Zawsze marzyłam o wielu dzieciach, ale urodził mi się tylko jeden syn. Z drugiej strony pracuję w szkole od 30 lat i do dziś moi uczniowie dzwonią do mnie i dziękują za lekcje i uwagę, a dla mnie to szczęście.

Kiedy dowiedziałam się, że będę miała wnuka, pomyślałam sobie, że mogę zadbać o jego wczesny rozwój.

Nie mam tylu godzin w szkole ze względów zdrowotnych, ale mam wystarczająco dużo czasu. Zasugerowałam tę opcję mojej synowej, a ona była zachwycona.

Z natury jest karierowiczką, więc długo na urlopie macierzyńskim nie posiedzi, poza jaki tym jest sens odmawiać darmowej niani?

Później spięła się, gdy dowiedziała się o moich planach. Zaczęła mówić, że nie trzeba obciążać dziecka w młodym wieku i pozbawiać go dzieciństwa.

Próbowałam jej wytłumaczyć, że po pierwsze musi się urodzić, a potem dorosnąć, a po drugie nie będę go obciążać przez 8 godzin lekcjami!

Wystarczy 30 minut dziennie, co więcej, można to zrobić w zabawny sposób. Znam wszystkie te metody.

Synowa trochę się uspokoiła i zgodziła. Czas mijał, urodziła chłopca. Zadzwoniłam do syna, żeby dowiedzieć się, kiedy ją wypisują. Odpowiedział mi coś niewyraźnie, a potem dowiedziałam się, że są już w domu.

- Mamo, dziecko jest jeszcze małe, zaprosimy cię później, rodzina chce być sama.

Pierwszy raz zobaczyłam wnuka, gdy miał miesiąc. To był wstyd, nie byłam rodziną? Rodzice synowej wcześnie zmarli, jestem jedyną babcią. Ale co zrobić, przełknęłam urazę.

Dziecko okazało się zdrowe, śliczne i silne. Dobrze jadł, nie mogłam się nim nacieszyć. Mimochodem przypomniałam synowej, że jestem gotowa udzielić bezpłatnej pomocy.

Niechętnie, ale zgodziła się. Umówiliśmy się, że przyjadę w weekend. Bliżej dnia mój syn zadzwonił, aby powiedzieć, że dziecko jest chore i spotkanie zostało przełożone.

Potem pojechali w odwiedziny, dziecko znów zachorowało i tak w kółko. Przez półtora roku widziałam wnuka tylko siedem razy.

Jeśli Natalia potrzebowała pomocy, prosiła siostrę o opiekę nad dzieckiem lub wynajmowała nianię.

Kiedy byłam z wnukiem po raz ostatni, byłam po cichu przerażona. Jest bystry, ale już zaniedbany. Natalia nic z nim nie robi.

Jeśli pokazywałam kostki ze zwierzętami, nie znał ich nazw, ale znał na pamięć wszystkie kreskówki. W domu w ogóle nie było gier rozwojowych.

Lubił tylko biegać i wspinać się wszędzie. Nauczył się dobrze mówić, ale jego zasób słów jest zbyt mały. Mój wnuk mówi w sposób wymagający, bez szacunku i nie ma pojęcia, o co poprosić.

Nie byłam przyzwyczajona do tego, że domaga się wszystkiego, ale mój syn i synowa nie zwracali na to uwagi.

Popularne wiadomości teraz

Przez wiele lat ukrywała prawdziwe nazwisko. Jak faktycznie nazywa się Beata Tyszkiewicz

Wróbel wpadł do okna, do mieszkania lub domu. Co oznacza ten znak

Adam Strycharczuk pogrążony w smutku i żałobie. Właśnie poinformował fanów, że pożegnał jedną z najbliższych osób w życiu

Zaskakujący odcinek ,,Kuchennych Rewolucji". Gessler miała znacznie więcej pracy, niż zwykle

Pokaż więcej

Wracając do domu, jeszcze raz delikatnie powiedziałam mu, że dziecko musi być wykształcone. W odpowiedzi synowa syczała na mnie jak wąż.

- Sama wiem, że moje dziecko jest lepsze! Sama go wykształcę, nie muszę go dyscyplinować.

Nie miałam czasu na odpowiedź, chwyciłam mojego wnuka w ramiona. Tego samego wieczoru zadzwonił do mnie syn.

Powiedział surowo, że nigdy więcej nie przyprowadzi mi mojego wnuka i poprosił mnie, niezbyt grzecznie, abym nie nękała go radami i pomocą.

Jego słowa sprawiły, że zrobiło mi się niedobrze, serce zaczęło mnie boleć. Co to znaczy "nie dręcz"?

Zaczęłam płakać, nie spodziewałam się usłyszeć takich słów od mojego syna. Czy życzyłam czegoś złego mojemu wnukowi?