Ela martwi się, że ona i jej mąż wkrótce się rozwiodą.

- Bardzo kocham mojego męża, ale zdaję sobie sprawę, że cały czas się kłócimy i nigdy nie możemy dojść do wspólnego mianownika. Można by pomyśleć, że to wcale nie jest miłość, ale ja tak nie uważam.

Mamy dwójkę małych dzieci i jesteśmy wspaniałymi rodzicami. Po prostu nasz romans został zjedzony przez codzienność. Jestem tym bardzo zmęczona i potrzebuję odpoczynku, bo inaczej bardzo się złoszczę.

Wynajmujemy mieszkanie, pensja mojego męża została opóźniona i zostaliśmy poproszeni o wyprowadzenie się z mieszkania.

Mamy sporo długów i wiszą nad nami różne pożyczki. A o romansach, randkach i innych rzeczach w ogóle nie mówię, nigdy nie ma pieniędzy.

Mój mąż stoi z boku i patrzy, jak radzę sobie z kolejną trudną sytuacją. Uważa, że bardzo łatwo jest mi poprosić mamę o pieniądze, a może chce, żebym znalazła pracę i sama zamknęła wszystkie kwestie finansowe.

Ale ja nie mogę zostawić dzieci. Mąż chodzi do pracy, ale zarabia bardzo mało, nie daje nam to komfortowego życia.

Patrzę na innych mężczyzn i jestem zaskoczona, oni mają cele, w wieku czterdziestu lat mają już własne mieszkanie i samochód. Ale my żyjemy z roku na rok i ubieramy się w używane ciuchy.

Mój mąż mówi, że też chciałby żyć inaczej, ale nie może się zmusić, żeby więcej pracować. Miałam dobrą pracę, ale teraz, kiedy jestem na urlopie macierzyńskim, nie mogę zarabiać tyle, co kiedyś, a mój mąż nie ma motywacji.

Mówię mu, żeby przynajmniej spróbował rozwiązać nasze problemy finansowe, ale mąż ignoruje moje prośby o pomoc.

Codziennie się z nim kłócę. Zdecydowałam, że powinnam go za to ukarać i wyrzuciłam go z domu. Powiedziałam mu, żeby nie wracał.

Po miesiącu zdałam sobie sprawę, że nie chce wracać, czasami przychodził pobawić się z dziećmi i to wszystko.

Postanowiłam wprowadzić go z powrotem do rodziny, ale jemu się to nie spodobało. Mój mąż powiedział, że jest zmęczony takim życiem i że ma dość.

Wpadłam w histerię, zaczęłam mu grozić, ale on nadal ignoruje i nawet nie myśli, żeby do mnie wrócić. Tak skończyła się kara...

Teraz nie mam ani pieniędzy, ani męża i nie wiem, co z tym wszystkim zrobić.

Jakie jest twoje zdanie na temat tej sytuacji?  Jak można uratować rodzinę w takiej sytuacji? Czy to wina Eli, że jej życie potoczyło się w ten sposób?