W rzeczywistości jednak nie zawsze tak jest. Nie bez powodu duma jest uważana za jeden z najważniejszych grzechów. 

Szczególnie irytujące są osoby, które są przyzwyczajone do korzystania z prawa do mówienia w imieniu wszystkich.

W swojej praktyce miałam wiele różnych prac. Pracowałam jako kasjerka, sprzątaczka, sprzedawczyni w markecie, a nawet garderobiana w teatrze.

Nie jest to marzenie, ale w porządku. Ale udało mi się samotnie wychować córkę, dać jej wykształcenie i wychować ją na normalną osobę.

I znam ogromną liczbę ludzi, których życie było podobne do mojego: prosta, zwyczajna rutyna zmieszana z nisko płatną pracą. Nie wszyscy możemy być milionerami.

Dlatego w wieku 50 lat postanowiłam spróbować swoich sił za granicą. Namówiła mnie do tego przyjaciółka z dzieciństwa. Powiedziała, że pomoże mi z zakwaterowaniem, zatrudnieniem i obiecała nauczyć mnie języka, przynajmniej podstaw.

Do tego czasu nie znałam żadnych potrzeb, ale ogólnie czułam się finansowo akceptowalna. Chciałam jednak coś naprawić i zmienić w swoim życiu.

Moja córka jest mężatką i ma dziecko. Więc niczego ode mnie nie potrzebowała. Na kim innym miało mi zależeć — na byłym mężu, któremu nie brakowało ani jednej spódniczki? To zabawne.

Wyruszyłam więc z lekkim sercem na podbój kolejnego, zupełnie nieznanego kraju. Szczerze mówiąc, myślałam, że nawet jeśli mi się nie uda, to kupno biletów w obie strony nie będzie mnie dużo kosztować. Wynajęłam mieszkanie chłopakom, których znałam pośrednio od roku lub dwóch. 

Kiedy dotarłam we właściwe miejsce, spotkała mnie przyjaciółka. Można by pomyśleć, że od tego momentu sprawy nie potoczyły się zgodnie z planem. Zaczęłyśmy mieszkać przez jakiś czas.

Praca pojawiła się za jakieś trzy, cztery dni. Nie przeszkadzało mi to. Pracujesz w ciągu dnia, a wieczorem zwiedzasz zabytki. Śniadanie i lunch na koszt pracodawcy. To jak pobyt w ośrodku wypoczynkowym, na litość boską.

Po szybkich poszukiwaniach jakiejś nieruchomości natrafiłam na jedną bardzo dobrą opcję. Piękną i bardzo niedrogą. Nawet jak na nasze standardy.

Podekscytowanie zaczęło zaostrzać mój apetyt i zaczęłam oszczędzać. Czemu nie, skoro wszystko idzie tak dobrze. Obudzić się za kilka lat i zdać sobie sprawę, że nie ma się ani grosza zarobionych pieniędzy? Nie róbmy tego.

I tak minęły cztery krótkie lata. Nawet schudłam i wyglądałam lepiej. Dobre jedzenie, słońce i zabiegi wodne w najczystszym morzu czynią cuda.

Moja przyjaciółka, na przykład, znalazła mężczyznę, ale nie chcę o tym mówić. W każdym razie wszystko mi się podobało, ale chciałam wracać do domu.

Cały czas byłyśmy w kontakcie z córką, a ostatnio powiedziała mi, że znowu jest w ciąży. Która matka nie chciałaby osobiście przytulić swojego dziecka i pogratulować jej wspaniałej wiadomości?

Ale moja przyjaciółka, kiedy usłyszała, że zamierzam wyjechać, nawet jeśli tylko na chwilę, była trochę zdenerwowana. Nic w tym złego, po prostu z jej doświadczenia wynika, że powrót do domu oznaczał pewne problemy.

Mianowicie, dzielenie się zarobkami. Sama ma dwójkę dorosłych dzieci. I zawsze proszą, nie, domagają się, by wysyłać im pieniądze. I nikt nigdy do niej nie oddzwania.

Popularne wiadomości teraz

Z życia wzięte. Córka i zięć mają osobny budżet. Podzielili nawet półki w lodówce

Mama mojego męża wyszła za mąż i zostawiła nam swoje mieszkanie. Po miesiącu mieszkania zdałam sobie sprawę, że jest to dla mnie bardzo trudne

Giganci filmowi. Piętnastu najwyższych aktorów w Hollywood

Prosty sposób na załatanie dziury w ubraniach bez użycia igły i nici. Mało kto wie o tym triku

Pokaż więcej

Wiesz, pokolenie konsumentów, co możesz zrobić? Ale moja córka nie wydaje się być taka. Chociaż, kto wie, wcześniej nie miałam żadnych przyzwoitych oszczędności. Ale przez cztery lata tutaj udało mi się coś zaoszczędzić.

W każdym razie bilet lotniczy został kupiony i byłam moralnie przygotowana na każdą sytuację. Ale życie, jak zawsze, wprowadziło swoje poprawki. Moja córka poznała mnie ze swoim mężem, uściskami i ogromnym brzuchem.

Wiedziałam, że jest w ciąży, ale zgodnie z warunkami brzuch powinien być mniejszy. To było prostsze: dzieci spodziewały się bliźniaków. Bliźniaków! Czy masz pojęcie, co to znaczy karmić trójkę dzieci w dzisiejszych czasach? Mogę się tylko domyślać.

Mój zięć Paweł jest świetnym facetem, dobrym człowiekiem rodzinnym i bardzo go lubię. Ale pracuje jako młodszy specjalista w swojej dziedzinie, a wyżywienie takiej hordy fizycznie będzie prawdopodobnie bardzo trudne.

Co więcej, mieszkają z dzieckiem i moją córką w dwupokojowym mieszkaniu. Które byłoby zdecydowanie za małe dla pięciu osób. A dzieci to dzieci. Zawsze jest dla nich za mało miejsca.

Oczywiście przez pierwsze kilka dni byliśmy bardzo blisko, przyjechałam z pamiątkami, różnymi pysznymi produktami, których nawet tutaj nie możemy znaleźć.

Ogólnie rzecz biorąc, było fajnie. Ale kiedy zięć był w pracy, zaproponowałam, że oddam córce to, co zarobiłam. I tak musiałam wracać. Tak naprawdę nie potrzebowałam tych pieniędzy.

Ale ich rodzinie przydałyby się one o wiele bardziej na powiększenie przestrzeni życiowej. Oczywiście moja córka była zachwycona ofertą, dziękowała mi, a nawet płakała.

Zabawa skończyła się, gdy Paweł wrócił do domu. On, pomimo błagań mojej córki i moich, stanowczo odmówił przyjęcia "jałmużny od teściowej".

Powiedział, że pracuję na siebie, a oni zarobią na swoje. Obiecują mu awans i pomoc z firmy, a jak potajemnie dam córce pieniądze, to do żadnego mieszkania nie pójdą, niech sobie kupi coś, co sama wymyśli. Na jej własne, osobiste potrzeby. On jest głową rodziny i tak zdecydował.

Postanowiliśmy przemilczeć ten temat na jakiś czas, a tydzień później leciałam z powrotem. I tak do tej pory wszystko jest ze mną, a moja córka niedługo urodzi.

Co robić w tej sytuacji? Dlaczego zięć, normalny człowiek, nagle stał się taki uparty? Ja wręcz przeciwnie, chcę jak najlepiej. A może to jakaś głupia męska duma? Nie rozumiem.

Kiedy czekam, może prawdziwe życie postawi Pawła na jego miejscu. Moja córka próbuje komunikować się ze mną na rozproszone tematy, kocha swojego męża. Ale ja, jako matka, czuję się bardzo zraniona.