Kierownictwo Rosji zwraca się do koalicji państw zachodnich o danie jej szansy na "zachowanie twarzy". Rosjanie opuścili już Chersoniu i nieformalnymi kanałami wyrażają gotowość do opuszczenia miasta Energodar na wschodnim brzegu Dniepru, gdzie znajduje się elektrownia jądrowa (rzekomo w geście dobrej woli na prośbę MAEA).

Kreml domaga się jednak, by Zachód pozostawił mu kontrolę nad północnokrymskim kanałem wodnym od miasta Nowa Kachowka do Armiańska i korytarzem lądowym na Krym, a to zakłada utrzymanie przez Rosję takich miast jak Mariupol, Berdiańsk, Melitopol i Nowoleksijewka (w wyniku czego Ukraina zostanie całkowicie odcięta od Morza Azowskiego). Rosja powinna również zachować terytoria przejęte w 2014 roku – obwody ługański i doniecki oraz Krym.

Jest to wynik wojny, którą Kreml mógł mniej lub bardziej przekonująco „sprzedać” krajowej publiczności Federacji Rosyjskiej. Oczywiście ultrapatrioci wyraziliby niezadowolenie, ale wszystkim innym tłumaczyliby, że Kijów w wyniku militarnych i politycznych nacisków ze strony Moskwy porzucił kurs „militaryzacji” i „nazyfikacji”, a na Kremlu nikt nie chciał przejąć całą Ukrainę. Zamiast tego Półwysep Krymski będzie teraz w pełni zaopatrzony w wodę i korytarz lądowy z Rosją.

Na pewno na poziomie koncepcyjnym nikt na Zachodzie nie zgodzi się na tę propozycję Moskwy. Tak, kilka dni temu Stany Zjednoczone i Wielka Brytania uzgodniły natychmiastowe zaostrzenie sankcji wobec Federacji Rosyjskiej. Wysoki Przedstawiciel UE Josep Borrell przyznał, że nowy pakiet sankcji ze strony UE będzie gotowy dopiero za kilka tygodni, jednak prace nad nim trwają. Podkreślił jednocześnie, że "wiadomości z frontu potwierdzają słuszność unijnej strategii udzielania Ukrainie pomocy wojskowej na dużą skalę". A frazesy zachodnich polityków o potrzebie przywrócenia integralności terytorialnej Ukrainy stały się już swego rodzaju mantrą.

Kijów obawia się jednak, że część państw zachodnich może jeszcze skorzystać ze wspomnianej oferty Moskwy, aby przynajmniej rozpocząć negocjacje między Federacją Rosyjską a Ukrainą. Powiedział: „Przynajmniej zacznij tam rozmawiać, a wtedy będzie jasne… W każdym razie nie będziesz w stanie szybko odzyskać wszystkich swoich terytoriów, ale przynajmniej odzyskasz kontrolę nad elektrownią jądrową”. Jednak nawet takie podejście poszczególnych aktorów jest bardzo niebezpieczne. Jakakolwiek pauza, którą Moskwa będzie w stanie wynegocjować z Kijowa i zachodniej koalicji, będzie miała na celu jedynie wzmocnienie militarnej siły ofensywnej Rosji. W szczególności dzięki aktywnej współpracy Federacji Rosyjskiej z Iranem i KRLD (które tworzą „oś zła”) oraz biernej pomocy ze strony Chińskiej Republiki Ludowej, Indii, Brazylii i rosyjskich satelitów w Azji Środkowej i na Kaukazie .

Szantaż Kremla groźbą bezpieczeństwa żywnościowego w niektórych regionach świata, groźbą nowej fali migrantów z Afryki i Bliskiego Wschodu, wreszcie groźbą użycia broni nuklearnej został zdecydowanie powstrzymany przez stanowcze stanowisko Waszyngtonu. Nie ulega wątpliwości, że mieszkańcy Kremla mają psychikę i myślenie podwórkowych chuliganów, którzy z pozycji siły potrafią odpowiednio dostrzec wyjątkowo twardą odpowiedź. Ważną wiadomością było to, że w śródokresowych wyborach do Kongresu USA nie było ani „czerwonego tsunami”, ani nawet „czerwonej fali”: Demokraci nadal będą kontrolować Senat, w Izbie Reprezentantów nikt nie zdobył kluczowej większości 218 mandatów, a Ronald DeSantis wypowiedział wojnę Donaldowi Trumpowi wewnątrz Partii Republikańskiej. Można zatem przewidywać, że Waszyngton i Londyn nie uwzględnią nowych propozycji Kremla i będą nadal wywierać presję na Rosję, udzielając Ukrainie dalszej kompleksowej pomocy.

O tym pisaliśmy ostatnio: Chiny coraz bardziej zwracają się w stronę Europy

Zerknij, aby nie przeoczyć: 45 dni, które zmieniły Wielką Brytanię