Widocznie lub niewidocznie. Zna wszystkie zawiłości, które dzieją się między nami, Adam, "jej nadzieja i wsparcie", jak sama to określa, składa jej szczegółowe raporty.

Nie daj Boże, żeby jej syn nie podzielił się z nią jakimiś błahymi wydarzeniami, a wtedy ona dowiaduje się o nich przez przypadek lub od swoich wnuków. Wówczas dochodzi do jawnego skandalu: "Dlaczego o tym nie wiedziałam?" lub "Czy musiałeś to ukrywać przed matką?"

Próbowałam jej wytłumaczyć, że nikt nie będzie niczego ukrywał, ale nie chcę czuć się jak witryna w sklepie z ubraniami.

Po takich rozmowach Małgorzata dostawała wyimaginowanych ataków serca, a Adam oczywiście biegał wokół niej i próbował jakoś zrekompensować "winę" żony.

Często takie rekompensaty kosztów moralnych skutkowały dwu- lub trzydniowymi wycieczkami za granicę z synem, tylko we dwoje, aby "zapomnieć o wszystkim", jak to ujęła teściowa w przeddzień wyjazdu.

Z jakiegoś powodu mój mąż nie wziął pod uwagę moich obaw, a kiedy poprosiłam go o podobną wycieczkę ze mną, odpowiedział, że matka obraziłaby się, gdybyśmy wyjechali i zostawili jej nasze dzieci.

Nigdy nie wspomniał, że były to jej własne wnuki. Małgorzata mogła z łatwością pojawić się w naszym domu wczesnym niedzielnym rankiem z torbą świeżo upieczonych słodyczy.

Ze zmęczonym spojrzeniem chętnie przyjmowała zaloty swoich wnuków i syna, przynosząc herbatę i opowiadając nam, jak wcześnie dziś wstała, aby poczęstować dzieci słodyczami, bo gdzie indziej mogłyby skosztować takich pyszności?

Po prostu obrzydzały mnie takie wizyty i aluzje, że nasze dzieci są kompletnie pozbawione jedzenia i gdyby nie moja teściowa, to nie wiedziałyby co to ciastka, wafle, torty i bułeczki.

Dowiedzenie się o tym i powiedzenie, że chciałabym się wyspać w jedyny wolny dzień, z dużym prawdopodobieństwem prowokowało potrzebę kolejnej "wycieczki".

Kiedy poznałam się z Małgorzatą, oczywiście zauważyłam, że mój przyszły mąż uważnie słuchał wszystkich jej rad i, z nielicznymi wyjątkami, robił to, co mówiła jego matka.

Najwyraźniej matka zaakceptowała jego wybór (mnie) i dała "zielone światło" na ślub. Moja najlepsza przyjaciółka znalazła nawet pozytywy w tak bliskim związku syna i matki.

Myślała, że ta relacja po ślubie automatycznie przeniesie się na mnie, a mój mąż będzie tak samo uważny i posłuszny słowom żony, jak był posłuszny radom matki.

Popularne wiadomości teraz

"Mój ukochany jedyny syn chce mnie zostawić bez dachu nad głową": Nalega, abym sprzedała mieszkanie i pomogła mu rozwiązać problem mieszkaniowy.

Nezwykła przeszłość Dagmary Kaźmierskiej. Jaką tajemnice skrywa gwiazda

Niesamowita fotografia zielonego psa podbija sieć. Znana jest przyczyna jego dziwnego wyglądu

Ujmujące listy księcia Karola ujrzały światło dzienne. Z kim korespondował następca brytyjskiego tronu

Pokaż więcej

Nic takiego się nie stało. Mama nadal jest w "żółtej koszulce lidera", a ja wciąż walczę, aby powstrzymać kolejny incydent z "herbatnikami". Jestem na drugim planie. Nie wiem, jak dalej potoczą się nasze relacje, ale moja cierpliwość się kończy.