Nie zawsze leży, czasem są poprawy, dzięki którym żyje miesiącami bez naszej pomocy. Potem znowu pogorszenie na krótki okres czasu.

W chwilach oświecenia dziadek grozi, że zostawi testament pierwszemu napotkanemu przechodniowi lub odda wszystko do domu dziecka.

W ten sposób zmusza nas do regularnego kupowania drogiego jedzenia, leków, wakacji w sanatoriach.

Jednocześnie jest bardzo bogaty, ma na to wszystko dość pieniędzy, a ja mam zwykłą rodzinę, trójkę dzieci. Nie jestem w stanie w pełni utrzymać bogatego emeryta.

Nigdy taki nie był, ale choroba daje o sobie znać. Dziadek jest pewien, że każdy członek mojej rodziny myśli tylko o bogatym spadku, czyli dwóch mieszkaniach, domu, samochodzie i przyzwoitym koncie bankowym.

Tak, nie będę ukrywał, kto by odmówił czegoś takiego? Ale jesteśmy jego jedynymi krewnymi i mu nie odpuścimy.

Moja żona nie jest zadowolona, że mamy "czwarte dziecko". Dziadek żąda nie tylko uwagi dla siebie, ale i pieniędzy, których ma pod dostatkiem.

Weronice puszczają nerwy, niczego nie chce, mówi, że dziadek powinien sprzedać swój majątek i żyć z tych pieniędzy tak, jak dusza zapragnie.

Okazuje się, że spełniamy wszystkie jego "życzenia", ale nie mamy pewności, że spadek trafi do nas.

Rodzice często powtarzali mi, że dziadek w młodości był łamaczem serc. Nie pamiętam, ile razy był oficjalnie żonaty, ale żadna z jego byłych żon nie odwiedza go teraz.

W swoich czasach działał wszystkim na nerwy. Ale nie wykluczam, że wciąż ma spadkobierców.

Ostatnio myślałem, że potajemnie szukał i odwiedzał niektórych z nich, obiecując zostawić cały spadek, wyciągając w ten sposób od nich pieniądze.

To nie tylko myśl, która przyszła mi do głowy. Zwykle jeździł w każdy weekend, aby spotkać się z towarzyszami, ale teraz nagle przestał. Może to była tylko przykrywka.

Jak można zmienić tradycję? Nie sądzę, by klub sam się rozpadł. Przypuszczam, że mógł spotkać się z którymś ze spadkobierców, a teraz po prostu wyjechał służbowo do pracy. Dziadek nie ma gdzie się podziać, więc weekendy spędza w domu.

Dezorientuje mnie również fakt, że wieczorami przesiaduje w Internecie, rozmawiając z kimś przez długi czas. Kiedy zapytałem go, co robi, odpowiedział, że pisze książkę.

Od tamtego dnia minęły trzy lata i nie ma żadnej wzmianki o książce. Nie mógł jej napisać i opublikować bez mojej wiedzy, prawda?

Przez ostatni rok w ogóle nie komentował swojej pasji do komputerów. A jeśli znalazł tam kogoś i przekazał swoją pensję innemu spadkobiercy?

Co by nie mówić, ale mój dziadek jest bardzo sprytny. Sprytnie manipuluje swoim spadkiem. Nie wiem, jak żyć z tak przebiegłym starcem.