Zawsze myślałam, że jestem w szczęśliwym małżeństwie. 15 lat to dużo czasu. Czasami się kłóciliśmy, ale nie było to nic poważnego. Mogłam wylać swoje serce mojej teściowej. Uważałam ją za kobietę idealną. Stanęła po mojej stronie, broniła mnie, kazała mężowi się poddać. Zawsze we wszystkim pomaga.

Moja teściowa nie przebywała z nami całymi dniami. Owdowiała dawno temu, ale miała adoratorów. Potem pojechała w podróż służbową, a po przyjeździe powiedziała, że zakochała się w mieszkańcu Kanady.

Kilka lat później wprowadziła się do swojego kochanka. Nie wiedzieliśmy, czy jej współczuć, czy się cieszyć. Jej mieszkanie zostało przekazane nam. Wynajęliśmy je. To był ten dodatkowy dochód, który sprawił, że wszystko się wydarzyło. Mój mąż zdecydował, że to nie jego matka nam pomaga, ale on sam wnosi do naszego budżetu sporą kwotę. Zaczął często zapraszać znajomych, pić z nimi. Nie podobało mi się to.

W końcu nie zobaczyliśmy tych pieniędzy — przepadły. Zaczął łowić ryby, kupować do tego drogie akcesoria. Doszliśmy do punktu, w którym dziecko i ja prawie głodowaliśmy, kiedy byłam na urlopie macierzyńskim.

Moja teściowa przyjechała w odwiedziny. Widziała, co się dzieje. Próbowała przemówić mu do rozsądku, ale nie słuchał, cały czas płakałam. A podczas kolejnej wizyty teściowej, męża nie było. Zostałam w domu z synem. Cieszyłam się z jej nagłej wizyty.

Ale nie wszystko poszło jak zwykle. Najpierw zapytała, dlaczego pozwalam jej synowi jeździć na ryby, zamiast poprosić go o pomoc. Wyjaśniłam, że nawet kiedy jest w domu, odmawia pomocy. I nie wychodzi z tego nic poza skandalem. Jest zły, bo nie jest na wakacjach, tylko zostaje w domu. I weekend jest zrujnowany dla wszystkich. Więc jeszcze łatwiej jest mi samej. Potem zapytała mnie, dlaczego nie jest czysto i przytulnie, skoro jest mi łatwiej? Byłam zaskoczona, ponieważ nigdy wcześniej nie powiedziała czegoś takiego.

Od tego momentu zaczęła mi robić wyrzuty. Byłam w szoku. Zamiast ukochanej teściowej zobaczyłam drażliwą i złą kobietę. Nawet mój mąż zaczął mnie bronić, zapewniając, że nie jestem aż tak obrzydliwą gospodynią. Chociaż nigdy wcześniej tego nie zauważył. Częściej wyjeżdżał ze znajomymi.

Podczas kolejnej wizyty nie mogłam tego znieść. Moje dziecko było chore i marudne, męża nie było, a teściowa na każdym kroku mi dokuczała. Wszystko było złe i nie tak, jak być powinno. Kiedy mój mąż wrócił, powiedziałam, że albo mi pomoże, uspokoi matkę, albo opuszczę ten dom. Byłam na skraju. Mój mąż zaczął zachowywać się samolubnie. Powiedział, że każda normalna kobieta stara się ratować swoje małżeństwo, a nie stawiać ultimatum. 

Zawiodłam się na nim, cierpiałam, wszystko naraz. Tej nocy wyjechałam do domu ojca i matki. Kilka tygodni zajęło mi dojście do siebie. Ale już go nie potrzebowałam. Rozwiedliśmy się.

Pięć lat później rozpoczęłam nowy związek. I domyśliłam się, dlaczego moja teściowa zaczęła się tak zachowywać, kiedy przyjeżdżała w odwiedziny. Próbowała sprawdzić, czy jej syn potrafi stanąć w obronie żony. Czy potrafiłby ją obronić przed atakami obcych. Ale nie uznał tego za stosowne. Uciekł od problemu, a ja po prostu bałam się zakończyć nasz związek. Pomogła mi uwolnić się od tego włóczęgi.