie własne naczynia. Wyobraź sobie, że odmawia jedzenia z naszych naczyń!

Co za wspaniałe życie mieliśmy kiedyś! Wieczorami piliśmy razem herbatę w kuchni! Teraz są zamknięte i chichoczą razem.

Któregoś dnia zaproponowałam, żeby młodzi złożyli się na plastikowe okna, rozmawialiśmy o tym od dłuższego czasu. W końcu nasze okna mają już ponad piętnaście lat.

Syn początkowo się zgodził, ale gdy Sabina się o tym dowiedziała, zaczęła krzyczeć, że będą się wyprowadzać i każdy grosz się liczy.

Później wyznała, że postanowili kupić mieszkanie z rynku wtórnego. Myślałam, że kupią mieszkanie w nowym budynku, ale wyszło, jak wyszło.

A potem mąż był głupcem i dał im mnóstwo pieniędzy. Tak po prostu, dał im wszystko, wszystko, co zaoszczędziliśmy. Okazało się, że niewiele im zostało. Lada dzień będą się wyprowadzać!

Tak to już jest, że wychowujesz syna, a potem w jego życiu pojawia się jakaś obca dziewczyna i zabiera go od rodziny.