Niesamowite wyznanie księżnej Kate zelektryzowało światowe media. Gdy nikt nie obserwuje żony księcia Williama ona zamyka się w pałacu i robi coś naprawdę interesującego. Większość z nas nie mogła się tego spodziewać.
Gdy Kate Middleton została żoną księcia Williama jej twarz praktycznie nie znika z okładek gazet, a zdjęcia i informacje na jej temat są codzienności światowych mediów. Nie ma w tym nic dziwnego, gdyż brytyjska rodzina królewska ma fanów na całym świecie.
Stąd zainteresowanie prasy najdrobniejszymi szczegółami z życia monarchii. Niedawno, uchylono rąbka kolejnej pałacowej tajemnicy. Dotyczy ona księżnej Kate!
To tajemnica żony księcia Williama. Czym w wolnych chwilach zajmuje się przyszła królowa?
Kate i książę William są reprezentantami brytyjskiej rodziny królewskiej i coraz częściej przejmują obowiązki po ustępującej powoli królowej Elżbiecie II. Wiąże się to z chronicznym brakiem czasu i coraz większą odpowiedzialnością za poddanych.
Prawie każdego dnia są zobowiązani do uczestnictwa w co najmniej kilku oficjalnych spotkaniach i wtedy skupiają na sobie uwagę milionów ludzi. Dodatkowo mają troje małych dzieci, które potrzebują uwagi i ciepła swoich rodziców.
Przez to może się wydawać, że życie Cambridge’ów to ciągła praca i nie starcza im czasu na odpoczynek i relaks. To niezbędny element życia, szczególnie dla książęcej pary, gdyż członkowie rodziny królewskiej są nieustannie obserwowani i musza zregenerować siły, by na co dzień prezentować się idealnie.
To księżna Kate robi w wolnym czasie! Jej pasja może zaskoczyć
Cóż zatem robią z wolnym czasem przyszli monarchowie? Okazuje się, że księżna Kate nie jest fanką długich zagranicznych wyjazdów, ani prywatnych spa. Gdy gasną kamery Middleton lubi spędzać czas z mężem zupełnie inaczej!
Według zagranicznych mediów Kate lubi prostą rozrywkę, która jest udziałem wielu Polaków. Lubi siąść z ukochanym mężem na kanapie i po prostu obejrzeć Netflixa! Ich ulubionym serialem na tej platformie ma być „Bodyguard”.
Aby umilić sobie dodatkowo czas małżonkowie często zamawiają indyjskie jedzenie na wynos. Kto by się tego spodziewał?
Wszystko zaczęło się standardowo. Uczęszczaliśmy do jednej szkoły, zostaliśmy przyjęci na ten sam uniwersytet, a po ukończeniu zdecydowaliśmy się zarejestrować nasze związki.
Zanim zdołałam uzbierać fundusze na kupno domku nad morzem, który rodzice przyjaciółki sprzedali mi za minimalną kwotę, moja rodzina nie interesowała si mną i moim losem.
"Mieszkam w wiosce od kilku lat i mam starszą sąsiadkę, ciocię Zuzię. Jest samotną, słodką kobietą. Chociaż jej dzieci mieszkają w mieście, rzadko ją odwiedzają" - mówi Olga.