Postanowił, że tak czy inaczej, majątek babci przejdzie w jego ręce. Dlatego syn nalega, żebyśmy wzięli staruszkę do siebie i zwolnili przestrzeń mieszkalną. Nie chce włóczyć się po wynajętych kątach z ciężarną żoną. 

Nikt nie pomyślał, żeby nam pomóc albo dać coś ot, tak. Jedyną rzeczą jest to, że po odejściu moich rodziców dostaliśmy stary domek letniskowy. Sprzedaliśmy go, żeby mieć pieniądze na start. To były marne grosze, ale pieniądze nas uratowały.

Moja teściowa jest w doskonałym zdrowiu. I chociaż jest już dobrze po osiemdziesiątce, gotuje, sprząta i chodzi do sklepów. Lubi mieszkać sama, bo nikt nie zakłóca jej reżimu.

Kiedyś miała dwupokojowe mieszkanie, ale po odejściu teścia sprzedała je i kupiła jednopokojowe, a część pieniędzy przekazała nam na remont.

Mam świetne relacje z moją krewną. Myślę, że sekret tkwi w tym, że szanujemy swoje osobiste granice. Gdybyśmy mieszkały razem, kłóciłybyśmy się codziennie.

Nigdy nie wtrącała się w sprawy mojego męża i moje, zachowując neutralność. Teraz często ją odwiedzam i pomagam jej w pracach domowych, ale nie mówimy jeszcze o wspólnym mieszkaniu.

Mój syn ma 26 lat. Przez rok spotykał się z dziewczyną i powiedział, że chce się z nią ożenić. Nie zniechęcaliśmy go, żeby nas o nic nie oskarżył.

W pełni zapłaciliśmy za uroczystość i daliśmy pieniądze w kopercie. Inni goście również hojnie gratulowali nowożeńcom. Byłam pewna, że od razu wezmą kredyt hipoteczny, ale nie — postanowili kupić samochód.

Moja synowa nie ma krewnych w mieście, bo jest przyjezdna. Więc mój syn zdecydował, że nadszedł czas, aby jego babcia się wyprowadziła, żeby nie musieli żyć na płaceniu czynszu.

Jego żona wkrótce będzie na urlopie macierzyńskim, a on sam nie będzie w stanie za wszystko zapłacić.

Dlaczego tak im się spieszyło z dziećmi, nie rozumiem. Zaczął mnie przekonywać, że mieszkanie powinno trafić do niego i nie ma innego wyjścia.

- I tak je dostanę, więc po co czekać? Zabierz babcię do siebie, żebyśmy mogli normalnie żyć!

- Skąd pomysł, że mieszkanie babci będzie twoje? - zapytałam.

- A czyje? Przenieś się do jej kawalerki, a nam daj dwupokojowe, żebyśmy mogli urządzić pokój dla dziecka — powiedział mój syn.

- Synu, nie przesadzaj. Marzenie nie jest szkodliwe, ale trzeba coś zrobić, aby je zrealizować.

Musiałam mu wytłumaczyć, że nikt nie opuści mieszkania. Mieszkanie z teściową nie jest częścią mojego planu.

- Nie mają gdzie mieszkać? Niech pracują, oszczędzają i biorą odpowiedzialność za swoje życie.

Syn oczywiście wydął wargi. Widzisz, nie wsparłam go w potrzebie.

Skoro są tacy dojrzali, zdecydowali się na małżeństwo i dziecko, to dlaczego oczekują pomocy z zewnątrz? Nie jestem nikomu nic winna.

Pomogliśmy przy ślubie i daliśmy im sporą sumę pieniędzy. Kupili samochód zamiast kredytu hipotecznego, więc niech w nim śpią. Ja umywam ręce od tego, że syn już na starcie okazał się fają, a nie mężczyzną.