Pozwól, że powiem ci, jacy jesteśmy. Myję podłogę, w kuchni mój dorosły syn i córka wesoło gadają z dorosłym siostrzeńcem, który też przyszedł w odwiedziny. Po jakimś czasie syn wchodzi do pokoju iz powrotem – chyba po telefon i zatrzymuje się na chwilę obok mnie, dzierżąc mop. "Co?" - pytam skinieniem głowy. "Możesz iść?" - On też po cichu pokazuje. – Oczywiście, idź – odpowiadam z uśmiechem na głos.

Jeden znak zodiaku ma przybrać fatalny obrót w 2022 roku: sytuacja może się drastycznie zmienić

W kuchni powraca ożywiona paplanina.

- Ciasto jest gotowe, możesz je wyjąć i zjeść! Wołam do nich z korytarza. A w zamrażarce są dla niego lody.

— Och, dzięki mamo! Będziesz?

— Nie, teraz nie ma czasu.

Tak żyjemy. Staram się o nic nie prosić moje dzieci, które dorosły i mieszkają osobno. I ugotuj dla nich coś pysznego, kiedy przyjdą. Ponieważ nie przychodzą zbyt często. A jeszcze rzadziej do siebie dzwonimy. Łatwiej nam komunikować się „korespondencyjnie” – korzyści płynące z różnych komunikatorów są teraz pełne. A po co się martwić? Nie trzymam ich. Wiem, że wszystko jest w porządku. A jeśli nie jest zbyt dobrze, pojawią się same. Napisz kilkanaście wiadomości w WhatsApp. Wrócą do domu po krople: „Mamo, jak traktowałaś mnie z tym jako dziecko?” Cóż, albo potrzebują tam pieniędzy, albo wynajmują samochód. Jako rodzice jesteśmy przyzwyczajeni do dawania. Jak inaczej? Cieszy nas.

"Mamo, może potrzebujesz pomocy?" - już przed wyjazdem córka patrzy jej trochę z poczuciem winy w oczy.

– Tak, dobrze, wszystko w porządku. Masz wystarczająco dużo do roboty w domu.

„Przepraszam, że tak mało dzisiaj zostałam, pewnie wrócę jutro” – mówi syn.

- Nie martw się, wszystko jest dobrze! Dziękuję za przybycie. Iść na spacer. Pozwól, że kliknę cię przynajmniej na korytarzu.

— Ach! Po prostu nie publikuj w swoich niekończących się sieciach społecznościowych!

„Akt prawdziwych przyjaciół”. Do Kijowa przybyli szefowie rządów Polski, Czech i Słowenii

Popularne wiadomości teraz

Przez wiele lat ukrywała prawdziwe nazwisko. Jak faktycznie nazywa się Beata Tyszkiewicz

Wróbel wpadł do okna, do mieszkania lub domu. Co oznacza ten znak

Takie nieestetyczne plamki ma na ustach wielu z nas. W ten prosty sposób można sobie z nimi poradzić i pozbyć się na zawsze

Ujmujące listy księcia Karola ujrzały światło dzienne. Z kim korespondował następca brytyjskiego tronu

Pokaż więcej

... Mam matkę, ma 80 lat. Przychodzę do niej, piję herbatę, wyciąga specjalnie dla mnie ukryte słodycze: „Weź, kochasz te, a ja nie”. Po herbacie prawie rzuca się między mnie a zlew:

„Błagam, nic nie jest moje. Umyję wszystko spokojnie, jak wyjdziesz!

- Mamo, może przyniesiesz coś ciężkiego ze sklepu — płatki, cukier?

- Nie ma potrzeby! Pani doktor każe mi codziennie gdzieś chodzić: dziś po chleb, jutro po mleko. Wezmę wózek i wszystko przywiozę.

Nie dzwonię do mamy tak często, jak by chciała. Szczerze mówiąc, naprawdę nie lubię rozmawiać przez telefon. Mama czasami się obraża. Bardzo rzadko do mnie dzwoni.

- Mamo, co ty, wpisz to sam kiedy chcesz, z przyjemnością z tobą porozmawiam!

- No to cię wciągnę... Jak się masz, czy wszystko w porządku?

- Wszystko w porządku…

Dziękuję za telefon. Jeśli potrzebujesz pomocy przy dzieciach, znasz numer telefonu...

Rodzice są zawsze dawcami dla swoich dzieci. To jasno rozumiałam. Nie trzeba czekać na jakąś poświęconą uwagę dla siebie, regularną pomoc, stały udział. Oczywiście ich opieka będzie się nasilać wraz z wiekiem. Ale tak długo, jak możemy dawać, dajemy. I nie oczekujemy niczego w zamian.

Tak wychowali nas nasi rodzice. Oni też zawsze chcieli tylko dawać i nie żądali niczego w zamian ...

Więcej ciekawych artykułów na kraj.life