Nie mogę powiedzieć, że jestem bardzo zmęczona, ale chcę żyć dla siebie. Bardzo się cieszę, że mam teraz wolny czas, który mogę poświęcić na swoje hobby, na które wcześniej nie miałam czasu.

Pierwszy miesiąc minął niepostrzeżenie. Uporządkowałam mieszkanie, zaczęłam robić na drutach i zajmować się ogrodem. Bardzo lubię to zajęcie, więc mogę spędzać całe dnie na grządkach.

Ale nagle moja córka uznała, że mam za dużo wolnego czasu, i powiesiła na mnie wnuki. Ale ja nie chcę spędzać całego dnia z maluchami — mam własne plany.

Starszy wnuk ma 3 lata, a młodszy 2 lata. Są bardzo aktywne i ciekawskie. Trzeba mieć je cały czas na oku. Ciężko mi je gonić, a one mnie nie słuchają, bo nie uważają mnie za swój autorytet.

Kiedy odmówiłam mojej córce, była bardzo zaskoczona. Podobno wszystkie babcie mają obowiązek opiekować się wnukami, od tego jest emerytura. Zaproponowałam jej, żeby oddała dzieci do przedszkola, ale ona nie chce.

Czyli wychodzi na to, że zięć i córka mogą sobie spokojnie żyć i decydować o swoich sprawach, a ja mam niańczyć wnuki? Nie! Oni są rodzicami i to ich obowiązek.

Nie chcę rzucać wszystkiego i zanurzać się we wnukach. Mogę się ugiąć w razie nagłej potrzeby, ale nie zapisałam się na darmową opiekę nad dziećmi.

Zwłaszcza ostatnio zamawiane są u mnie różne dzianiny. To wymaga czasu. Nie mogę odrzucać zamówień. Po pierwsze, lubię to. Po drugie, jest to mój dodatkowy dochód.

Zgadzam się opiekować wnukami w weekendy, żeby dzieci mogły pobyć same i poświęcić sobie czas. Ale nie więcej.

Chcę być dobrą babcią, a nie zapędzoną w kozi róg. W te dni wychodzimy, bawimy się, gotujemy coś razem. Ale nie zamierzam codziennie organizować programu kulturalnego.

Moja córka jest w szoku. Nie może pogodzić się z tym, że nie chcę zabierać ze sobą wnuków. Podaje mi przykład innych znajomych, których mamy spędzają całe dnie z wnukami.

Nie bierze jednak pod uwagę tego, że to wszystko powinno być moim wyborem. Nie będę robić niczego, czego nie chcę. Poświęciłam swoje życie i młodość rodzicielstwu, a teraz mam pełne prawo żyć dla siebie.

W końcu nie prosiłam się o wnuki. Nie chcę słuchać wyrzutów, bo nasze poglądy na rodzicielstwo znacząco się różnią. Generalnie lepiej umyć od tego ręce, niż się w to angażować.