W naszym przypadku tym zbawieniem mogłaby być babcia. „Może”, bo zabiera dzieci na wakacje, jak się okazało, wybiórczo. Mam starszą siostrę, która rozwiodła się i razem z córką mieszka z naszymi rodzicami.

Moja siostrzenica jest w tym samym wieku, co moja córka

Ponieważ nasze mieszkanie z mężem wzięliśmy na kredyt, nie stać nas na dobry wypoczynek nad morzem. Dlatego, gdy usłyszałem o planach mojej mamy, aby wybrać się nad morze z moją siostrzenicą, podczas gdy siostra była w pracy, zaczęłam prosić mamę, aby zabrała ze sobą moją córkę, ale mama kategorycznie odmówiła.

Nie da rady pilnować dwójki dzieci, wiek już daje o sobie znać. Zabiera ze sobą siostrzenicę, bo siostra ciągle pracuje, a dziecko nie ma u kogo mieszkać. Jednak podobno mogę bezpiecznie jechać z mężem i córką na wakacje. Przecież to nie jest takie drogie.

Najwyraźniej zupełnie zapomniała, że ​​za mieszkanie musimy płacić przez ponad rok. Dla nas teraz wiele rzeczy jest drogich. A gdybyśmy naprawdę mieli taką możliwość, to byśmy pojechali. Więc moja córka nigdzie nie wyjeżdżała tego lata. I kiedy jej kuzynka pluskała się w słonych falach, ona leżała na kanapie i przesuwała palcami po ekranie smartfona.

Nie obwiniam mojej matki. W końcu może być jej naprawdę trudno śledzić dwójkę dzieci. Okazuje się jednak, że jedna wnuczka jest dla niej ważniejsza niż druga. Czy to jest fair w stosunku do mojej córki?

O tym pisaliśmy jakiś czas temu: "Mama zawołała mnie do swojego domu. Okazało się, że dwa dni z rzędu dzwoniła do niej moja teściowa i prosiła, żebym nie rodziła dziecka"

Nie chcę, żeby teściowa widziała moją roczną córkę. Od samego początku nie chciałam się z nią komunikować, ponieważ widziałam, że moi przyjaciele, którzy rzadko widują matkę męża, żyją spokojnie i szczęśliwie” - żali się Teresa. Osobista wrogość między nimi zaczęła się, gdy Teresa wyszła za mąż.

Od tego czasu nie może wybaczyć teściowej jej zachowania...

Przyszłą teściową traktowałam życzliwie, tylko ona od razu mnie nie polubiła. Starałem się zachować dystans, nigdy nie byłyśmy blisko. Sześć miesięcy po tym, jak zamieszkaliśmy z Damianem, dowiedziałam się, że jestem w ciąży. Wtedy zdecydowaliśmy się na ślub cywilny i dopiero po złożeniu wniosku w urzędzie stanu cywilnego powiedzieliśmy o tym bliskim.

Nasi rodzice się nie znali, więc Damian i ja zebraliśmy wszystkich u siebie, aby bliżej przedstawić moich i jego rodziców przed ślubem. Szczerze mówiąc, spotkanie nie poszło gładko. Rodzice Damiana zaczęli z nim omawiać niektóre sprawy rodzinne, było to dla mnie nieprzyjemne i nie było potrzeby, abym słuchała tych rozmów.

Kilka dni później mama zawołała mnie do swojego domu, żeby coś przedyskutować. Była podekscytowana, kiedy przyjechałam. Okazało się, że dwa dni z rzędu dzwoniła do
niej moja teściowa i prosiła, żebym nie rodziła dziecka. Byłam w szoku, kiedy się dowiedziałam. Teściowa niczemu nie zaprzeczyła. I to mnie wkurzyło. Jakim prawem ona tego
wymaga? Widać było po jej twarzy, że jest gotowa w każdej chwili zabrać mnie za rękę do szpitala.

Do ślubu pozostał miesiąc i przez cały ten czas teściowa próbowała zwrócić swojego syna przeciwko mnie. Tak go poprosiła - "zerwij ze nią, zanim będzie za późno". Tydzień przed ślubem zrozumiała, że ​​swoimi żądaniami niczego nie zmieni i nas nie rozdzieli Poniżyła się. Jakoś mnie zabrała na bok i powiedziała: „Zapomnijmy o naszych sporach”.

Chciała, abym puściła w niepamięć wszystko, co mi zrobiła, bo wiedziała, że niczego już nie zdziała. Postanowiłam, że gdy nasze dziecko przyjdzie na świat, teściowa nie będzie miała prawa mieć z nim jakiegokolwiek kontaktu. Nie zobaczy go za to, że chciała jego zguby...