Przez trzy lata kręciliśmy się w kółko, wybierając dziedzinę działalności i próbując wszystkiego, co przyszło nam do głowy. W końcu zdecydowaliśmy się na produkty dla ogrodników — nasiona, sadzonki, nawozy, pestycydy, narzędzia itp.

Nasze towary są poszukiwane praktycznie przez cały rok, z wyjątkiem miesięcy zimowych i byliśmy o tym przekonani po pierwszym rocznym cyklu handlowym, który zakończyliśmy z bardzo przyzwoitym zyskiem.

Pierwszy rok pomógł nam dobrze zorientować się w asortymencie produktów, wielkości zakupów i polityce cenowej. Zdaliśmy sobie również sprawę, że najbardziej ruchliwym okresem jest wiosna i jesień, to właśnie w tych porach roku następuje eksplozja aktywności wśród wszystkich hodowców działkowych, więc musieliśmy energicznie poruszać się w sklepie.

Po kilku latach pracy z mężem powiększyliśmy personel, zatrudniając trzech sprzedawców i pozostawiając zakup i kontrolę. Czasami jednak sami staliśmy za ladą i to był dzień, w którym spotkałam moją koleżankę z klasy.

Właściciele działki stali w kolejkach we wszystkich trzech działach, sprzedawcy nie mogli sobie poradzić, więc musiałam się zaangażować. Po kilku lub trzech klientach do lady podeszła starsza kobieta.

Zniekształcając dźwięki swoimi bezzębnymi ustami, poprosiła mnie, abym znalazła dla niej tańsze nasiona do sadzenia. Gdy kobieta mówiła, miałam niejasne wrażenie, że ją znam, ale nie mogłam sobie przypomnieć skąd...

W pewnym momencie klientka odwróciła głowę i to do mnie dotarło: - Agnieszka?

Moja koleżanka z klasy chyba też mnie nie poznała i sapnęła: - Ilona, ty? To twój sklep?

Zaciągnęłam ją na zaplecze, usiadłyśmy przy herbacie i zaczęłyśmy wymieniać się wiadomościami, bo nie widziałyśmy się od skończenia szkoły. Moja koleżanka z klasy rozejrzała się zazdrośnie po zapleczu i wyjrzała przez okno wychodzące na sklep:

- Wow, masz supermarket!

Roześmiałam się: - Cóż, wciąż daleko nam do supermarketu, ale zarabiamy na chleb i masło. Czym się zajmujesz?

Agnieszka machnęła ręką: - Tak, głównie sprzątaniem, zawsze brakuje mi pieniędzy, mam dwójkę dzieci, mąż uciekł, gdy dowiedział się, że chcę mieć kolejne dziecko, wszystko muszę dźwigać sama...

Obliczyłam w myślach, że jej dzieci mają już ponad dwadzieścia lat i zapytałam: - Więc dzieci są już duże, dlaczego ci nie pomagają?

Popularne wiadomości teraz

Historia górnika, którego odnaleziono żywego 17 lat po zawaleniu się kopalni

Stare ludowe znaki i przesądy o miotle w domu. Jak szybko przyciągnąć pieniądze

Adam Strycharczuk pogrążony w smutku i żałobie. Właśnie poinformował fanów, że pożegnał jedną z najbliższych osób w życiu

Nezwykła przeszłość Dagmary Kaźmierskiej. Jaką tajemnice skrywa gwiazda

Pokaż więcej

Agnieszka ponownie machnęła ręką: - Jeden kończy studia, on nie może, a córka wyszła za mąż, niedługo będę babcią, jaka pomoc od niej, sama musi sobie pomagać, mieszka z mężem u mnie, on pracuje, ale co można pracować łopatą i młotkiem, płacą minimalną, dobre i to...

Powiedziałam mojej koleżance z klasy, że kiedyś też otrzymywaliśmy płacę minimalną, dopóki nie zdecydowaliśmy się założyć własnej firmy, i poradziłam jej, żeby się rozejrzała i znalazła coś odpowiedniego dla siebie, ale Agnieszka była bardzo pesymistyczna:

Nie, ja sobie nie poradzę z tymi urzędami skarbowymi, sanepidami, strażą pożarną, a kupujący na pewno mnie oszukają! Córka również się boi, a zięć ogólnie uważa pracowników służb ratunkowych za kurdupli i ich nie lubi...

Słuchałam mojej koleżanki z klasy i podziwiałam — siedzą w tym samym mieszkaniu na głowie, ale aby podjąć pewne kroki w celu naprawienia sytuacji, nie chcą i boją się...

Zdając sobie sprawę, że nie da się jej przekonać, dostarczyłam Agnieszce pełen zestaw nasion, nie wzięłam od niej pieniędzy i życzyłam jej szczęścia. Z pewnością będzie go potrzebować...