Szczerze mówiąc, czasami nawet nie wiem, co bym bez niej zrobiła - w niektórych sytuacjach ręce mi opadły. Ale mój mąż, wręcz przeciwnie... Bardzo się denerwuje.

Czasami muszę posługiwać się chronologią wydarzeń, aby przemówić mu do rozsądku. Mieszkamy razem od ośmiu lat w mieszkaniu, które kupili moi rodzice.

Nasza córka ma teraz sześć lat i chodzi do szkoły...

Mówię mu, że gdyby nie moja mama, jak bym sobie z tym wszystkim poradziła? On to zbywa i mówi, że wszystko trzeba robić samemu!

Cóż, oczywiście, sami! W jego umyśle to on rano wychodził do pracy, a wieczorem od razu szedł spać. To znaczy oni sami, to ja, a on idzie do pracy. Relaksuję się tutaj w księgowości, tak. Mówię mu, że moi rodzice zarejestrowali go tutaj, aby czuł się jak pan domu. Poczułeś to!

- Jesteś naszą radością i podróżuj daleko. Więc przeniesiemy się do ciebie. Co o tym myślisz, moja córko?

Co mogę myśleć? Uważam, że ten pomysł był genialny! To wspaniałe, że mogę polegać na rodzicach, zawsze mnie wspierają. Czy to nie jest szczęście? I problem ze szkołą został rozwiązany. Mąż oczywiście znowu jest w opozycji, mówi: nie chcę mieszkać z twoją matką! Człowieku, mówię, nie żyj tak! Jeśli nie chcesz, żeby do nas przyszła, sama do niej pójdę.

Zagroziłam, że rozwiodę się z nim, jeśli nie przestanie czepiać się mojej mamy. Zbyt wiele poświęciła, by mój bezduszny mąż ją tak poniżał i nie chciał docenić wszystkiego, co dla nas zrobiła!

O tym pisaliśmy ostatnio:

Z życia wzięte. Mój mąż wypomniał mi, że wziął mnie do siebie z jedną torbą w ręku. Nie sądziłam, że jest taki podły

"Dom matki omijam szerokim łukiem. Miejscowi mnie potępiają, ale wiem, że tak trzeba"

Potężna kara za wycięcie spróchniałych drzew. Cztery tuje mogły kosztować seniorów fortunę