Nie, pamięta o nas, nie zostawia niezamkniętego mieszkania, nie włóczy się po śmietnikach. Wydaje się być w porządku, ale wmówiła sobie, że chcę odebrać jej mieszkanie i emeryturę.

Na tej podstawie od miesiąca nie otwiera drzwi, gdy odwiedzam ją ja lub wnuki. W jednej chwili po prostu przestała się z nami komunikować.

Moja mama nigdy nie miała wysokich dochodów. Zawsze żyliśmy na średnim poziomie. Starczało nam na wszystko, czego potrzebowaliśmy.

Trzy lata temu odszedł mój tata, a ona została sama w trzypokojowym mieszkaniu. Jej emerytura jest dla niej wystarczająca. Zawsze odmawiała naszej pomocy, mówiąc, że sama niewiele potrzebuje.

Od dawna jestem mężatką, sama jestem babcią. Mój najstarszy syn ma już 23 lata, niedługo się żeni, a najmłodszy ma 20 lat.

Obaj już pracują, nie są od nas zależni. My z mężem pracujemy, staramy się pomagać jego rodzicom i mojej mamie, ale ona kategorycznie odmawia.

Mama obiecała, że sama poprosi o pomoc, jeśli będzie jej potrzebować. Rozumiałam ją, ona i mój tata całe życie pracowali, nie byli od nikogo zależni.

Ale teraz jest inaczej. Mama ma 70 lat, od dawna jest na emeryturze i mieszka sama. Bez względu na to, jak to się potoczy, nie będzie potrzebowała pomocy.

Mój najmłodszy syn często odwiedzał babcię, pomagał jej i po prostu przychodził na herbatę, bardzo ją kocha.

Najstarszy przedstawił już krewnym narzeczoną. Krótko mówiąc, życie toczyło się jak zwykle, a od zeszłego miesiąca, bez żadnego wyjaśnienia, mama nie otwiera drzwi.

Jak się później okazało, myśli, że chodzimy do niej tylko po pieniądze i chcemy zabrać mieszkanie. Kto jej to powiedział? Wciąż nie mogłam w to uwierzyć!

Jak długo żyję, nie pamiętam momentu, w którym mieliśmy problemy z pieniędzmi. Kiedy jeszcze mieszkałam z rodzicami, wszystko zapewniał tata.

Potem wyszłam za mąż, robi to mój mąż. Nigdy nie siedziałam bezczynnie, podobnie jak moja mama.

Zawsze wszyscy pracowaliśmy, więc nie potrzebowaliśmy pieniędzy. Po pogrzebie taty ustaliliśmy z mamą, że ja z mężem i wnukami postawimy pomnik i ogrodzenie, z trudem, ale się zgodziła. Konsultowaliśmy z nią każdy krok, wszystko robiliśmy razem.

Z czasem zauważyłam, że nasze wizyty u mamy nie przynoszą jej radości. Witała nas bez uśmiechu, marszczyła nos w niezadowoleniu.

Potem zaczęła nam mówić, żebyśmy nie przynosili jedzenia, bo go nie potrzebuje, odmawiała sprzątania.

Moja pierwsza myśl była taka, że jesteśmy nadopiekuńczy. Prawdopodobnie mama po prostu potrzebuje czasu, aby przyzwyczaić się do tego, że taty nie ma i jest sama w mieszkaniu.

Mama nigdy nie lubiła hałaśliwych towarzystw, więc dobrze czuła się sama.

Kiedy wyszło na jaw, dlaczego mama nie chciała nas wpuścić, zapytałam o to męża i dzieci. Wszystkie zgodnie stwierdziły, że nigdy nie powiedziały babci ani słowa o spadku i nawet nie było takiej myśli.

Popularne wiadomości teraz

Z życia wzięte: "Jeśli dzieci nie chcą mi pomóc, sama zadbam o swoją starość"

Niesamowita przemiana. Przed laty okrzyknięto ją najbrzydszą panną młodą. Zmieniła się nie do poznania

Wspaniałe Polki. Ich historie są niesamowite

Niesamowita fotografia zielonego psa podbija sieć. Znana jest przyczyna jego dziwnego wyglądu

Pokaż więcej

Dzieci chodziły do niej tylko w odwiedziny, kochają ją. Mąż się roześmiał, mówiąc, że nie ma nic wspólnego z mieszkaniem teściowej.

Potem próbowałam rozmawiać z sąsiadami, może ktoś przychodzi do mamy, może jakiś oszust?

Teraz jest tyle takich przypadków, że starsi ludzie są oszukiwani. Sąsiedzi mówili, że dawno nie widzieli mojej mamy i nic nie zauważyli.