-  Ja odpowiedziałam, że o mnie też nikt nie myśli, ani o moim dziecku. No, na pewno nie ona. Ona tylko siedzi synowi na karku i korzysta. On wyjeżdża prawie co tydzień, ma rodzinę i żonę w ciąży. Nawet nie rozmawiamy! Nie ma czasu! Nie widuję go w dni powszednie, przyjeżdża późno, a w weekendy zabiera matkę do babci.

Tola i Stefan spodziewają się dziecka. Tola poszła na urlop macierzyński, musi okresowo chodzić do szpitala. Ciąża jest trudna, nie może się denerwować. Nie może też korzystać z transportu publicznego.

Stefan chwyta się każdej pracy na pół etatu, pracuje bez wytchnienia. Śpi tylko w domu. Mieszkają w domu należącym do rodziców Toli. Ogólnie rzecz biorąc, marzą o własnym domu i zbierają na kredyt hipoteczny. Przyjęli rytm i trzymają się go. Nikt ich nie wygania, tylko Stefan nie lubi mieszkać w domu, który nie należy do niego. Chce mieć coś swojego.

Tola głównie dba o zdrowie, szuka rzeczy dla dziecka, zarejestrowała się na różnych forach, nudzi się. W weekendy jej męża też nie ma w domu — zabiera matkę do sąsiedniego województwa, żeby odwiedziła babcię.

Kiedyś rodzice teściowej zamienili swoje trzypokojowe mieszkanie na mieszkanie dla syna i córki i zamieszkali na wsi. Wcześniej kupili tam chatę.

W domu nie ma żadnych udogodnień, ogrzewanie piecowe, woda w studni. Nie ma cywilizacji. Do sklepu jest kawał drogi. Dziadek sam sobie radził, więc mieszkał z babcią, a ich dzieci mieszkały w stolicy.

Udało im się kupić dwu- i trzypokojowe mieszkanie. Teraz dziadek odszedł, a babcia źle sobie radzi z samotnością. Warunki są obrzydliwe. Nie ma prania, nie ma ciepła. I nie ma tam lekarstw. Latem jest w porządku, ale zimą jest okropnie. Babcia jest stara.

Teściowa i jej brat proponują mamie, żeby przynajmniej zimą mieszkała w mieście, ale ona odmawia. Pewnie zdaje sobie sprawę, że nie będzie mile widziana. Zrezygnowali z niej i nie nalegają.

Syn stara się trzymać matkę z daleka. Jeśli sama zdecydowała się tam zamieszkać, niech to zrobi. Jeśli jej się to nie podoba, niech się wyprowadzi. Córka jej współczuje. I zawsze wozi do niej zakupy samochodem syna. Przynoszą czystą pościel, wodę i lekarstwa.

- Gdybyśmy nie mieli samochodu, byłoby to trochę trudne. Kolejka elektryczna dojeżdża do centrum. Stamtąd już tylko taksówka. O wiele łatwiej jest namówić do tego mojego męża.

Wykonuje tam też męską pracę. Rąbie drewno, nosi wodę, naprawia rzeczy. W wiosce zawsze znajdzie się praca dla mężczyzny. Jadą do wioski, pracują tam od rana do wieczora, wracają w nocy. A w niedzielę mąż siada przy komputerze i pracuje. Tak to wygląda. 

Więc oprócz tego, że nie widuję męża, on wydaje na to pieniądze. Wiele razy kłóciłam się z nimi o te podróże. Jeśli ona chce pomóc swojej matce, niech pomaga! Co to ma wspólnego z nami?

To ona jej dziękuje za mieszkanie, więc po co odciąga ode mnie męża? Teściowa nie pyta mnie o zdanie, wymaga od syna pomocy, bo nie chce zostawić swojej matki na pastwę losu. Proponowałam, by zabrała ją do siebie i nie prosiła o pozwolenie, ale babcia męża jest uparta jak osioł!

Stefan stara się ignorować niezadowolenie żony. Co on może zrobić? Babcia nie chce jechać do miasta. Nie mogą jej do tego zmusić.

Myślę, że nie powinno się przenosić opieki nad własnymi rodzicami na swoje dzieci! - narzeka Tola. - Niech teściowa i jej brat to zrobią. Nie chcesz jechać? Przenieś ją do siebie. Warunki i tak są tam okropne. 

Tola jest zdenerwowana, bo po porodzie nie będzie przy niej męża. I dlaczego ma sama wychowywać syna? Po czyjej stronie leży prawda?

Wyszła za mąż za maminsynka, a teraz cierpi. Być może nadszedł czas, aby postawić jego matkę na swoim miejscu — ile można wykorzystywać syna?

Babcią powinny zajmować się jej dzieci, a nie wnuki. I dlaczego nie biorą pod uwagę wujka mojego męża? Dlaczego go pominęły? 

Niektórzy mogą powiedzieć, że pretensje Toli są nieuzasadnione. Nie pracuje, siedzi mężowi na karku, wyraża niezadowolenie, że się nudzi, ale to dorosła kobieta. Mogłaby znaleźć coś dla siebie. Mogłaby pochwalić męża.