Wiele związków rozpada się po 5-6 latach od rozpoczęcia wspólnego życia. Rezultatem takiego związku może być wszystko: złamane serce i nieudane życie lub nowy oddech… Nasza bohaterka opowiedziała zupełnie inny rodzaj rozwoju wydarzeń po rozwodzie.

Nie wziął pod uwagę konsekwencji swoich decyzji

Rozwiodłam się z mężem bardzo boleśnie. Zdradził mnie, nie wybaczyłam, złościł się na moją uczciwość w tej sprawie, próbował w każdy możliwy sposób urazić mnie podczas rozwodu. Dzielił się kubkami, łyżkami, wyzywał, w swoim gniewie posunął się do tego, że nazwał mnie bezwartościową matką. Potem powiedział, że podczas rozwodu weźmie dziecko dla siebie. Nie stawiałam oporu, wynajął dobrego prawnika, jego szóstoklasista nie miał nic przeciwko.

Dopiero teraz mąż nie wziął pod uwagę, że wiek i charakter syna to nie cukier, słabo się uczy, a poza tym, jak się okazuje, trzeba go nakarmić, ubrać, założyć buty, zaopatrzyć w przybory szkolne i opłacić jego potrzeby, kontroluj i zabieraj na wakacje. Kiedyś tak robiłam, a teraz jestem niedzielną mamą, alimenty płacę z oficjalnych dochodów, choć nieoficjalnie zarabiam cztery razy więcej.

W weekendy czasami chodzę z synem do McDonalda i do kina. Ale głównie jestem zajęta sobą: zapisałam się na kursy angielskiego, szycia, jogi, zrobiłam licencjat, chodzę do kosmetyczki, na manicure, na wystawy, koncerty, jeżdżę na wakacje nie nad morze. Jestem szczęśliwa! A mój mąż teraz użera z synem i próbuje do mnie dzwonić i narzekać, jak mu ciężko. I nie obchodzi mnie to - jestem wolna!