Olek wyglądał po prostu niesamowicie i wielu z tych, których znałam, chciało go zaprosić na trening personalny. Nie byłam wyjątkiem.

Ku mojemu zaskoczeniu, Olek szybko się zgodził, dostosowując swój napięty harmonogram, a tydzień później zaczęliśmy razem trenować.

Zwykle uczyłam się dość późnym wieczorem, a Olek pewnego dnia szarmancko zaproponował, że odprowadzi mnie do akademika.

Oczywiście zgodziłam się, bo do trenera miałam nie tylko uczucia klientki. Zaczęliśmy się spotykać, było oczywiste, że Olkowi też na mnie zależy, ale nie forsował naszego związku, co jeszcze bardziej mnie cieszyło. Tak minęło pół roku.

Po udanej obronie pracowałam już jako projektantka w prestiżowej firmie, kiedy Olek, spotykając mnie po pracy z bukietem metrowych róż, poprosił mnie o rękę i poprosił o spotkanie z jego rodzicami.

Byłam przeszczęśliwa, a jedyną rzeczą, której się obawiałam, było spotkanie z rodzicami Olka. Uspokoił mnie, obiecując, że wszystko będzie dobrze.

W następną sobotę pojechaliśmy do centrum dzielnicy, w której mieszkali rodzice. Olek poprosił mnie o trochę wolnego, mówiąc, że program wizyty będzie bardzo napięty. I tak też się stało.

Mama i tata Olka okazali się bardzo przyjaznymi i gościnnymi ludźmi. Jeśli w pierwszych minutach znajomości czułam się trochę nieśmiała, to już przy stole zachowywałam się absolutnie zrelaksowana i swobodnie.

Rodzice nazywali mnie córką, opowiadali mi zabawne historie z dzieciństwa ich syna i tak artystycznie, że śmiałam się serdecznie, podczas gdy Olek zawstydzony poprosił rodziców, aby "przestali go zawstydzać".

W następnych dniach poznaliśmy resztę krewnych Olka i jego przyjaciół, zapraszając ich na nasze wesele.

Mama Olka powiedziała, że z okazji ślubu jej jedynego syna powinna odbyć się wielka uczta. W tamtym czasie byłam trochę zdezorientowana, że ślub w jej rozumieniu nie był ślubem Olka i moim, ale "jej jedynego syna", ale nie trzymałam się tych słów.

Wesele było naprawdę huczne. Miałam wrażenie, że te trzy dni niekończących się toastów, gratulacji i karuzeli nieznanych twarzy nigdy się nie skończą.

Wreszcie, po wszystkich "wspaniałych" wydarzeniach weselnych, wróciliśmy do naszej zwykłej rutyny — ja pracowałam nad projektami, a Olek trenował tych, którzy chcieli nabrać masy mięśniowej.

Popularne wiadomości teraz

"Mój ukochany jedyny syn chce mnie zostawić bez dachu nad głową": Nalega, abym sprzedała mieszkanie i pomogła mu rozwiązać problem mieszkaniowy.

Syn przyprowadził do domu narzeczoną. "Nie myśl sobie, że sprzedam mieszkanie, gdy się ożenisz ", powiedziała matka

Nowe informacje w sprawie śmierci Krzysztofa Krawczyka. Jego żona może mieć przez to problemy

Historia zdjęcia Marylin Monroe w worku po ziemniakach. Trudno uwierzyć, co kryje się za tymi fotografiami

Pokaż więcej

Cztery miesiące później mój mąż stał się jakoś zamyślony. Zapytałam go, co się stało, a on odpowiedział bez owijania w bawełnę:

"Wiesz, moi rodzice się starzeją, mama bardzo za nami tęskni i chce, żebyśmy z nimi zamieszkali. Jak byś się z tym czuła?"

Wciąż byłam w euforii naszego związku i uczuć, więc odpowiedziałam bez zastanowienia: "Mogłabym pojechać z tobą na koniec świata!"

Był zachwycony, spędziliśmy kilka miesięcy, przygotowując się do przeprowadzki, a potem otworzyliśmy drzwi domu rodziców mojego męża.

Przywitali nas, podobnie jak przy pierwszej znajomości, bardzo przyjaźnie, mój teść powiedział Olkowi, że jutro powinien już iść do pracy w jego flocie samochodowej i opanować trudne stanowisko głównego mechanika.

To było zaskoczenie dla Olka, ale ojciec uspokoił go, obiecując, że na początku mu pomoże, a potem "samo się ułoży". Z moją specjalnością znalezienie zawodu w małym mieście było problematyczne.Tak powiedziała mi teściowa, a kiedy powiedziałam jej, że znajdę pracę, jakoś łatwo się zgodziła:"No oczywiście, szukaj, może coś się znajdzie"

Po miesiącu poszukiwań nasze relacje z teściową zaczęły się psuć. Pomimo tego, że miałam czas i biegać po mieście, i pomagać jej w gospodarstwie domowym, teściowa niemiłosiernie wydymała wargi i przy każdej okazji zaczynała robić mi wyrzuty, że nic nie wnoszę do domu.

Kiedy zapytałam ją, czy uważa, że trzeba gdziekolwiek znaleźć pracę, odpowiedziała: "Mogłabyś być dozorcą! Nikt tu nie potrzebuje projektantów, ale pieniądze zawsze się przydadzą!"

Rozmawiałem z Olkiem, ale on nie potraktował naszego konfliktu poważnie, żartując. Zdając sobie sprawę, że jestem "sama w terenie", zaczęłam jeszcze aktywniej szukać pracy w mojej specjalności lub przynajmniej czegoś podobnego w tym kierunku.

Ataki mojej teściowej tylko się nasiliły. Starałam się unikać komunikacji z nią, ale ona, jakby celowo prowokowała do kłótni. Oprócz skarg na pracę regularnie dodawała oskarżenia, że nie pilnuję jej syna, a ludzie mogą pomyśleć coś niewłaściwego.

Po dwóch miesiącach życia w takiej atmosferze, kiedy teściowa w kółko wyżerała mi mózg, a mąż był zupełnie obojętny na to, co się dzieje, wzięłam prysznic i z przerażeniem zauważyłam, że z lustra spogląda na mnie jakaś smutna i przygnębiona kobieta.

To nie była ta sama przepełniona miłością dziewczyna, której życie rodzinne nie sięgnęło roku! Decyzja była spontaniczna, wyszłam spod prysznica i w kapciach wślizgnęłam się do kuchni, gdzie Olek kończył herbatę:

"Ukochany, jutro wracamy tam, skąd przyszliśmy. Albo samа tam wrócę!"

Teściowa, upuszczając talerz, wykrzyknęła: "A ja mówiłam? Ona nie może tu z tobą mieszkać! Ona chce projektów!"

Olek spojrzał na mnie dziwnie i odpowiedział: "Wracasz na swoje"

Pół nocy ryczałam, nie rozumiejąc, dlaczego zasłużyłam na taki stosunek, a rano, spakowawszy walizkę, wyszłam na ganek.

Olek uciekł już do pracy, wierząc, że nigdzie się nie wybieram, a od teściowej usłyszałam: - "Sprawdziłam cię, byłaś bezużyteczna przez kilka miesięcy. Po co mi taka synowa? Znajdę lepszą!"

Życzyłam jej powodzenia w poszukiwaniach i wyszłam. Przez kolejny miesiąc czekałam na telefon od Olka, ale nie obchodziło go, gdzie jest jego żona i co się z nią dzieje.

Rozwiedliśmy się szybko, w czym pomógł mi kolega z klasy, który pracował w urzędzie stanu cywilnego.

Po tej całej serii nieprzyjemnych wydarzeń stało się to, o czym od dawna marzyłam — zostałam zatrudniona w mojej byłej firmie jako projektantka i zanurzyłam się w świat projektów i pomysłów.

Rok później zapomniałam o nieudanym małżeństwie, a na trening wybrałam inną siłownię, aby otoczenie starej nie przypominało mi trenera, z którym trenowałam...