Mój najstarszy syn był moją radością. Kiedy się ożenił, zdałam sobie sprawę, że nie znajdę wspólnego języka z moją synową, ale nie ingerowałam w ich związek. Jego wybór, jego życie.

Chociaż, szczerze mówiąc, teraz żałuję, że nie próbowałam uchronić syna przed popełnieniem błędu. Kiedy widzę moją synową z jej kwaśnym wyrazem twarzy, mam ochotę splunąć.

Jedyne, za co jestem jej wdzięczna, to wnuki. Wiem, że na drodze są różni ludzie. Z każdym potrafię się porozumieć i znaleźć jakiś kompromis, ale ona ma coś w sobie. Nigdy nie widziałam takiego braku szacunku i pogardy.

Zwłaszcza że na to nie zasługuję. Rozwiedliśmy się z mężem, kiedy dzieci były małe. Odszedł do kochanki, a ja skoncentrowałam się na macierzyństwie.

Szczerze mówiąc, nie wierzyłam już, że mogę być szczęśliwa, ale nagle spotkałam mężczyznę. W każdym razie, na początku tylko spacerowaliśmy razem w parku, a potem mieliśmy romans.

Kiedy moja synowa się o tym dowiedziała, była wściekła. Chodzi o to, że codziennie opiekowałam się wnukami, a potem miałam własne sprawy. Nie dostałam darmowej pracy opiekunki, prawda?

Za pozostałe wnuki odpowiadają ich rodzice. Tylko mój najstarszy syn i jego żona powierzyli mi opiekę. Nie interesowało ich, czy tego chcę, czy nie. Kiedy zaczęły się moje nieobecności z powodu nowego związku, synowa się zbuntowała. W rozmowie powiedziała:

- Siedź z wnukami i nie rozśmieszaj ludzi! Powinnaś się wstydzić myślenia o mężczyznach w twoim wieku! Wtedy moja cierpliwość się skończyła — powiedziałam jej, co o niej myślę.

Uważam, że nie mam obowiązku siedzieć z wnukami 24 godziny na dobę, nie dla mnie się urodziły.

Teraz synowa obraziła się na mnie, nie pozwala mi w ogóle zbliżać się do dzieci. I dobrze! Jak syn wróci po zmianie, to wtedy porozmawiamy.