Przynajmniej tak myślała Olga, której męża po raz kolejny przyłapano z inną kobietą. Kiedy zdradzona żona zastanawia się, czy wybaczyć mężowi, musi myśleć nie tylko o swoich uczuciach. Ponieważ wraz z nimi pojawiają się myśli o dobrobycie dzieci, stanie materialnym i innych kwestiach. Ale wszystko ma swoje granice.

Po tym, jak Olga dowiedziała się o nowej kochance Artura, nie mogła tego znieść i wyrzuciła go z mieszkania. Zrobiła to wcześniej, kiedy Ela, potem Krystyna i Lena ingerowały w rodzinne szczęście. Tym razem pewna Julia wykazała się sprytem, ​​próbując zyskać miłość żonatego mężczyzny.

Artur po raz kolejny „nie mógł się oprzeć”

Olga już wiele razy myślała o rozwodzie. Ale za każdym razem powstrzymywał ją albo strach przed samotnością, albo strach, że sama nie pociągnie dzieci, albo coś innego. Teraz poczucie własnej wartości wzięło górę i nie dopuszczało możliwości ponownego wpuszczenia niewiernego męża do swojego życia.

Dzień po wyrzuceniu Artura z rodzinnego gniazda na negocjacje przyjechała teściowa. Nie było jej obce naprawianie relacji między synem a synową. Za każdym razem mówiła to samo ze współczuciem. Że kobiety mają takie przeznaczenie - znosić zdradę. Najważniejsze jest to, że żywiciel rodziny nie opuszcza jej, a dzieci pozostają najedzone. Co robić, mężczyźni mają taką naturę.

Tak, Artuś poszedł na całość, ale chce wrócić...

Gdy przyszedł sms od niewiernego małżonka z prośbą o rozmowę i ostatnią szansę, Olga wystroiła się i poszła, żywiąc nadzieję na szczerą chęć zmiany w mężu. Choć nie był to pierwszy taki wyskok Artura, ona wciąż miała w sobie brak odwagi, aby ostatecznie zakończyć relację z nim. Okazała się jedną z tych kobiet, dla których regularne upokorzenie, zdrada i późniejsze piękne pojednanie stały się naturalnym cyklem związków. Za każdym razem, skazując męża za zdradę, podejmuje daremne próby wyrwania się z tego związku.