Co miesiąc oszczędzamy pieniądze na własne mieszkanie i uzbieraliśmy już całkiem przyzwoitą kwotę. Na szczęście mamy dobre pensje, więc możemy żyć w dostatku.

I wszystko byłoby dobrze, gdyby teściowa nie siedziała nam na karku. Olga ma 65 lat, mieszka sama, otrzymuje emeryturę, ale jej nie wystarcza. Dawno temu ustaliliśmy, że pomożemy jej w opłaceniu rachunków za media i wożeniu zakupów.

Jednak teściowej nigdy nie jest dość

Któregoś dnia zadzwoniła do męża i powiedziała, że upadła. "Rzuć mi kilka tysięcy na leczenie". Jaki to rodzaj leczenia, nie jest jasne. Nie wytrzymałam i wyrwałam telefon z rąk męża. Pod wpływem emocji zaczęłam wszystko układać w całość. Okazało się, że z teściową wszystko było w porządku. Przepisano jej jakąś maść do smarowania nogi, skończyło się na lekkim siniaku.

Powstaje pytanie: dlaczego kilka tysięcy? W odpowiedzi cisza. Ale mojemu mężowi nie podobała się moja reakcja. Pobłaża swojej matce i zawsze kieruje się jej manipulacjami w komunikacji.

Pamiętam przypadek, kiedy zadzwoniła i zaczęła narzekać. Zobaczyła w sklepie jakąś drogą kiełbasę i bardzo ją chciała. Ale nie ma pieniędzy. Potem teściowa subtelnie dała do zrozumienia, że ​​stoi w pobliżu bankomatu. Kostek lituje się nad matką, podnosi słuchawkę i natychmiast przelewa pieniądze. I tak dużo, że tą cholerną kiełbasą można nakarmić całą rodzinę!

Jestem tym zmęczona. Czasami wydaje mi się, że mój mąż i ja nigdy nie kupimy własnego domu. Miałam tak dość ciągłego wyłudzania pieniędzy, że postanowiłam policzyć, ile pieniędzy wydaje się na nią miesięcznie. Kiedy wypowiedziałam tę kwotę mojemu mężowi, jego oczy wyskoczyły na wierzch: „Żartujesz!”

Potem zaczęły się inne problemy i jakoś uciszył ten temat. Ale Olga wie, jak przypominać! Któregoś dnia poprosiła mnie, abym kupiła jej trochę roślin do mieszkania. Obiecała, że ​​da mi na nie pieniądze. Oczywiście byłam zaskoczona. Aby to uczcić, wybrałam dla niej najlepsze kwiaty.

Ale kiedy dałam teściowej zakupione rośliny, rzuciła mi krótkie podziękowania. To był koniec sprawy. I tutaj nie mogłam tego znieść: „Olga, powiedziałaś mi przez telefon, że dasz pieniądze na kwiaty”. Teściowa spojrzała na mnie pytająco. I jakbym to ja była jej winna pieniądze, a nie ona mnie.

„Moja droga, nie powiedziałam ci tego! Myślałam, że dobrowolnie rzuciłaś się do mnie z prezentami. Spójrz, co za piękność!" - jakby kpiąc, odpowiedziała teściowa. W tamtej chwili wydawało mi się, że teraz rozbiję te wszystkie doniczki w cholerę. Zwyciężył jednak zdrowy rozsądek.

Po prostu cicho się odwróciłam i wyszłam z jej mieszkania. Ale w samochodzie nie mogłam tego znieść i wybuchnęłam gorzkimi łzami. Nie wiem, co mam robić i jak rozmawiać z teściową. Dosłownie wysysa ze mnie cały sok. Wampir energii i pieniężny!

O tym pisaliśmy jakiś czas temu: "Dom matki omijam szerokim łukiem. Miejscowi mnie potępiają, ale wiem, że tak trzeba"

Kiedy przybywam do mojej rodzinnej wioski, od razu idę do ojca i omijam dom mojej matki szerokim łukiem. Sąsiedzi patrzą na mnie z potępieniem, ale wiem, że postępuję słusznie. W końcu moja mama jest winna temu, że wszystko tak się potoczyło.

Moi rodzice żyli w doskonałej zgodzie przez wiele lat, a raczej tak myślałam. Kiedy dostałam się na uczelnię i wyjechałam na studia do stolicy, moja matka opuściła ojca. Okazało się, że od dłuższego czasu miała romans na boku i w końcu postanowiła zostawić męża dla innego.

Miała wtedy 45 lat, a mój tata 50...

Popularne wiadomości teraz

Zamiast "cześć" usłyszałam "jestem żoną Waldka". To było druzgocące

„Moja teściowa zniszczyła mi radość. Wycięła mnie ze ślubnych zdjęć": opowiada synowa

Wróbel wpadł do okna, do mieszkania lub domu. Co oznacza ten znak

Znajomy Tymoteusza Szydło wyjawia prawdę. Ujawniono prawdziwy powód rezygnacji z kapłaństwa

Pokaż więcej

Matka błagała, żebym ją zrozumiała. Tłumaczyła, że zakochała się naprawdę, nie może nie słuchać swojego serca. Jednak nie mogłam zaakceptować tego, co się stało. Najgorsze jest to, że mój ojciec musiał się wprowadzić do swoich rodziców, nie miał własnego mieszkania. Tak, i skąd, jeśli wszystko w życiu robił dla dobra rodziny...

Skończyłam studia, znalazłam dobrą pracę i wyszłam za mąż. Mieszkam w stolicy i staram się odwiedzać ojca w każdy weekend. Pomagam, jak tylko mogę. Po prostu jest mu teraz ciężko. On sam nie jest już młody, więc musi też opiekować się starszymi rodzicami.

Cóż, moja mama żyje długo i szczęśliwie. Gdy tylko zaczęła mieszkać ze swoim nowym wybrankiem, okazało się, że jest w ciąży. Mama miała szczęście i urodziła zdrową dziewczynkę. Wiem tylko, że nazywali ją Sylwia. Ale nigdy nie widziałam dziecka.

Od tego czasu minęło 7 lat. Chciałbym zabrać ojca do miasta, ale on nie chce. Mówi, że całe jego życie mija w wiosce i tutaj się skończy. I tak bardzo mnie boli, gdy widzę jego oczy pełne tęsknoty za każdym razem, gdy przychodzę… Wiem, że nigdy nie wybaczy mojej matce.