Okazał się prawdziwym mężczyzną, który nie bał się trudności w młodym wieku. W końcu dobrze go wychowałam!

Nie przypuszczałam, że do tego dojdzie...

Kiedy Igor miał 15 lat, poszedł do szkoły do sąsiedniego miasta. Mieszkaliśmy na wsi, codzienne dojazdy na lekcje były niewygodne i drogie, więc zamieszkał w hostelu.

Przez pierwsze sześć miesięcy mój syn wracał do domu w każdy weekend i spędzał ze mną wszystkie święta.

Potem zaczął to robić rzadziej, mówił, że ma dużo lekcji, więc się uczy. Czasami spędzał czas z przyjaciółmi.

Dzwonił do mnie regularnie, mówiąc, że wszystko jest w porządku. To mi wystarczyło, nauczyłam go samodzielności.

Po jakimś czasie wrócił do domu bez uprzedzenia. I nie sam. Miał na rękach małe dziecko. Jak się okazało, miałam wnuczkę!

Urodziła się kilka dni temu, ale jej mama zmarła przy porodzie. Igor poznał dziewczynę, zakochali się w sobie, mieli romans.

Kiedy zaszła w ciążę, nie zostawił jej, był przy niej, ale nie przeżyła porodu z powodu nagłych komplikacji.

Mój syn sam jest jeszcze młodym chłopakiem, ale nie porzucił córki, tylko wziął za nią odpowiedzialność.

Bardzo się cieszę, że to zrobił! Mój syn postanowił sam ją wychować, wiedząc, że nie odmówię mu pomocy.

Mój Igor jest silny i odpowiedzialny, nie bał się trudności. Jestem z niego dumna, zdaję sobie sprawę, że dobrze go wychowałam!

Teraz jestem dumną mamą młodego ojca i babcią cudownej Alinki. Choć Igora spotkała straszna tragedia, nie załamał się, mimo młodego wieku.

Teraz wiem, że gdy będę potrzebowała jego pomocy, będę mogła na niego liczyć. Zastanawia mnie tylko jedna kwestia...

Co z rodzicami matki mojej wnuczki? Nie zainteresowali się wnuczką? Czy któregoś dnia nie przyjdą, by nam ją odebrać...?