Teściowa, myśląc, że dobrze się dla mnie stało, że przeprowadziłam się ze wsi do ich miejskiego mieszkania, cały czas przypominała mi o tej „wygranej”, natrętnie instruując mnie w gospodarstwie domowym, jakbym była jakimś dzikim zwierzęciem.

Moja utrata pracy po ślubie zwiększyła jej oczekiwania i wymagania 

Nie mając dochodów, musiałam teraz wykonywać wszystkie prace domowe, pokrywając swoje wydatki tym kosztem. Pomimo tego, że moi rodzice okresowo dostarczali płody rolne, a mój mąż w pełni płacił media i kupował artykuły spożywcze, moja teściowa wciąż odbierała "zapłatę" za możliwość mieszkania u niej.

Biorąc pod uwagę mój spokojny temperament, wolałam nie walczyć. Właściwie, z powodu jej ciągłego dokuczania, kupiliśmy sobie osobną lodówkę. To posunięcie jednak rozgniewało moją teściową.

Boję się jej kolejnego nieoczekiwanego żądania i zaczynam kwestionować długoterminową opłacalność takiego stylu życia. Zaproponowałam mężowi przeprowadzkę do wynajmowanego mieszkania, ale nasze trudności finansowe, spowodowane moim bezrobociem i jego mizerną pensją, stwarzają poważne problemy w tym zakresie.

Boję się reakcji teściowej na nasze plany wyprowadzki, bo ona sama będzie musiała wziąć na siebie wszystkie wydatki, które teraz pokrywa mój mąż. Czy powinniśmy znosić jej gniew, czy jednak lepiej odejść i oszczędzić sobie nerwów? Co Twoim zdaniem byłoby bardziej poprawne w tej sytuacji?

O tym się mówi: "Kiedy odeszła babcia, zebrała się cała rodzina, ale nie po to, żeby się pożegnać, ale żeby usłyszeć, kto dostanie mieszkanie"

Zerknij tutaj: "Spokój i wiejską sielankę przerwali rodzicom nowi sąsiedzi. Musiałam interweniować"

Nie przegap: "Postanowiłam pochwalić się córce mieszkaniem, które dla siebie kupiłam. Nie zareagowała tak, jak oczekiwałam"