Mąż mnie zdradził. Kiedy zdałam sobie z tego sprawę, od razu powiedziałam, że nie zamierzam wybaczać. Byłam zaskoczona jego reakcją, ponieważ nie był przeciwny rozwodowi. I jeszcze bardziej mnie zaskoczył, gdy powiedział, że cały majątek i pieniądze po rozwodzie pozostaną u mnie. W ten sposób, bez walki?

Nawet poczułam się urażona jego postawą. Wyglądało na to, że wszystko, nad czym razem pracowaliśmy, nic dla niego nie znaczyło. I jakby samo małżeństwo nic dla niego nie znaczyło.

Mieszkaliśmy razem ponad 10 lat. Dużo razem pracowaliśmy, a mimo to zbudowaliśmy sobie dom. Urządziliśmy wszystko w środku do wspólnego mieszkania i dla naszego synka. A teraz mój mąż po prostu to oddaje. Jakby tego nie potrzebował. Jakby rodzina była tylko dodatkiem do pewnego okresu życia.

Wspierają mnie koleżanki. Nie rozumieją też, dlaczego zasługuję na taką obojętność. Nie dość, że mnie zdradził (wciąż wyrzucam sobie, że nie zauważyłam tego wcześniej), to jeszcze nie stara się jakoś ratować związku.

Najgorsze jest to, że nadal go kocham. I bardzo boli mnie świadomość, że mój mąż tak bardzo chce się mnie pozbyć, że nie jest nawet gotowy walczyć o swoją połowę majątku. Oczywiście próbowałam dowiedzieć się od niego, skąd takie zachowanie, ale w odpowiedzi usłyszałam tylko, że nie mamy o czym rozmawiać. To tak, jakbyśmy byli sobie obcy...

Nasi wspólni znajomi mówili, że kochanka męża, do której odszedł (nawiasem mówiąc, dziewczyna młodsza od niego o 10 lat), pochodzi z bardzo zamożnej rodziny. Mówią też, że spodziewa się dziecka. Jest całkiem możliwe i logiczne, że mąż spieszy się, aby pozbyć się poprzedniej rodziny przez narodziny tego dziecka.

O tym pisaliśmy: "Córka i zięć źle wychowują wnuczkę. Na początku próbowałem wpływać, ale teraz wolę ich nie widzieć"

Musiałam odmówić kontaktu z rodziną córki, bo po spotkaniu z nimi boli mnie serce.

W co zamieniają swoje dziecko? Nie chcą jej edukować. Zawsze wychowywałam córkę w surowości. Nie uczyniłam z niej księżniczki.

W efekcie wyszła z niej normalna kobieta, bez wygórowanych próśb i żądań, dziękuje za wszystko, nie przechwala się swoją pozycją, nie obraża ubogich. Byłam przekonana, że stała się dobrym człowiekiem. Jednak wraz z narodzinami wnuczki wszystko się zmieniło.

Córka znalazła męża z zamożnej rodziny, jego rodzice mają pozycję w społeczeństwie, status. Początkowo zaprzyjaźniliśmy się z moim zięciem, nie kręcił nosem, a potem z czasem zaczęłam zauważać, że coś jest nie tak. Kupili dla wnuczki tyle rzeczy, że mogliby ubrać jeszcze trzy z nich.

Ale to zrozumiałe - przy pierwszym dziecku chcę zapewnić wszystko to, co najlepsze. Odwiedziłam ich, pomogłam córce dojść do siebie po porodzie. Przez kilka lat nie było żadnych komentarzy. I wtedy zauważyłam, że zarówno zięć, jak i córka za bardzo rozpieszczają dziecko.

Wnuczka stała się kapryśna, zażądała noszenia jej w ramionach, ale nie robię tego, ponieważ jest już na to za duża. Lekarz powiedział im również, że musi więcej chodzić i się rozwijać. W tym samym czasie córka zawsze nosi wnuczkę w ramionach. Zarówno w domu, jak i na ulicy. Kiedy coś komentuję, ona nie zwraca na to uwagi.

Dziewczyna nie jest niczym zainteresowana, niczego nie potrzebuje. Ogląda tylko bajki i gra na telefonie. Jej rodziców nie interesuje nic. Im jest starsza, tym bardziej jestem przerażona. Gryzie, przeklina, pluje, wyzywa, walczy, rzuca rzeczami w ludzi.

Popularne wiadomości teraz

Niesamowita przemiana. Przed laty okrzyknięto ją najbrzydszą panną młodą. Zmieniła się nie do poznania

Tancerz powinien mieć nienaganną sylwetkę, prawda? Ten mężczyzna kompletnie temu przeczy, a mimo to jest znakomity w tym, co robi

Zużyta torebka po herbacie potrafi zdziałać cuda. Nie miałeś pojęcia, do jak długiej listy czynności może ona być użyteczna

Sensacyjne doniesienia o jednej z uczestniczek programu „Kuchenne rewolucje”. Mroczna historia z Podhala

Pokaż więcej

Córka i zięć nie besztają jej za to zwierzęce zachowanie, nie komentują jej. Wszystko w jej zachowaniu rozczula ich i nie zauważają negatywów. Jeśli próbuję coś komentować, mojej córce się to nie podoba – uważa, że ​​jestem zbyt surowa dla wnuczki.

W końcu to jeszcze dziecko. Jednak wnuczka ma już 3,5 roku. Czas zabrać ją do przedszkola. Tylko jej rodzice uważają, że jest dla niej za wcześnie. Jest tam dużo obcych osób, jest zestresowana. Córka w końcu zaczęła zostawać.

Nie chcę brać w tym udziału. Nie odwiedzam ich i nie goszczę u siebie. Szkoda mi nerwów i sprzętów w domu... Wnuczka jest coraz gorsza, a gdy dzwonię, często to ona właśnie odbiera i nie przekazuje słuchawki nikomu z dorosłych.

Już z tym nie walczę, a gdy córka będzie miała pretensję, że nie dzwonię, udostępnię jej wszystkie nagrania z nieudanych prób kontaktu. Wszystkie zniweczyła moja zepsuta wnuczka.