Niewielu wie, jak trudne przeżycia ma za sobą aktorka Joanna Kurowska. Przed laty zmierzyła się z ogromnym dramatem, który zrozumie tylko druga kobieta po podobnych przeżyciach.

Przeczytaj także:

Fabka zmieniła kolor włosów. Córka Mandaryny wygląda rewelacyjnie

Aktorka jakiś czas temu opowiedziała o bólu, jaki spotkał ją wiele lat temu. Przed laty zaszła w ciążę. Niestety nie doszło do szczęśliwego rozwiązania. Kurowska w wywiadzie - rzece, który ukazał się w książce „Każdy dzień jest cudem” opowiedziała o traumie utraty córki w siódmym miesiącu.

Pierwszy raz na szczere wyznanie aktorka zdecydowała się w 2020 roku kiedy na ulicach Polski kobiety protestowały w sprawie zaostrzenia prawa aborcyjnego w Polsce. Ona sama przeżyła trudne chwile na patologii ciąży, gdzie każdego dnia modliła się o to, aby ciąża zakończyła się szczęśliwie.

GROZA. To jedyne słowo jakim mogę określić stan, w którym przyszło mi rodzić martwe dziecko. Jeszcze dzisiaj trudno mi o tym mówić. W piątym miesiącu , odeszły mi wody płodowe. Dwa tygodnie leżałam na podtrzymaniu , szprycowana antybiotykami ,wciąż modląc się aby napłynęły . Ale one nie napływały. Niczego mi nie oszczędzono. Młody lekarz, stwierdził żrąc bułkę z szynką, i patrząc beznamiętnie w monitor USG - że dziecko jest martwe i muszę rodzić siłami natury, jeśli chcę następne urodzić zdrowe. Dzisiaj , wyrwałabym mu te bułę wraz z jęzorem, bo jest we mnie gniew kobiet co to wyszły na ulice. Jest we mnie wielki gniew. Ale wtedy umierałam po kawałku, tak że nic ze mnie nie zostało. Nie oszczędzono mi niczego. Wróciłam na salę, gdzie matki szczebiotały do nowo narodzonych dzieci a ja przerażona patrzyłam na swoje piersi nabrzmiałe od mleka, które czekały na dziecko , co to pewnie spłynęło gdzieś w prądach rzeki , której nazwy znać nie chcę. Za to znałam płeć dziecka. To była dziewczynka. Nie wiedziałam co mogę dla NIEJ zrobić. Pobłogosławiłam JĄ cicho i dałam jej imię. Miała na imię KASIA.

W życiu Joanny Kurowskiej było wiele smutnych chwil, które mogły ją złamać.

Przeżyłam śmierć męża, mamy , taty , kuzyna, przyjaciela, a trzy miesiące temu pochowałam ukochaną siostrę. Ale NIC ale to NIC nie jest w stanie równać się z bólem, utratą nadziei ,upokorzeniem, stratą, jaką był poród dziecka, o którym wiedziałam , że nie będzie żyło.

Po latach ze związku z Grzegorzem Świątkiewiczem (zmarł w 2014 roku) narodziła się córka Zosia. Dziewczynka przyszła na świat 3 marca 2001 roku. 

Życzymy dużo siły.

Dziękujemy, że przeczytałaś nasz materiał.

Więcej ciekawych artykułów na kraj.life

Popularne wiadomości teraz

Krewni chcą spędzać z nami wakacje za darmo: "Odmówiłam i stałam się wrogiem całej rodziny"

Syn Emila Karewicza wyjawił bolesną prawdę o swoim ojcu. Dlatego nie ma go już z nami

Sensacyjne doniesienia o jednej z uczestniczek programu „Kuchenne rewolucje”. Mroczna historia z Podhala

Takie nieestetyczne plamki ma na ustach wielu z nas. W ten prosty sposób można sobie z nimi poradzić i pozbyć się na zawsze

Pokaż więcej