Miałam już 33 lata, a lekarze mówili, że nigdy nie będę miała dzieci. Bardzo się martwiliśmy z mężem.

A potem zaszłam w ciążę, urodziła się nasza córka. Byliśmy tacy szczęśliwi. Ze szczęścia, że mamy dziecko, robiliśmy wszystko dla naszej córki, dawaliśmy jej prezenty, poświęcaliśmy jej dużo uwagi.

Zawsze była jak księżniczka. Tata nosił ją na plecach do 13 roku życia — bardzo to lubiła. Żartobliwie mówiła też, że jest królewną.

I jak dziadkowie, ciocie i wujkowie ją kochali. Zawsze pełni prezentów, zawsze dzwoniący, rozmawiający z nią. W zasadzie moja córka była kochana ponad miarę.

Myślałam, że jak się tak kocha dziecko, to ono wyrośnie na pełnowartościowego człowieka, odniesie sukces w życiu.

W rzeczywistości wszystko okazało się błędne. Krysia ledwo skończyła szkołę — wszystko, co robiła, to spędzanie czasu z chłopcami. Załatwiliśmy jej szkołę techniczną, ale jej też nie skończyła.

Potem poszła na kurs fryzjerski i przynajmniej to skończyła. Ale nie jest zbyt dobrą fryzjerką. Nie znam nawet osoby, która nie bałaby się do niej przyjść i oddać włosy w jej ręce. Nie wie, jak się strzyże i farbuje.

Potem wyszła za mąż, i to bardzo udanie. Facet jest odnoszącym sukcesy technikiem komputerowym, pracuje w międzynarodowej firmie i zarabia dużo pieniędzy. Kocha Krysię.

Nasza córka, powiem szczerze, nie potrafi nawet usmażyć ziemniaków i w ogóle nie przejmuje się brudem w domu. Potrafi leżeć wśród worków ze śmieciami. Tak mi wstyd za nią.

Ale to moja wina, że tak wychowałam córkę. Nie nauczyłam jej, jak być dobrą gospodynią. Ale czy poddała się którejś z nauk? Wpadała w histerię, manipulowała mną i ojcem, a my robiliśmy, co chciała.

Kiedy mój zięć ożenił się z Krysią, ciągle pytałam go, czy mógłby z nią wytrzymać, czy mógłby z nią żyć. A on uśmiechał się i mówił, że ma najlepszą żonę.

Są razem już cztery lata. Krystyna jest okropną gospodynią — dom jest brudny, zakurzony, nie ma jedzenia, przychodzę robić wszystko. A zięć wciąż ją kocha. Jego żona wciąż jest najlepsza.

Z jednej strony jestem szczęśliwa z powodu mojej córki, ale żal mi mojego zięcia. Ożenił się z rozpieszczoną dziewczyną, która zawsze taka będzie.

I czy naprawdę będzie w stanie znosić ją przez całe życie? Nie wiem.