Rzecz w tym, że często pracowałam do późna, grafik był nieregularny, często musiałam pracować w weekendy.

Mój mąż wielokrotnie okazywał niezadowolenie z tego powodu, nawet zaczął patrzeć na mnie podejrzliwie, czy nie spędzam czasu z kimś innym.

A ja nie miałam czasu jako takiego, w sensie czasu wolnego. Wcześnie rano biegłam do pracy, kończyłam późno, potem jeszcze biegałam po zakupy, żeby ugotować obiad. Oczywiście wracałam do domu wieczorem. Nie miałam już energii dla męża.

Pomimo mojego zapracowania i zmęczenia, wciąż zauważałam zmiany w moim mężu. Ale muszę powiedzieć, że mój mąż poddawał się własnemu zachowaniu, każda kobieta by to zauważyła. Rozmowy ze mną na jakikolwiek temat, zaczął unikać.

W pracy zaprzyjaźniłam się z jedną z moich koleżanek. Kasia stała się prawie moją najlepszą przyjaciółką.

Często rozmawiałyśmy poza godzinami pracy, odwiedzałyśmy się nawzajem. Drzwi do mojego domu były dla niej zawsze otwarte.

Pewnego dnia w pracy zaczęłam źle się czuć i miałam wysoką gorączkę. Tego dnia była sobota, ale dla mnie praca w weekendy nie była niczym niezwykłym. Poprosiłam szefa o zwolnienie i poszłam do domu.

Mój mąż miał wolny dzień, który jak zwykle spędził w domu. Kiedy wyszłam do pracy, zamknęłam drzwi na górny zamek, mąż jeszcze spał.

Kiedy wróciłam, nie mogłam otworzyć drzwi, były zamknięte od wewnątrz. Nikt nie odpowiadał, więc zadzwoniłam ponownie. Minęło kilka minut, zanim otworzyli drzwi.

Zobaczyłam dyszącego męża, a za nim stała rozczochrana Kasia. Oczywiście od razu wszystko zrozumiałam i byłam wściekła na ich bezczelność.

- Kasia była tylko w odwiedzinach, postanowiliśmy napić się herbaty. - Powiedział mój mąż i natychmiast spuścił wzrok na podłogę.

Byłam nie do powstrzymania. Odepchnęłam go na bok i zaatakowałam Kasię. Mój mąż zdołał nas rozdzielić, a moja przyjaciółka wyszła z mieszkania. Rzuciłam się z pięściami na męża.

- Wynoś się stąd! Nigdy więcej nie stawiaj stopy w tym miejscu!

Mąż spakował się i wyszedł. Wrócił następnego dnia, prosząc o wybaczenie. Wcale nie byłam gotowa wybaczyć i bardzo się cieszę, że tego nie zrobiłam.

Teraz mieszkam sama, mój syn często przyprowadza do mnie mojego wnuka i nie potrzebuję więcej do szczęścia. Powiedziałabym nawet, że moje życie stało się lepsze bez męża.