Zwłaszcza biorąc pod uwagę, że nie widziałam jej przez większość mojego życia. Wyobraź sobie, a teraz jesteśmy tutaj, być może nawet ją pozwiemy. To prawda, co mówią, że życie jest dziwniejsze niż jakiekolwiek książki i filmy.

Ogólnie sprawa jest taka. Kiedy byłam jeszcze bardzo młodą dziewczyną, moja mama wyjechała do Europy. Zostawiła mnie z babcią i odleciała zarobić pieniądze, aby zapewnić mi szczęśliwą przyszłość. W rzeczywistości wszystko potoczyło się trochę inaczej, ale nie mogę nikogo za to winić. W końcu za granicą nie każdemu gwarantuje się udaną karierę. Aby to zrobić, prawdopodobnie potrzebujesz szczęścia, talentu.

W każdym razie moja babcia mnie wychowała...

Chodziłam do szkoły, starałam się być najlepsza w klasie, ślęczałam nad lekcjami do późnej nocy. I to dało efekty. Mogłam iść na studia. Tam było mi już łatwiej: nauczyciele nie obciążali uczniów bezsensownym wkuwaniem, był czas na życie osobiste i tak dalej.

W tym okresie moja mama tylko dwa razy wysłała pieniądze mojej babci i mnie, a także przysłała mi jakąś tanią letnią sukienkę, która nie pasowała na mój wzrost. Ale nie obraziłam się, bo pieniądze nie są najważniejsze i nie odczuwałam braku ubrań. Chciałam ją tylko zobaczyć, porozmawiać z nią, dowiedzieć się, jak się tam czuje.

Ale moja mama nigdy nie miała czasu porozmawiać ze mną przez telefon. Była w ciągłym ruchu i podróżowała po całej Europie. Powiedziała babci, że za rok lub dwa planuje odwiedzić dom, ale planuje zostać za granicą na czas nieokreślony. Według niej w tym czasie „nakreślono pewne możliwe perspektywy”.

Wyszłam za dobrego mężczyznę. Mężczyzna, którego pokochałam, został moim mężem. Przyjechała mama. Moja babcia była zdrowa. Nawet w pracy podnieśli mi pensję. Piękny czas. W tym czasie moja mama i ja bardzo się do siebie zbliżyłyśmy. Chodziłyśmy na zakupy, przedstawiłam ją znajomym, dała mi sprzęt AGD na wesele. Szkoda, że ​​musiała wyjechać za dwa tygodnie. Ale co możesz zrobić.

Po ślubie moje życie bardzo się zmieniło. Zostałam matką. Potem znowu i znowu. Niestety, musiałam zakończyć karierę. Kto inny zajmie się dziećmi, jeśli nie ja? Nie mogłam zrzucić takiego ciężaru odpowiedzialności na babcię, a samotna praca jako niania była jakoś kompletnie głupia.

Dobrze, że mąż wziął się w garść i wykazując się inicjatywą w pracy, zadbał o dobrze płatną posadę. Nie, żebyśmy pławili się w pieniądzach, ale stać nas było na życie w trzypokojowym mieszkaniu. 

W międzyczasie minęły lata. Skończyłam 40 lat. Moja babcia jest dość stara. Staraliśmy się z mężem jej pomóc, zwłaszcza że przypominała mu własną babcię. I tak się złożyło, że chciała nam zostawić swoje mieszkanie. Wypełniła wszystkie formalności, mimo że w ogóle jej o to nie prosiliśmy. 

Potem moja mama przyjechała do miasta. Jej nastrój nie był tak przyjazny jak w dniu mojego ślubu. Nic ze sobą nie przyniosła. Okazało się, że mężczyzna, z którym mieszkała przez cały ten czas, okazał się oszustem. Po jego śmierci okazało się, że jest głęboko zadłużony. Cały jego majątek był obciążony hipoteką. I jedyną rzeczą, którą po sobie zostawił, był rachunek dla kilku bardzo poważnych ludzi. Generalnie nie było czasu do stracenia i mama postanowiła wrócić do domu.

Jak na kobietę po sześćdziesiątce wyglądała świetnie. Opalona, zadbana. Z wiecznym uśmiechem i lekkim akcentem. Prawdziwa dama. Pierwsza rzecz, którą zrobiła, poszła do babci z propozycją sprzedaży jej mieszkania, zamiany go na prostsze mieszkanie i podzielenia reszty pieniędzy ze sprzedaży na pół. Co robić, stało się, wymuszone środki.

Babcia poinformowała moją matkę, że za późno się obudziła, bo mieszkanie po jej śmierci będzie należało do mnie, wcześniej może tylko w nim żyć i cieszyć się życiem. Wtedy moja mama z beztroskiej kobiety stała się awanturniczką i szantażystką. Teraz żąda ode mnie zgody na sprzedaż mieszkania. Pomimo tego, że ma teraz troje wnucząt, których nawet nie odwiedziła.

Oczywiście nic nie podpiszę. To mieszkanie jest moją nadzieją na normalną przyszłość dla naszej rodziny. A mojej mamy już w nim nie ma. Nie widzieliśmy jej przez większość naszego życia. Myślę, że może kupię jej sokowirówkę i letnią sukienkę. Więc na pewno odpłacę jej za jej przeszłe prezenty. Czy uważasz, że to dobry pomysł?

Popularne wiadomości teraz

Giganci filmowi. Piętnastu najwyższych aktorów w Hollywood

Amal Clooney po raz pierwszy od dłuższego czasu pojawiła się przed paparazzi

Historia związku Montserrat Caballe z mężem jest najbardziej wzniosła na świecie

Sylwia Bomba i Ewa Mrozowska w nowych duetach w Gogglebox. Już wiadomo, z kim wystąpią

Pokaż więcej

O tym pisaliśmy: "Pierwszy raz wyszłam za mąż mając 44 lata. Był spokój, dopóki nie zjawiła się jego dorosła córka"

Moja sytuacja jest dość skomplikowana. 

Nie uważam się za starą, ale mam już prawie pięćdziesiąt lat i nie mam dzieci. Teraz już nie chcę. Po co skazywać dziecko na matkę, którą nawet dorośli będą nazywać babcią? Pogodziłam się z tym i jest dobrze.

Teraz jestem mężatką, pierwsze małżeństwo. Pobraliśmy się 5 lat temu, prawie natychmiast po tym, jak się poznaliśmy. Cóż, po co ciągnąć w naszym wieku? Mój mąż Mikołaj był już dwukrotnie żonaty, jestem jego trzecią żoną. Nie mówiąc już o tym, że od razu „wziął byka za rogi” i zaprowadził mnie do Urzędu Stanu Cywilnego.

Mieszkałam z mężem przez 8 długich lat. Na początku było bardzo dobrze...

Miłość, pasja, podróże. Umówiliśmy się, że nie będziemy się pobierać i zawsze będziemy młodzi duchem. W rzeczywistości wszystko okazało się nieco bardziej skomplikowane. Ten pierwszy uważał, że skoro nie jestem jego żoną, to zdrada nie jest uważana za zdradę…

Jest trochę starszy ode mnie, ale wciąż dobrze sobie radzi. Nie ma złych nawyków, prawie wszystkie jego włosy są zachowane, nie ma nawet "męskiego brzucha". Szczerze mówiąc, zaczęłam teraz rozumieć te młode kobiety, które uganiają się za starszymi mężczyznami. Nie odwracają się już za każdą spódnicą, można z nimi porozmawiać.

Chociaż Mikołaj był żonaty więcej niż raz, nigdy nie dorobił się fortuny. Dopiero niedawno wymieniliśmy kawalerkę na trzypokojowe mieszkanie. Moje beztroskie przedemerytalne życie nie trwało długo. Faktem jest, że pewnego wieczoru jego córka zadzwoniła. Nie wiem, czego potrzebowała ta dorosła kobieta, ale rozmawiali przez półtorej godziny. Potem dowiedziałam się, że to córka z drugiego małżeństwa, która poszła z matką na całość. Bardzo, bardzo bezczelna kobieta.

Jak się okazało, córeczka dorobiła się nieślubnego dziecka z żonatym mężczyzną i stała się samotną matką. Wymyśliła razem ze swoją matką, że namówi ojca do tego, aby pozwolił jej zamieszkać u nas z dzieckiem. Wcześniej, gdy gnieździliśmy się w kawalerce, jakoś nie miała powodu dzwonić, a gdy kupiliśmy trzypokojowe mieszkanie, nagle jej się przypomniało o istnieniu ojca. Nie mam nic przeciwko pomaganiu 30-letniej córce, ale nie chcę z nią mieszkać, nie zgodziłam się.

Mikołaj uszanował moje zdanie, tym bardziej że córka jest właścicielką niewielkiego domu na obrzeżach miasta. Gdy zaoferował córce umowę o wymianie mieszkania na domek, oznajmiła stanowczo, że woli wynajmować komuś domek za pieniądze. Wszystko wówczas było jasne...