Często można od nich usłyszeć coś w stylu „moja bardzo zła synowa znowu się dzisiaj popisała” albo „i dlaczego mój syn się z nią ożenił”. I taką postawę widać we wszystkich krajach i na wszystkich kontynentach, na których żyją ludzie.

Czy opieka nad synami za wszelką cenę jest zachowaniem charakterystycznym dla dosłownie wszystkich matek, bez względu na przynależność kulturową?

Każda matka chce, aby jej syn, spadkobierca, nie był w niczym ograniczany!

Mój syn Antek długo nie mógł znaleźć odpowiedniej partnerki. I nigdy nie mogłam zrozumieć dlaczego. Jeszcze w szkole miał problem z dziewczynami. Długo rozmawiał z nimi przez telefon, zabierał je do kina, ale nie odwzajemniały jego uczuć. Nie masz pojęcia, jak gorzkie było dla mnie słuchanie jego rewelacji. W końcu zawsze był dobrym, uczciwym chłopcem. Jednak pewnego dnia syn mnie zaskoczył.

Wspaniała wiadomość! Antek żeni się w wieku 41 lat! Z radości wychodziłam ze skóry. Jego wybranka Natalia pochodzi z małego miasteczka. Inteligentna, energiczna, ładna. Wiązałam z nią największe nadzieje. Poznałam jej matkę, dowiedziałam się od niej wielu ciekawych rzeczy o mojej synowej. Ogólnie moje serce w końcu się uspokoiło.

Niestety nie na długo...

Oczywiście nadal komunikowałam się z moim synem, a jego historie za każdym razem coraz bardziej mnie niepokoiły. Że Natalia w weekend naciągnie go na zakupy. Nie, żeby zostać w domu i trochę odpocząć. Zaczyna remont i zmusza męża, żeby poszedł z nią, kupił klej, tapetę i inne bzdury. Cóż, naprawdę, nie byłaby w stanie zrobić tego sama?

Ponadto. Jej matka zachorowała. Więc odmówiła pójścia do niej sama. Tylko z Antkiem. Tak, a prezenty były drogie. A z jakiej racji miał tam iść? To twoja matka, musisz się nią opiekować! Ale nie, tylko z mężem i tyle. Po pracy Antek jest zmuszony nie regenerować się, jak poprzednio, ale iść z nią na spacer do parku, albo na zakupy. Najwyraźniej jej praca jest łatwiejsza, a może ta dziewczyna nic nie robi...

Próbowałam z nią porozmawiać. Że nie może tak lekceważyć odpoczynku i samopoczucia własnego męża. I odpowiedziała mi, że sama wie, jak ma wyglądać jej małżeństwo. Co więcej, to ona jeszcze nawet nie zaczęła go odpowiednio urabiać. W końcu powinni mieć rodzinę, dzieci, a on nie jest jeszcze na to gotowy. Kiedy to usłyszałam, moje oczy pociemniały.

Słowa wyszły same. Powiedziałam, że mężczyzna zarabia pieniądze. Z jakiego innego powodu miałby się pocić z powodu jej wypraw do mamy lub na zakupy? To wcale nie jest męska sprawa. Kim ona jest, żeby ustalać własne zasady? To rozgniewało mojego syna. Gdy do mnie zadzwonił, nakrzyczał na mnie za to, co powiedziałam jego żonie. Nie rozumiem! Najpierw opowiada rozżalony o tym, jak traktuje go żona, a gdy próbuję coś z tym zrobić, okazuje się, że nie miałam prawa...

Co o tym sądzicie?