Ula wstała o świcie, aby mieć czas nie tylko na przygotowanie się do pracy, ale także na usmażenie Olkowi jego ulubionych naleśników. Patrząc z uśmiechem na śpiącego ukochanego, dziewczyna, ziewając, poszła do kuchni.

Gdy tylko nadeszła pierwsza porcja, Olek wszedł do kuchni. Postawiła przed nim talerz pachnących naleśników, widelec, kubek ze śmietaną i cukiernicę, przygotowując się do smażenia kolejnej porcji.

Po przełknięciu kilku kawałków z apetytem Olek nagle przemówił:

"Słuchaj, oto nasze pieniądze na wakacje, może wykorzystamy je na coś bardziej pożytecznego. Chciałbym kupić samochód. Na kredyt, to prawda, ale przyda się w gospodarstwie domowym. I będziemy mogli pojechać nad morze więcej niż raz".

W rzeczywistości pieniądze pochodziły wyłącznie z kieszeni Uli. Olek oszczędzał na mieszkanie w nowym budynku, ponieważ nie chciał mieszkać całe życie w mieszkaniu, które Ula dostała po babci.

Dziewczyna strasznie chciała wyjechać na wakacje, nawet spakowała walizkę. Ale propozycja przyszłego męża naprawdę wydawała się bardziej praktyczna i dalekowzroczna.

Gdy tylko westchnęła i wyraziła zgodę, rozległ się natarczywy dzwonek do drzwi. Ula poszła otworzyć drzwi.

Przyszła teściowa Teresa wpadła do mieszkania, dysząc. Za nią wszedł młodszy brat Olka, Piotrek, ciągnąc za sobą ogromną walizkę.

"Rozmawiałam wczoraj z Olkiem, Piotrek zostanie z wami przez jakiś czas. Dopiero co dostał się na studia. Podróż minibusem do domu zajmuje mu czterdzieści minut, a od was jest tylko dziesięć minut piechotą.

Nie macie jeszcze własnych dzieci i mam nadzieję, że nie będziecie się spieszyć z tym wszystkim" — powiedziała Teresa, zdejmując buty i wchodząc do środka, aby zrobić miejsce dla Piotrka z jego walizką.

"Mamo, dlaczego jesteś tak wcześnie, jeszcze nie zjadłem śniadania" — odpowiedział Olek, wchodząc do przedpokoju i pomagając bratu wciągnąć swoje rzeczy.

Ula zamarła w osłupieniu. Ale nagle zapach spalenizny wyrwał ją z szoku. Zostawiła naleśnik Olka na pastwę losu. Pospieszyła do kuchni, by wyłączyć ogień. A tuż za nią eksplodowała przyszła teściowa i jej synowie.

- Jezu, Ulka, chcesz spalić mieszkanie? Musisz uważać — kontynuowała Teresa.

Popularne wiadomości teraz

Giganci filmowi. Piętnastu najwyższych aktorów w Hollywood

Wróbel wpadł do okna, do mieszkania lub domu. Co oznacza ten znak

Adam Strycharczuk pogrążony w smutku i żałobie. Właśnie poinformował fanów, że pożegnał jedną z najbliższych osób w życiu

Niesamowita fotografia zielonego psa podbija sieć. Znana jest przyczyna jego dziwnego wyglądu

Pokaż więcej

- Właśnie wyszłam otworzyć ci drzwi — powiedziała Ula, chwiejąc się.

- Tak, przy okazji co do samochodu, zgadzam się z Olkiem, możecie jechać na wakacje i do naszego domku. A poza tym Lidka pomoże z samochodem. Jej mąż właśnie sprzedaje swój, teraz kupuje nowy. Prawie nowy.

Ula z kolei już wcześniej słyszała Olka, że mąż jego siostry od roku nie może sprzedać samochodu, bo nie ma na niego kupców.

Ale gdy tylko przeanalizowała sytuację, Olek jęczącym głosem poprosił ją o otwarcie drzwi do pokoju babci, które były zamknięte od czasu jej niedawnego odejścia.

Jednocześnie powiedział, że kanapa w jej pokoju dla Piotra również powinna być rozłożona, a fotel lepiej zabrać na działkę.

Babci nie było niecałe dwa miesiące. Sama wychowywała Ulę, kiedy matka dziewczynki wyszła za mąż po raz drugi, zostawiając córkę matce. Wnuczka wiedziała, że babcia jest słabego zdrowia, ale nie była gotowa na tak wczesne odejście.

Ula nie była gotowa całkowicie zapomnieć o babci. Dlatego trzymała jej pokój zamknięty i tylko od czasu do czasu siadała tam, wspominając najbliższą i najdroższą osobę w swoim życiu.

Teraz dziewczyna weszła do pokoju, zamykając za sobą drzwi. Usiadła w fotelu babci, objęła twarz ramionami i cicho zapłakała. Rodzina jej narzeczonego wybiła jej grunt spod nóg.

Nagle jakby poczuła delikatną dłoń babci na ramieniu i usłyszała jej głos: "Uleńko, nie spiesz się ze ślubem. Szczęście nie ucieknie".

Ostatnie zdanie było ulubionym napomnieniem babci dla wnuczki. Nie raz pomagała Uli podejmować właściwe decyzje. Ale kiedy babcia odeszła, nie było nikogo, kto mógłby jej przypomnieć o tej wielkiej prawdzie.

Po pięciu minutach dziewczyna trochę się uspokoiła. Zadzwoniła do pracy, prosząc o urlop na dwa tygodnie wcześniej, niż planowano. Szum z kuchni niemal przekrzyczał ją nawet za zamkniętymi drzwiami.

Następnie zadzwoniła do koleżanki z biura podróży, pytając o jakąś wycieczkę. Na szczęście była jedna z wylotem dziś wieczorem. Po cichu ubrała się, zabrała swoje wakacyjne oszczędności, gotową walizkę i po cichu opuściła mieszkanie.

Po wizycie w biurze podróży, po ustaleniu wszystkich szczegółów, dziewczyna napisała do Olka:

"Między nami koniec. Ślub odwołany. Maria wkrótce przyjdzie po klucze do mieszkania, nie zwlekaj z wyprowadzką. Do widzenia."

Potem szybko zadzwoniła do swojej sąsiadki Marysi, żeby ta rzeczywiście przyszła po klucze za godzinę, mając nadzieję, że w tym czasie Olek nie zacznie do niej dzwonić.

Uzgodniwszy to z przyjaciółką, Ula wyłączyła telefon i udała się na lotnisko. Od dawna nie czuła się tak lekko.