W zeszłym tygodniu Australijczycy masowo przesłali sobie jedno szczere zdjęcie i krótki tekst. Tysiące postów i jeszcze więcej upodobań na cześć złotego aportera Aszy z miasta Stratdauni, który generalnie nic nie zrobił. I tym samym uratował życie małej koali!

Według Kerry McKinnon, gospodyni Ashy, tego ranka jej mąż zadzwonił do niej, by spojrzeć na coś ciekawego. Kobieta wyszła na werandę i natknęła się na winne spojrzenie psa, który był niezdecydowany w stagnacji i wydawał się chcieć zapytać: „Co mam z tym zrobić?” Przez „to” rozumiano małe, przypominające zabawkę, młode koali, które tak mocno przylegały do ​​sierści aportera, że ​​ledwo zdołali go zdjąć, by pokazać go lekarzowi weterynarii. Koala płakała i odpoczywała, nie chcąc rozstać się ze swoim wybawcą.

Prawdopodobnie według Kerry McKinnon dziecko spadło z drzewa i przypadkowo przyszło do ich domu. W nocy były mrozy, do 5 stopni powyżej zera, więc koala instynktownie szukała ciepła. Najlepszym miejscem była ciepła strona i gruby płaszcz Ashy, która spała spokojnie na swoim stoisku. Nikt nie rozumie, dlaczego pozwoliła koali pozostać i dlaczego została ogrzana, mówiąc ściśle, pies musiał pełnić funkcję strażnika - to jest dzika bestia. Ale faktem jest, że Asha uratowała małą koalę, która z pewnością umrze z zimna.

Joey, tak zwana koala, miała wielkie szczęście z Asha, która stała się bohaterką sieci społecznościowych. Nie wiadomo, jakie instynkty działały na psa, ale uratowała dziecko. Teraz wszystko będzie z nim w porządku, ale gospodyni obawia się, że Asza może mieć nowy nawyk - przyprowadzać inne zwierzęta do domu. Jak się okazało, jest zbyt współczująca.