Aby to zrobić, musiała podjąć ekstremalne środki: sprzedać swoje mieszkanie i oddać połowę kwoty Witkowi. Ona sama kupiła coś mniejszego, ale w domu, który właśnie zaczął się budować...

Nie sądziłam, że nie dam rady mieszkać znowu z matką

Mama mówi, że obiecują, że za 8 miesięcy dadzą jej klucze do nowego domu, ale myślę, że będzie musiała poczekać dłużej. Oczywiście moja mama musiała gdzieś tymczasowo zamieszkać i przeprowadziła się do nas do dwupokojowego mieszkania. Sami pracujemy na co dzień i nie lubimy siedzieć w domu w weekendy, więc to nie był problem.

Co więcej, sytuacja jest tymczasowa, choć nieprzyjemna. Mama nie może wynająć mieszkania, bo spłaca hipotekę za mieszkanie. I nie ma nikogo innego, kto mógłby ją przyjąć na jakiś czas. Mama mieszka z nami już prawie miesiąc, podczas którego zamieniła nasze życie w piekło... Wciąż narzeka na niewygody, jest drażliwa i przeszkadzają jej moje nawyki jako gospodyni. Usiłuje wprowadzić własne zasady w naszym domu, na co nigdy się nie zgodzę.

To istna tortura, gdyż mąż często pobłaża zachowaniu mojej mamy, twierdząc stanowczo, że powinnam ustąpić starszej osobie. Jednak gdy ustąpię i ugotuję coś wedle życzenia mojej mamy, mąż narzeka na smak, konsystencję i składniki. Wciąż się wtrąca i wszystko chce wiedzieć: ile zarabiamy, dlaczego tyle wydajemy na jedzenie, skoro można kupić coś w promocji, dlaczego wróciłam z pracy później i czy mąż o tym wie... Niedługo zwariuję!

Któregoś razu, gdy po pracy otworzyłam lodówkę, by wyjąć z niej produkty na obiad, zauważyłam spore roszady. Okazało się, że moja matka postanowiła ugotować posiłki na zapas, zużywając to, co zaplanowałam na inne dania. Sama nie robi zakupów, więc gdy otwieram lodówkę, wiedząc, że mam jajka i nie znajduję ich tam, mam prawo stracić w końcu cierpliwość... Najgorsze jest to, że upiera się gotować to, czego oboje z mężem nie jemy.

Jeszcze trochę i znajdę mamie miejsce w domu spokojnej starości i każę jej się tam wyprowadzić...