No, co może ją łączyć z Kryśką! Od czasu do czasu chodzą na wspólne obiady do jadalni za rogiem. Ale nie więcej. Nikt nigdy nie słyszał, żeby gdzieś razem wyjeżdżali. Na przykład do klubu. Albo, że mają ze sobą coś wspólnego. Najbardziej typowe dziewczyny, które z reguły wymieniają drobne upominki i całują się w policzek podczas składania życzeń.

To uraziło wielu. Nawet mnie...

Nie rozumiem dlaczego, ale nie dało to spokoju naszej kadrze. Chciałam zrozumieć, czym urodzinowa dziewczyna zasłużyła na taki prezent. Tydzień później inna pracownica nie mogła tego znieść i zapytał Elenę:

- Jak Kryśka (ta sama urodzinowa dziewczyna) zasłużyła na złoty łańcuszek? Co ona dla ciebie zrobiła? Czy nie boisz się, że inwestujesz na próżno?

Elena spojrzała na nas wszystkie. Była naprawdę zaskoczona tym pytaniem. A potem się zdenerwowała:

– Po pierwsze, nie powinno cię to w ogóle obchodzić. Jeśli przekazałam tak drogi prezent, oznacza to, że jest ku temu powód. Żeby uspokoić ciekawość, odpowiem: ugotowała pierogi. Tak, byłam wtedy chora. Zima była. W domu byłam osłabiona. Krysia zadzwoniła do mnie i zapytała, czego potrzebuję. W tym momencie naprawdę miałam ochotę na pierogi. No cóż, wypaliłam, co myślałam.

- Byłam pewna, że puści to mimo uszu. Na zewnątrz było przenikliwie zimno. Ale tego samego dnia przyszła ze świeżymi pierogami i skwarkami w rondlu. Mieszka daleko ode mnie. Musiała podróżować z przesiadkami. Mimo to, poświęciła na to wszystko czas i przyszła.

- Potem była u mnie jeszcze kilka razy. Przyniosła jedzenie, usiadła ze mną i opiekowała się mną. I gdyby nie ona, nawet nie wiem, czy teraz bym tu stała.

Wszystkie byłyśmy zaskoczone tą historią. Żadna z nas w sumie nie pomyślała o tym, by zapytać szefową o samopoczucie, gdy zachorowała. Elena dodała, że nie chodzi o pierogi, a o ludzki odruch, którego nie sposób zignorować. Odwzajemniła się najlepiej, jak umiała, bo taki gest jest wart więcej niż pieniądze wydane na złoty wisiorek.

O tym pisaliśmy ostatnio: Od jak dawna myślę o tym, co jeszcze muszę zrobić, aby nauczyć synową należytego dbania o rodzinę?

Nie ingeruję w rodzinę syna, tylko obserwuję, bo uważam takie zachowanie za niewłaściwe z mojej strony. Przede wszystkim boję się skrajności, jeśli dzieci się rozproszą lub ciągle przeklinają.

Mój syn ożenił się z Magdą, kiedy był jeszcze studentem. Na początku oczywiście mieszkali z nami. Pomagaliśmy, jak mogliśmy, rodzice synowej również nie pozostawali w tyle w pomaganiu. Zrozumieliśmy, że dzieci muszą ukończyć studia.

Kiedy dowiedzieli się, że w młodej rodzinie pojawi się maleństwo, żona syna nalegała na przeprowadzkę do rodziców. Pomoc matki przy dziecku była dla niej ważniejsza i potrzebna niż moja. To zrozumiałe, nikt się nie sprzeciwił. Razem z mężem nadal pomagaliśmy: pieniędzmi, jedzeniem i wszystkim, co było potrzebne.

Dziś dzieci mieszkają we własnym mieszkaniu...
Regularnie spłacają kredyt, nawet przed terminem spłaty, chcą szybko wykupić metry kwadratowe. Brawo, wspieramy ich. Oboje pracują, wnuczek jest w przedszkolu. Ostatnio zaczęłam zauważać, że mój syn często przychodzi do mnie na obiad. Czasami wracają z wnuczkiem na kolację. W zeszłym tygodniu przyszedł smutny, nic nie mówił, a potem jadł i stał się radosny.

Popularne wiadomości teraz

Historia górnika, którego odnaleziono żywego 17 lat po zawaleniu się kopalni

Adam Strycharczuk pogrążony w smutku i żałobie. Właśnie poinformował fanów, że pożegnał jedną z najbliższych osób w życiu

Tancerz powinien mieć nienaganną sylwetkę, prawda? Ten mężczyzna kompletnie temu przeczy, a mimo to jest znakomity w tym, co robi

Takie nieestetyczne plamki ma na ustach wielu z nas. W ten prosty sposób można sobie z nimi poradzić i pozbyć się na zawsze

Pokaż więcej

„Mamo, czy wiesz, że bardzo Cię kocham?” Wiedz, że jesteś najlepsza! Naprawdę nie chcę cię zostawiać.

Przytulił mnie i pocałował na pożegnanie. Oczywiście bardzo się cieszę, że tak mnie traktuje. Z drugiej strony, co się dzieje? Nie robiłam nic specjalnego, po prostu nakarmiłam syna, zapytałam, jak się czuje. Nie wchodzę do jego duszy z pytaniami, czego chce i co uważa za stosowne - powie sam.

To niepokojące, że nie traktuje tak swojej żony. Ma teraz własną rodzinę, to z Magdą powinien mieć taki związek, ciepły i ufny. Dobrze, że biegnie do mnie, a nie do innej kobiety. Złe jest to, że pogarszają się relacje z żoną. Mogę to wyczuć.

Mam dobrą przyjaźń z moją synową. Przez lata, kiedy była żoną mojego syna, nie wnikałam w jej duszę z moimi radami. Nie chcę, żeby kłóciła się z mężem, rozumiem, że są dorośli i znajdą wyjście z każdej sytuacji. Osobiście nie będę powodem ich kłótni. Boję się, że później zabierze też wnuka, nie pozwoli mu się z nim porozumieć.

I ogólnie jestem pewna, że dobrze wychowaliśmy naszego syna, aby mógł sam to rozgryźć. Chcę z nią porozmawiać, jak matka z córką, zapytać, co się dzieje w ich rodzinie, może to wina mojego syna? Ale się boję. Jej własny syn dorasta, nie będzie miała czasu mrugnąć, bo sama zostanie teściową.

Synowa częściej odwiedza swoich rodziców, niż mnie, co jest zrozumiałe, ale czy tam znajduje pomoc w rozwiązaniu problemów? Ona ma wojowniczy charakter, więc każde moje pytanie może skończyć się awanturą. Nie wiem, co robić...