Szczerze mówiąc, nie byłam tym zbytnio zdenerwowana. Co mi do tego? Nie mieszkam z nią. Niech sobie radzi z własnymi problemami.

W tej chwili mój syn ma 30 lat, a jego żona 25. Lena ma nieco osobliwy charakter. Może mój syn ma po prostu pecha i dla swojej urody, jego żona jest gotowa poświęcić własne zdrowie.

Kiedy ją poznałam, prawie zemdlałam. Była zima, zimno, a ona miała na sobie krótką kurtkę i obcisłe dżinsy. Buty na obcasie. Co sobie myślała, przecież musiało być jej zimno...

Powiedziałam potem mojemu synowi, że jeśli teraz nie myśli o zdrowiu, to będą konsekwencje. Co w tym złego? Jest kobietą, przyszłą matką. Teraz chodzi o urodę, ale kiedy przyjdzie do rodzenia dzieci? Jakie będzie leczenie?

- Jej ubrania są w porządku, chciała tylko ładnie wyglądać — syn próbował ją usprawiedliwić.

Wrażenie, jakie wywarło na mnie to pierwsze spotkanie, było druzgocące. Nigdy tego nie zapomnę. Miałam szczęście, że mam synową. Miałam nadzieję, że gdy wyjdzie za mąż i się opamięta, przestanie być taka wyniosła. Ale nic się nie zmieniło. Widzę to po jej profilu w mediach społecznościowych.

Pobrali się i zaczęli myśleć o tym, gdzie zamieszkać. Nie chcieli mieszkać z żadnym z rodziców, więc zdecydowali się na kredyt hipoteczny.

Raty były ogromne, ale oboje pracują, poradzą sobie. I tak było, dopóki Lena nie urodziła. Od tego czasu pojawiły się trudności finansowe.

Syn starał się zarabiać jak najwięcej, ale Lenie to nie wystarczało. Z okazji ciąży chciała odświeżyć całą swoją garderobę, mimo że nigdy nie wychodziła z domu. Skąd tyle nowych ubrań? Kto wie?

A kiedy zamówiła ciążową suknię wieczorową, oniemiałam! Kupiła nawet okrycia wierzchnie, w których nie da się wyjść — niepraktyczne w zimie, ale fotogeniczne. W tej kwestii miała rację.

Tuż przed porodem miała urodziny. Z tej okazji poprosiła męża o nowy, drogi telefon. Zapytałam syna, co kupić synowej. Nie powiedział nic konkretnego. Powiedział, że mogę dołożyć do telefonu.

Odmówiłam i pomyślałam, że przyda jej się dobra, ciepła kurtka zimowa. W końcu zimą musimy chodzić z wózkiem przez kilka godzin na mrozie. Jej garderoba ewidentnie się do tego nie nadawała.

Zapłaciłam za kurtkę prawie 300 złotych, nie oszczędzałam. Beżowy kolor pasujący do wszystkiego. I praktycznie do ziemi, jak to teraz modne.

Sprzedawczyni zapewniała mnie, że to najnowsza moda. Wręczyłam jej prezent, ale synowa przewróciła oczami i zmarszczyła brwi.

Powiedziała mi, że tej rzeczy nie było na jej liście życzeń. Skąd wiedziałam o tej liście? Okazało się, że opublikowała ją na swojej stronie w mediach społecznościowych. To okropne.

- Jeśli nie chcesz wydawać pieniędzy na perfumy, nie powinnaś była mi nic dawać — powiedziała synowa.

Pojechałam do domu, choć syn namawiał mnie, żebym posiedziała. Nie było sensu, żebym patrzyła na skwaszoną minę synowej.

Nie rozmawiałyśmy od tamtego dnia. Szczerze mówiąc, nie obchodzi mnie, co siedzi w jej głowie. Mój syn przywozi wnuka w odwiedziny i to wystarczy.

Nie zamierzam jej znosić. Jeśli nie potrafi się zachować, to jej sprawa. I jej rodziców. Dobrze wychowałam syna.

Niech wszystko zostanie po staremu. To mniej kłopotów. Nie będę się już martwiła o prezenty. Niech nauczy się zachowywać.