Powiedziała mi, że ma inne plany na dzisiaj. W środy ma saunę! Byłam oszołomiona taką bezczelnością! Przyszła posiedzieć z wnukami, a nie dobrze się bawić.

Ostatni raz widziała je miesiąc temu, dobra babcia — mówi zdenerwowana 35-letnia Zuza. Zuza jest matką dwójki dzieci. Jej starszy syn ma 7 lat, a młodszy 5,5 roku. Mieszkają w Warszawie, choć pochodzą z prowincji.

Kiedy mężowi Zuzanny zaproponowano dobrą pracę w mieście, zaryzykowali i wyjechali. W Warszawie dobrze się zadomowili. Udało im się nawet spłacić kredyt hipoteczny. Nawet nie myślą o powrocie na stare miejsce.

Matka Zuzy była bardzo zdenerwowana, gdy usłyszała o planach dzieci. Co więcej, była smutna i samotna. Wioska była zupełnie pusta, nie było z kim porozmawiać. Została również zwolniona z pracy — przeszła na emeryturę.

Zuza podtrzymywała matkę na duchu, ale ta wciąż narzekała na samotną starość. Nie miała co robić, zdrowie jej szwankowało i tęskniła za wnukami. Natalia prosiła, żeby chociaż przywozić wnuki na wakacje.

Ale dzieci z miasta nie chciały spędzać wakacji na wsi, a sama Zuza bała się puścić swoje dzieci.

- Zabierzemy mamę do nas? Będziemy mieć babcię do pomocy. Posiedzi na zwolnieniu lekarskim, zabierze je z przedszkola, jeśli nagle spóźnisz się z pracy. Oczywiście nie sugeruję, żebyśmy wszyscy zamieszkali razem. Kupmy jej małe mieszkanko obok, nasze dzieci i tak wszystko potem dostaną — zaproponował Zuzannie mąż.

Natalia zaakceptowała decyzję zięcia i zgodziła się na przeprowadzkę. Kupili jej małą kawalerkę w sąsiednim budynku, wyposażyli ją w meble i sprzęt AGD. Krewna przeprowadziła się lekko, ponieważ wszystko, czego potrzebowała, było już w mieszkaniu. Zabrała tylko swoje rzeczy. Ponadto nie chciała sprzedawać domu na wsi.

Od tego czasu minęły dwa lata. Zuza miała nadzieję, że matka naprawdę jej pomoże, ale okazało się inaczej... Spędza czas, jak chce i nie ma ochoty opiekować się wnukami. Dlaczego więc tak bardzo chciała je zobaczyć i powiedzieć im, że za nimi tęskni?

- Poznała kilka babć, które zorganizowały klub swoich zainteresowań. Chodzą do kina, do sauny. Ostatnio zapisała się na kurs komputerowy. Chciałam w jakiś sposób zaangażować mamę, żeby pomogła mi znaleźć pracę, ale nic z tego! Nie można na nią liczyć!

Teraz muszę pracować w domu za grosze, żeby dołożyć coś do rodzinnego budżetu — wzdycha Zuza. Dzieci Zuzanny są spokojne. Nie trzeba z nimi często siedzieć, bo oboje chodzą do przedszkola.

Tylko na zwolnieniu lekarskim potrzebna jest większa ilość czasu. Nakarmić, dać lekarstwa i mieć na nie oko. Ale babcia nie ma na to czasu — ma własne plany!

- Przez ostatni miesiąc nawet do mnie nie zadzwoniła. Ostatnio zadzwoniła do mnie i powiedziała, że chce zaoszczędzić na emeryturze — szuka psa rodowodowego.

Popularne wiadomości teraz

„Moja teściowa zniszczyła mi radość. Wycięła mnie ze ślubnych zdjęć": opowiada synowa

Giganci filmowi. Piętnastu najwyższych aktorów w Hollywood

Prosty sposób na załatanie dziury w ubraniach bez użycia igły i nici. Mało kto wie o tym triku

Poznaj szczeniaka największej rasy psów na świecie

Pokaż więcej

To znaczy, zgadza się na spacery ze swoim pupilem, ale wnukami się nie przejęła! Już żałuję, że się w to wszystko wplątaliśmy. Kupiliśmy mieszkanie, znowu zaciągnęliśmy kredyt hipoteczny, a w zamian dostaliśmy taką wdzięczność — Zuza prawie płacze.